Tylko ułamek środków wydanych na badania skutkuje wdrożeniem ich wyników, a to przecież dopiero początek drogi do stworzenia prototypu czy uruchomienia produkcji – pisze gen. bryg. prof. dr hab. inż. Zygmunt Mierczyk, rektor-komendant Wojskowej Akademii Technicznej.
Polski potencjał naukowo-badawczy jest bardzo rozproszony. W ostatnich latach, gdy do Polski napłynęły duże środki finansowe z Unii Europejskiej, zostały one przeznaczone, na przykład, na kilkanaście centrów nanotechnologii. Prowadzą one głównie podstawowe badania, ale nie ma myśli przewodniej, do czego mają dążyć. Nowo ogłaszane programy wojskowe mogą być zaczynem projektów, nad którymi nauka zacznie pracować i się rozwijać. Przykładem program obrony powietrznej, obejmujący wszystkie elementy: od rakiet, wyrzutni, systemów dowodzenia i łączności oraz nawigacji, do obserwacji Ziemi z kosmosu i kosmosu z Ziemi oraz systemów energii skierowanej. Może on być polskim odpowiednikiem programu Apollo.
Mam nadzieję, że programy wojskowe zainteresują naukowców, przyzwyczajonych dotychczas do pisania dobrych publikacji i do prowadzenia prac badawczych odkładanych na półkę. Oczywiście jest to bardzo wygodne, bo wdrożenie oznacza poświęcenie wielu lat pracy na rzeczy, które nie nadają się do publikowania. Z patentem, czy też z wynikami mozolnego wdrażania nowej technologii w przemyśle nie pojedzie się na konferencję naukową.
Niestety, większość polskich ośrodków naukowo-badawczych tak właśnie działa. Sam dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wskazał, że dotychczasowa efektywność programów badawczych na rzecz bezpieczeństwa i obronności wynosi poniżej pięciu procent. Oznacza to, że tylko ułamek wydanych środków skutkuje wdrożeniem, a to przecież dopiero początek drogi do stworzenia prototypu czy uruchomienia produkcji.
Na WAT też mamy zespoły pracujące w stylu ogólnie przyjętym za naukowo poprawny, ale pamiętajmy, że w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego rozliczają nas głównie za publikacje. Wątek wdrożeniowy jest marginalizowany. Podobnie patenty dają tylko punkty do kategoryzacji, czyli oceny jednostki naukowej przez resort nauki. Na skutek tego stają się fałszywym miernikiem innowacyjności i zdolności wdrożeniowej. Oczywiście w WAT są zespoły badawcze, które tworzą konkretne rozwiązania praktyczne, co w skali kraju nie jest powszechnie przyjętą regułą. Jednak z różnych powodów tylko niewielka ich część zostaje wdrożona jako produkty przemysłu przydatne wojsku i gospodarce narodowej.
komentarze