Dziś wchodzi w życie nowelizacja prawa, które dostosowuje polskie przepisy do unijnej „Dyrektywy obronnej” regulującej wewnątrzwspólnotowy handel bronią i sprzętem wojskowym. Przedstawiciele naszej armii zapewniają, że choć unijne prawo wymusiło otwarcie polskiego rynku zbrojeniowego dla zagranicznych firm, znowelizowana ustawa chroni rodzimy przemysł obronny.
– Do niedawna krajowe ustawodawstwo w państwach należących do Unii Europejskiej tak mocno chroniło rodzimy przemysł zbrojeniowy, że praktycznie do minimum ograniczony był dostęp firm zagranicznych do zamówień wojskowych. Uchwalona w 2009 roku „Dyrektywa obronna” ma otworzyć unijny rynek – mówi Jan Pawliczko, prawnik z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, który był jednym z ekspertów pracujących nad nowelizacją ustawy. Podkreśla jednak, że na nowym prawie skorzystają armie z całej Unii. – Dzięki stworzeniu jednego, wspólnego rynku zamówień obronnych oraz rozszerzenia konkurencyjności armie tych państw, w tym także i nasza, powinny mieć możliwość pozyskiwania lepszych produktów za atrakcyjną cenę – komentuje.
Mniej optymistycznie na sprawę patrzą przedstawiciele zbrojeniówki. – Nawet jeśli zachodnie koncerny zbrojeniowe nie będą miały od nas lepszego produktu, to mają tak duże zasoby finansowe, że są w stanie zaproponować dumpingową cenę tylko po to, aby zdobyć kontrakt od polskiej armii. Już to przerabialiśmy przy okazji autostrad i Chińczyków – mówi szef jednej z większych, polskich firm zbrojeniowych.
Jednak prawnik z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych uspokaja, że przyjęte w znowelizowanej ustawie o zamówieniach publicznych poszczególne zapisy dobrze chronią polskich producentów.
O jakie konkretnie zapisy chodzi? Nowe prawo zamówień publicznych przewiduje m.in. wyłączenie stosowania ustawy, jeżeli wymaga tego tzw. podstawowy interes bezpieczeństwa państw. Oznacza to, że od zamawiających, czyli Ministerstwa Obrony Narodowej, będzie zależało, czy do danego przetargu dopuści firmy z całej Europy, czy zdecyduje o powierzeniu zamówienia, na przykład, polskiej firmie.
Zdaniem prawnika wojskowego, korzystne dla polskich firm są również zapisy rozszerzające możliwość udzielenia zaliczek na poczet wykonania zamówienia. Dzięki nowelizacji mogą je otrzymać również wykonawcy wybrani w trybie negocjacji albo zamówienia z wolnej ręki. – Ten zapis powinien pomóc krajowym firmom w realizacji zamówień bez sięgania po drogie kredyty – wyjaśnia Pawliczko.
Inną nowością w znowelizowanej ustawie jest wprowadzenie etapu dialogu technicznego. Zamawiający może taki przeprowadzić jeszcze przed wszczęciem postępowania o udzielenie zamówienia. Do dialogu resort obrony może zaprosić tyle firm, ile chce. Spotkania przedstawicieli armii i producentów mają, ale nie muszą, zaowocować wspólnym opracowaniem warunków technicznych, które powinien spełniać sprzęt, jaki zamierza kupić armia.
Uchwalona w lipcu 2009 roku przez Parlament Europejski Dyrektywa 2009/81/WE nałożyła na państwa członkowskie obowiązek zliberalizowania do 20 sierpnia 2011 roku krajowych przepisów regulujących zamówienia publiczne. Polska była jednym z państw, które najdłużej pracowały nad implementacją wspólnotowych przepisów. Dopiero w październiku ubiegłego roku Parlament RP uchwalił znowelizowaną ustawę – prawo zamówień publicznych.
Jak polski przemysł zbrojeniowy będzie walczył o kontrakty dla naszej armii czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
Polska zbrojeniówka się jednoczy Cztery duże krajowe firmy zbrojeniowe utworzyły konsorcjum. Wspólnie chcą budować transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty. W ten sposób zamierzają wzmocnić swoją pozycję w rywalizacji z zagranicznymi firmami o wielomilionowe kontrakty dla polskiej armii. |
autor zdjęć: Arch. PZ
komentarze