Po raz pierwszy w historii stosowany w Polsce system zamówień sprzętu wojskowego zostanie podporządkowany zasadom wolnej konkurencji. Stawia to polskie przedsiębiorstwa obronne, wyraźnie słabsze od europejskich liderów tej branży, przed perspektywą utraty rynku – uważa Marcin Terlikowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
20 lutego weszła w życie nowela ustawy Prawo zamówień publicznych, reformująca system zamówień publicznych w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności, tj. obejmujących sprzęt wojskowy, jego części, komponenty i podzespoły, a także roboty budowlane, dostawy i usługi bezpośrednio związane z tym sprzętem oraz służące szczególnym celom wojskowym. Zgodnie z nowymi przepisami, wszystkie procesy przyznawania zamówień w tej dziedzinie będą podporządkowane z góry zdefiniowanym procedurom, mającym gwarantować niedyskryminowanie oferentów, przejrzystość procesu wyboru zwycięskiej oferty, skuteczne mechanizmy odwoławcze oraz jasne zasady podwykonawstwa.
Z pięciu wprowadzanych nowelą rodzajów procedur tylko dwa pozwalają na przyznanie zamówienia konkretnej, wcześniej wybranej firmie i wyłącznie wówczas, gdy spełnione są pewne szczególne warunki (np. sytuacja kryzysowa). Pozostałe trzy wymagają wcześniejszej publikacji ogłoszenia o woli zawarcia umowy. Ponadto uniemożliwiają one wykluczenie z udziału w postępowaniu przetargowym oferentów na bazie przesłanek innych niż związane z wiarygodnością, rzetelnością i przestrzeganiem prawa. W ten sposób polski rynek sprzętu wojskowego po raz pierwszy otwiera się na wolną konkurencję ze strony przedsiębiorstw z całej UE.
Stawia to polskie przedsiębiorstwa obronne, wyraźnie słabsze od europejskich liderów tej branży, przed perspektywą utraty rynku. Polska może jednak sformułować politykę ekonomiczną wobec sektora obronnego, która wykorzysta niektóre nowe przepisy do zapewnienia jego dalszego rozwoju oraz bezpieczeństwa dostaw dla polskich sił zbrojnych.
Celem nowelizacji jest rozszerzenie podstawowych zasad rynku wewnętrznego UE na sferę zamówień na sprzęt wojskowy. Co do zasady, prawo UE może nie być stosowane w dziedzinach związanych z bezpieczeństwem i obronnością, nawet w przypadku produkcji uzbrojenia i obrotu nim. Klauzulę derogacyjną zawiera art. 346 Traktatu o funkcjonowaniu UE, który pozwala każdemu krajowi członkowskiemu „podejmować środki, jakie uważa za konieczne w celu ochrony podstawowych interesów jego bezpieczeństwa” bez względu na inne postanowienia traktatu, pod warunkiem że nie będą one „negatywnie wpływać na warunki konkurencji na rynku wewnętrznym w odniesieniu do produktów, które nie są przeznaczone wyłącznie do celów wojskowych” (…)
Państwa UE powinny traktować klauzulę derogacyjną jako wyjątek, a nie uniwersalną zasadę, i korzystać z niej tylko w szczególnych przypadkach. Zastosowanie art. 346 jest zatem zgodne z prawem, gdy państwo może skutecznie uzasadnić przed Komisją lub Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości (jeżeli KE zdecydowałaby się wnieść sprawę), że wiąże się to z jego podstawowymi interesami bezpieczeństwa. Również sama dyrektywa zawiera klauzule wyłączające – jej zapisów nie stosuje się np. do międzyrządowych programów badawczo-rozwojowych oraz inwestycyjnych w dziedzinie uzbrojenia. Dzięki m.in. tym przepisom kraje UE zachowują narzędzia polityki ekonomicznej, pozwalające na kształtowanie ich sektora obronnego zgodnie z narodowymi priorytetami. Mieszanka selektywnej liberalizacji i aktywnej promocji najważniejszych przedsiębiorstw, które mogą przynosić gospodarce korzyści w skali makroekonomicznej, stanie się zapewne głównym elementem polityki ekonomicznej wobec sektora obronnego największych producentów uzbrojenia w UE.
Perspektywy rozwoju przemysłu obronnego w Polsce
Nowe prawo zamówień publicznych ograniczy swobodę wykorzystywania narzędzi protekcjonistycznych, często stosowanych przez Polskę w celu utrzymania zatrudnienia i bazy przemysłowej w sektorze, a także zapewnienia bezpieczeństwa dostaw dla polskich sił zbrojnych.
Przedkładanie zakupów sprzętu wytwarzanego w kraju nad ofertę z rynku światowego oraz stosowanie offsetów były głównymi elementami polityki ekonomicznej Polski wobec sektora obronnego. W warunkach wolnej konkurencji są one nie do utrzymania, co wywołuje obawy o wymazanie z przemysłowej mapy Polski wielu przedsiębiorstw z gałęzi obronnej.
Możliwości prowadzenia polityki ekonomicznej wobec sektora obronnego wciąż istnieją. Polska powinna jednak sformułować nową strategię rozwoju tego sektora, promującą wielonarodowe programy inwestycyjne w dziedzinie uzbrojenia, a także projekty B+R, jako główne środki pozyskiwania i rozwijania sprzętu wojskowego. Wyłączone spod nowego reżimu zamówień publicznych, tego rodzaju programy mogą – pod parasolem państwa – wesprzeć istniejące w Polsce centra technologiczne, oferujące konkurencyjne produkty, jednak często zbyt słabe, by zaistnieć na rynku światowym. W ten sposób mogą wesprzeć restrukturyzację sektora, przy czym jego dalsza konsolidacja powinna kierować się efektywnością ekonomiczną i grupować tylko te firmy, których połączenie pozwoli wygenerować zyski.
Ostrożnie wykorzystując art. 346 TFUE w odniesieniu do najważniejszych przetargów, Polska może również rozwijać całe branże, które ocenia za strategicznie ważne ze względu na bezpieczeństwo dostaw.
Pełny tekst artykułu dostępny jest na stronie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Na portalu polska-zbrojna zastanawiamy się, czy otwarcie rynku to szansa dla polskiego przemysłu obronnego, czy może ogromne zagrożenie dla jego istnienia. Zapraszamy do dyskusji.
Test dla polskiej zbrojeniówki Czy wejście w życie unijnej dyrektywy o handlu bronią okaże się gwoździem do trumny polskiej zbrojeniówki, czy może szansą na zaistnienie naszych firm na europejskich rynkach – zastanawia się europoseł Janusz Zemke (SLD), były wiceminister obrony narodowej. |
komentarze