moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polska też miała swoich kamikadze

W Japonii nie było jeszcze słynnych oddziałów kamikadze, gdy w Polsce już powstawały bataliony ochotników gotowych na śmierć. W 1939 roku prawie pięć tysięcy Polaków zgłosiło się do samobójczych akcji. Armia rekrutowała też kandydatów na sterników samobójców obsługujących specjalne torpedy.

Jednoosobowa łódź torpedowa tzw. żywa torpeda na morzu. Widoczny pilot łodzi.

Historia polskich ochotników samobójców to jeden z mniej znanych wątków II wojny światowej. – Nie zachowało się wiele dokumentów na ten temat, a sporo kwestii jest niewyjaśnionych, jak choćby to, czy w Polsce istniały torpedy sterowane przez ludzi – mówi dr Jan Chmielewski, historyk okresu II wojny światowej.

Pierwszy do misji samobójczej zgłosił się w 1937 roku mat rezerwy Stanisław Chojecki. W liście do Edwarda Rydza-Śmigłego, marszałka Polski, napisał, że w razie wybuchu wojny jest gotów poświęcić życie jako sternik „żywej torpedy”. Kolejni chętni pojawili się dwa lata później. Na łamach „Ilustrowanego Kuriera Codziennego” 29 kwietnia 1939 roku wydrukowano list trzech młodych mężczyzn: Władysława Bożyczki oraz Edwarda i Leona Lutostańskich. Zadeklarowali oni chęć uczestnictwa w misjach samobójczych i zachęcali do tego Polaków.

„Decyzje podjęliśmy po zerwaniu przez III Rzeszę deklaracji o niestosowaniu przemocy z Polską” – napisał w powojennych wspomnieniach Edward Lutostański. Odzew na ich list przerósł wszystkie oczekiwania. W ciągu kilku tygodni do redakcji gazet, organizacji paramilitarnych i armii napłynęły tysiące zgłoszeń od ochotników gotowych służyć jako „żywe torpedy”. Takie deklaracje złożyło blisko 4700 osób, w tym ok. 150 kobiet. Byli to głównie młodzi ludzie w wieku 18–28 lat. Wśród nich Kazimierz Małek, cioteczny dziadek Macieja Koterby, studenta z Łodzi. – Opowiadał mi, że tak wtedy powinien postąpić prawdziwy polski patriota – mówi Koterba.

Armia, która wcześniej nie planowała wykorzystania ochotników samobójców, zaczęła zbierać ich zgłoszenia. Marynarka Wojenna wybrała 89 osób, które zaproszono na spotkanie w Gdyni. – Dziadek mówił, że oficer pokazywał im rysunki i plany łodzi z podwieszoną torpedą, mówił o 16 gotowych prototypach takiej broni oraz poinformował, że pilot może się z niej uratować opuszczając pojazd tuż przed uderzeniem w cel – wspomina student. W październiku 1939 roku ochotnicy mieli przejść szkolenie z obsługi i nawigacji torped.

Do wykorzystania ochotników w samobójczych akcjach nigdy nie doszło. Doktor Chmielewski uważa, że samobójcze torpedy po prostu nie istniały w naszej armii. – Możliwe, że marynarka wojenna miała projekty takiej broni przysyłane przez konstruktorów i to właśnie je pokazywali ochotnikom, ale żadnego prototypu raczej nie skonstruowano – twierdzi historyk.

W tym samym okresie w Sztabie Głównym Wojska Polskiego stworzono specjalny referat, który wytypował 250 osób spośród ochotników samobójców. Postanowiono wykorzystać je do ryzykownych akcji dywersyjnych na tyłach wroga. Pierwsi kandydaci złożyli przysięgę 29 czerwca, zaraz potem rozpoczęto tworzenie oddziałów dywersyjnych.

Jeden z nich powstał w sanockim 2 Pułku Strzelców Podhalańskich. Oddział zwany „batalionem śmierci” składał się ze stu żołnierzy. We wrześniu 1939 roku przeprowadzali operacje dywersyjne rozbijając m.in. kolumny samochodów w okolicach Bogumina. Podobna grupa powstała w oblężonej Warszawie. Ich zadaniem było przerywanie łączności wroga. – Nie wiadomo, ilu z tych ochotników poległo w trakcie kampanii wrześniowej albo podczas walk w formacjach podziemnych – mówi historyk. Jednak w czasie wojny listy z ich nazwiskami trafiły w ręce Niemców i Rosjan, a ci poszukiwali ich, by aresztować.

