Przez dwa miesiące przejedzie 16 tysięcy kilometrów. Przez Rosję, Kazachstan, Uzbekistan aż do Iranu. Dziennikarz Krzysztof Hoffmann wyrusza szlakiem armii gen. Władysława Andersa. Chce odnaleźć świadków i pamiątki po Polakach zesłanych do Związku Radzieckiego, a potem ewakuowanych na Bliski Wschód. Z podróży powstanie książka i film.
Ekstremalna wyprawa rozpocznie się 10 listopada. Krzysztof Hoffmann, dziennikarz i historyk wojskowości z Warszawy, marzył o niej od dawna. – Chcę przejechać szlak przymusowej tułaczki dziesiątków tysięcy Polaków. Ich droga rozpoczęła się zimą 1940 roku na polskich Kresach i biegła przez miejsca formowania Armii Polskiej gen. Władysława Andersa. Potem pójdę szlakiem ich ewakuacji ze Związku Radzieckiego na Bliski Wschód – wylicza historyk.
Pokona w sumie 16 tysięcy kilometrów. Od Buzułuku w Rosji przez Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan i Turkmenistan do Iranu. Będzie jeździł głównie samochodem i pociągiem. – To piękny pomysł i cieszę się, że ktoś po latach odwiedzi tamte miejsca i zapali świeczkę na polskich grobach – mówi Jan Majewski, były sybirak.
Trasa wyprawy Krzysztofa Hoffmanna.
Dziennikarz przyznaje, że do podróży zainspirowała go historia jego dziadka, który jako dziewiętnastolatek w 1939 roku został deportowany przez Rosjan z Wołynia do obozu na Uralu. – Na szczęście dziadek wyglądał bardzo młodo i kiedy obóz odwiedzili przedstawiciele Czerwonego Krzyża, nakazali zwolnić go jako nieletniego. Dzięki temu mógł wrócić pieszo z Uralu do Polski – opowiada Hoffmann.
Do wyprawy przygotowywał się szukając świadków powstawania w ZSRR armii Andersa. Jako dziennikarz nagrywał w Polsce, Rosji, Kazachstanie, na Białorusi i Ukrainie wywiady dla Fundacji Kresy–Syberia, dokumentującej losy Polaków represjonowanych przez Związek Radziecki. Przez sześć lat powstało ponad 200 rozmów oraz film poświęconych żołnierzom Andersa.
W programie wyprawy jednym z najważniejszych punktów jest wizyta w Pawłodarsku w Kazachstanie. – Żyją tam jeszcze ludzie pamiętający Polaków – tłumaczy. Duże nadzieje wiąże też z Taszkentem, w którym mieszka dość liczna polska społeczność. – Chciałbym też, aby udało mi się wjechać do Turkmenistanu. To teren trudno dostępny i przez to niezbadany – dodaje.
Podczas wyprawy będzie odwiedzał polskie cmentarze. Największe z nich znajdują się w Uzbekistanie. Należy do nich Guzar niedaleko Taszkentu, gdzie pochowano około 700 Polaków, oraz Kermine (150 km od Samarkandy). Jest tam blisko 620 polskich grobów.
Wyprawa do Azji potrwa około dwóch miesięcy. Jej koszt – 28 tysięcy złotych – pokryją sponsorzy, których dziennikarz znalazł. Z podróży ma zamiar napisać książkę i stworzyć film dokumentalny poświęcony losom Polaków w Związku Radzieckim oraz ich tułaczce przez Syberię i Azję na Bliski Wschód.
Krzysztof Hoffmann specjalizuje się w reportażu podróżniczym i historycznym. Współpracował m.in. z dziennikiem „Polska the Times”, „Kurierem Wileńskim”, portalem Interia.pl.
***
Po napaści na Polskę 17 września 1939 roku władze radzieckie przymusowo wywiozły w głąb ZSRR – według różnych szacunków – od 550 tys. do 1,5 mln Polaków, zarówno jeńców wojennych, jak i cywili. Uwięziono ich w obozach, więzieniach i łagrach. Po napaści III Rzeszy na ZSRR w czerwcu 1941 roku nastąpiła zmiana w stosunkach polsko-radzieckich. Dzięki zawartemu układowi Sikorski–Majski władze radzieckie wydały 12 sierpnia dekret o amnestii dla polskich obywateli, zwalniający ich z obozów. Dwa dni później podpisano umowę o formowaniu Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Pod dowództwem gen. Władysława Andersa polska armia tworzyła się m.in. w Buzułuku, Samarze i Orenburgu. Wiosną 1942 roku jednostki przeniesiono w okolice Taszkentu, a następnie, za zgodą władz ZSRR, ewakuowano do Pahlavi w Iranie. Armia Andersa dotarła do Włoch, gdzie jako 2 Korpus Polski walczyła m.in. pod Monte Cassino. W sumie, jak wylicza Krzysztof Hoffmann, z gen. Andersem ZSRR opuściło ponad 140 tysięcy osób. Blisko połowę stanowili cywile.
autor zdjęć: arch. Krzysztofa Hoffmana.
komentarze