Co roku żołnierze służący w Polskim Narodowym Przedstawicielstwie Wojskowym przy SHAPE (PNPW) w belgijskim Mons odbywają w ramach szkolenia uzupełniającego podróż studyjną do wybranego miejsca, które wpisało się w szczególny sposób w historię wojskowości.
Belgia jest krajem, w którym nie brakuje takich miejsc, gdyż podobnie jak Polska ze względu na swoje położenie geostrategiczne znajdowała się przeważnie na kierunku walczących w Europie armii.
Tym razem, 4 czerwca, celem podróży był Fort Eben-Emael, który w lecie 1940 roku miał stanowić centralny punkt belgijskiej obrony przed spodziewanym atakiem niemieckim, a jednocześnie bronić wraz z umocnieniami usytuowanymi nad kanałem Alberta dostępu do Europy Zachodniej z kierunku północnego.
Uczestnicy wizyty, oprócz zwiedzania samego fortu, mieli okazję poznać historię budowy tej potężnej i bardzo kosztownej fortecy oraz koncepcję jej wykorzystania. Pobyt w Eben Emael stanowił także dobrą okazję prześledzenia niemieckiej strategii „Blitzkrieg”, czyli wojny błyskawicznej, charakteryzującej się maksymalnym zmasowaniem sił na kierunku pierwszego uderzenia w celu umożliwienia wykonania szybkiego manewru w głąb ugrupowania przeciwnika, okrążenia jego sił głównych i w efekcie zajęcia w krótkim czasie znacznego obszaru jego terytorium.
Żołnierze z Przedstawicielstwa przy SHAPE mieli także sposobność dokonania oceny przygotowań belgijskich do obrony oraz mogli poznać zasadnicze wady w organizacji systemu dowodzenia, które w istotny sposób przyczyniły się do upadku Eben Emael w niespodziewanie krótkim czasie i umożliwiły Niemcom wyjście na tyły linii Maginota oraz oskrzydlenie wojsk alianckich we Francji.
Na pamiątkę pobytu w twierdzy w imieniu uczestników podróży studyjnej polski narodowy przedstawiciel wojskowy płk Jerzy Jankowski podarował przewodnikowi, w celu wyeksponowania w lokalnej izbie pamięci, ryngraf Przedstawicielstwa jako pamiątkę pobytu żołnierzy polskich w tym ważnym i raczej mało znanym miejscu walk z okresu II wojny światowej w dniach 10–11 maja 1940 roku.
Fort Eben-Emael wzniesiono kosztem 24 mln franków belgijskich we wschodniej Belgii w pobliżu granicy niemieckiej i holenderskiej w latach 1931–1935. Stanowił chlubę belgijskiej armii w przededniu II wojny światowej. Umocnienie wzniesiono, żeby zabezpieczyć granicę w newralgicznym miejscu: u połączenia Mozy z Kanałem Alberta. Większość dział skierowano na północ i południe, a artyleria twierdzy składała się głównie z armat kalibru 75 mm. Pośrodku fortu znajdowała się dodatkowo bateria dwóch dział 120 mm, umieszczona w obrotowej pancernej kopule, które posiadały możliwość całkowitego ukrycia w ziemi. Oprócz tego fort posiadał siedem kazamat uzbrojonych w przeciwpancerne armaty kalibru 60 mm, dwa ckm-y i reflektory do oświetlania pola ostrzału. W niektórych kazamatach zamontowano też wyrzutniki granatów. Całość pokryto grubą warstwą ziemi, w której wykopano stanowiska sprzężonych przeciwlotniczych karabinów maszynowych. Wszystkie stanowiska ogniowe połączono ze sobą siecią podziemnych tuneli, chronionych 2,5-metrową warstwą betonu. Dodatkowo wykonano głęboki rów przeciwczołgowy, pola minowe, zasieki oraz przeszkody przeciwczołgowe. Wszystko to czyniło z fortu Eben-Emael twierdzę prawie nie do zdobycia w trakcie tradycyjnego frontalnego uderzenia.
Niestety na skutek przemyślanej i bardzo dokładnie przygotowanej operacji powietrznodesantowej, w której udział wzięły 7 i 22 niemiecka dywizja spadochronowa, fort został zdobyty. Dokonała tego grupa szturmowa Koch (Sturmabteilung Koch) dowodzona przez hauptmanna Waltera Kocha. Siły te zostały sformowane w listopadzie 1939 roku. Składały się głównie ze spadochroniarzy z 1 Pułku Spadochronowego, saperów z 7 dywizji oraz małej grupy pilotów Luftwaffe. Chociaż grupa ta składała się głównie ze spadochroniarzy, zdecydowano, że lądowanie odbędzie się przy pomocy szybowców. Belgijska obrona przeciwlotnicza używała aparatów dźwiękowo-lokacyjnych do wykrywania wrogich samolotów. Było więc możliwe doholowanie szybowców do holenderskiej granicy, a następnie uwolnienie ich i dokonanie ataku z zaskoczenia. Wierzono ponadto, że bezgłośność szybowców i brak wypowiedzenia wojny da atakującym przewagę zaskoczenia.
Szturm na fort i trzy pobliskie mosty na Kanale Alberta skończył się sukcesem spadochroniarzy. Artyleria fortu została unieszkodliwiona, dwa z trzech mostów zostały zdobyte w stanie niezniszczonym. Dokonanie tego pozwoliło siłom 18 Armii na szybkie zneutralizowanie i ominięcie pozostałej belgijskiej obrony oraz otworzyło Niemcom drogę do centrum kraju i Europy Zachodniej.
Źródło: ppłk Jarosław Dąbrowski
autor zdjęć: ppłk Rafał Dziorek
komentarze