Niektórych represjonowano także po wojnie. Edward Lutostański został w 1950 roku skazany przez władze PRL-u na karę śmierci. Zamieniono ją potem na 12 lat więzienia. Jednak zapewniał, że nigdy nie żałował swojej decyzji sprzed lat. Podobnie jak nieżyjący już dziadek Maćka. – Kiedy spytałem go, czy dziś zrobiłby to samo, potwierdził bez zastanowienia – mówi Koterba.

Załoga amerykańskiego lotniskowca USS Bunker Hill walczy z pożarem wywołanym atakiem kamikadze.

Samobójcze ataki z użyciem torped znane były już w czasie I wojny światowej. W 1918 roku Włosi zatopili w ten sposób austro-węgierski pancernik „Viribus Unitis”. W 1941 roku nowsza wersja ich torpedy zniszczyła brytyjski pancernik „Queen Elizabeth”. Także Niemcy pod koniec wojny zbudowali podobną broń, ale nie sprawdziła się ona w czasie walki. Europejskie konstrukcje były połączeniem dwóch torped – bojowej i transportowej, dzięki czemu sternik miał szanse uciec tuż przed wybuchem. Najdalej poszli Japończycy. Zamontowali kabinę sternika tak, że po rozpoczęciu ataku nie mógł się on już wydostać. Takie torpedy zatopiły np. na Filipinach latem 1945 roku amerykański niszczyciel USS „Underhill”. W 1944 roku powstały też japońskie lotnicze formacje samobójcze – słynni kamikadze. Do końca wojny zniszczyli 56 amerykańskich okrętów i uszkodzili 273, kosztem życia 3913 pilotów.

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Naval History and Heritage Command

dodaj komentarz

komentarze

~ToMac
1372690680
Po lekturze "Dzienniki Kamikadze" Emiko Ohnuki-Tierney można śmiało stwierdzić że w przypadku japońskich pilotów samobójców średnio lub prawie wcale można mówić o własnej motywacji i determinacji do samobójczych ataków. Wizja zaangażowanych fanatycznych młodych Japończyków gotowych oddać życie nie jest adekwantna do realiów. Był to mniejszy lub większy przymus organizacyjny czy zwiazany z bezwzględnym zewnętrznym oddaniem i koniecznością poświęcenia dla Cesarza
E7-87-1D-D2

Tomahawki dla Ukrainy? Pentagon mówi „tak”, Trump mówi „nie”
Wellington „Zosia” znad Bremy
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Kolejny kontrakt Dezametu
Marynarze mają nowe motorówki
Brytyjczycy na wschodniej straży
Kircholm 1605
Rząd powołał pełnomocnika ds. SAFE
„Road Runner” w Libanie
Mity i manipulacje
Grób Nieznanego Żołnierza – drogowskaz i zwierciadło
Starcie pancerniaków
Niespokojny poranek pilotów
Sukces Polaka w biegu z marines
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Inwestycja w bezpieczeństwo
Marynarze podjęli wyzwanie
Poszukiwania szczątków rosyjskich dronów wstrzymane
MiG-i-29 znów przechwyciły rosyjski samolot
Nieznana strona Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
Sportowcy na poligonie
Redakcja „Polski Zbrojnej” w szkole przetrwania
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Terytorialsi najlepsi na trasach crossu
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Nowe sanitarki dla wojskowych medyków
Nowe zasady dla kobiet w armii
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Polski „Wiking” dla Danii
Weterani odzyskują równowagę po trudnych doświadczeniach
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Szansa na nowe życie
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Ukraina to największy zagraniczny klient polskiej zbrojeniówki
Trump ogłasza powrót do prób nuklearnych
Palantir pomoże analizować wojskowe dane
Zasiać strach w szeregach wroga
Pancerniacy na „Lamparcie ‘25”
Więcej Apache’ów w Inowrocławiu
Koniec dzieciństwa
Pomnik nieznanych bohaterów
Abolicja dla ochotników
Męska sprawa: profilaktyka
Sto lat Grobu Nieznanego Żołnierza
Standardy NATO w Siedlcach
Pięściarska uczta w Suwałkach
Wielkopolscy terytorialsi na szkoleniu zintegrowanym
Odznaczenia za wzorową służbę
Rekordowe wyniki na torze łyżwiarskim
Husarze bliżej Polski
Zapomniany utwór dla nieznanego żołnierza
Polski K2 przyjedzie z Gliwic
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO