Wy bronicie nas, a my chronimy was i nie przestaniemy – tak jeden z parlamentarzystów powiedział do żołnierzy na spotkaniu wigilijnym w bazie Ghazni podczas wizyty połączonej delegacji Sejmu i Senatu w PKW Afganistan. To słowa znamienne. Pokazują, że przedstawiciele obu izb polskiego parlamentu doceniają sens służby wojskowej i wysiłek żołnierzy na misjach – pisze z Afganistanu kmdr Janusz Walczak, dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON.
Parlamentarzyści przede wszystkim wspierają Ministerstwo Obrony Narodowej w wysiłkach zmierzających do poprawienia zasad służby wojskowej. Zgłaszają też często własne projekty. W ponadpartyjnym porozumieniu i konsensusie, widocznym po wynikach poszczególnych głosowań, powstają korzystne dla armii akty prawne. Przykładów można mnożyć, ale wystarczy wspomnieć o zapisach ostatnio przyjętej nowelizacji ustawy pragmatycznej. Wchodzi ona w życie za kilka dni – 1 stycznia 2014 roku. Nie zapominajmy jednak, że o jakości służby stanowią nie tylko uposażenia, łatwiejsze i klarowniejsze planowanie kariery wojskowej, tańsze mieszkania czy dodatki za szczególnie niebezpieczne zadania lub wyjątkowe umiejętności. Żołnierze chcą mieć także narzędzia do wypełniania swoich zadań. W moim odczuciu rozwiązanie ułatwiające finansowanie projektów wynikających z ustawy o modernizacji sił zbrojnych jest kluczowym aspektem w poprawie jakości żołnierskiej służby. Sens służby polega na nieustanym szkoleniu. Przyjęte uwarunkowania prawne dają zaś większą gwarancję, że w przyszłości nie zabraknie pieniędzy na ćwiczenia, paliwo, amunicję i nowoczesny sprzęt.
W ostatnim ćwierćwieczu historii polskiej armii bywało różnie ze sprzętem, szkoleniami czy wyposażeniem. Z czystym sumieniem mogę jednak zauważyć, że dziś proces modernizacji, nasycenia wojska nowoczesną techniką jest zauważalny. Armia inwestuje w zdobywanie kolejnych niedostępnych do niedawna dziedzin, takich jak: robotyzacja, systemy rozpoznania, satelity czy technologie cybernetyczne. Takiego progresu modernizacji technicznej jeszcze nie było, przynajmniej przez ostatnich kilkadziesiąt lat, a służę zawodowo w armii od 1989 roku.
Tutaj, w Afganistanie, posłowie i senatorowie zobaczyli, za co żołnierze biorą pieniądze i jak wykorzystują środki zainwestowane w sprzęt, środki bojowe i szkolenie. Misja w Afganistanie od początku kosztowała polskiego podatnika prawie 5,27 miliarda złotych. Czy te środki zostały dobrze wydane? Z pewnością tak. Od 2003 roku służyłem w Dowództwie Operacyjnym i widziałem, jak się zmienia armia na skutek operacji w Iraku, Afganistanie czy w misji na Morzu Śródziemnym. Może z pewną przesadą zauważę, że gdyby nie wymuszony operacjami pobyt poza granicami kraju i konieczność zmiany oblicza Wojska Polskiego, to piechota nadal używałaby onuc. Młodsi czytelnicy zapewne nie wiedzą, co to jest…
Miałem kilkudziesięciominutową przerwę w pisaniu tego komentarza. W tym czasie w bazie Ghazni odbył się trening jednej z procedur bezpieczeństwa. Moim zadaniem było nie przeszkadzać i szybko udać się do schronu. Miałem więc trochę czasu, aby pomyśleć, co jeszcze trzeba dodać.
Kontynuując, śpieszę więc wyjaśnić, że onuce to takie bawełniane ściereczki, którymi żołnierze obwiązywali stopy, zamiast normalnych skarpet. Jako podchorąży pierwszego roku jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku miałem obowiązek używać onuc na zajęciach ogólnowojskowych, co czasami było nawet kontrolowane przez prowadzących szkolenie. A prawidłowe owijanie onuc to prawdziwa sztuka – inaczej można było poobcierać stopy do krwi.
komentarze