Dziś powrót z Afganistanu do Polski. Razem z nami leci bardzo ceny ładunek – czołg Renault FT-17. Takimi wozami dysponowała polska armia po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku. W naszych muzeach nie ma jednak ani jednego egzemplarza tego czołgu. Muzealnicy, wojskowi i pasjonaci co prawda szukali ich na całym świecie, ale bez skutku.
W końcu jeden został wypatrzony przez polskich oficerów na dziedzińcu afgańskiego ministerstwa obrony narodowej. Zabiegi o jego odzyskanie trwały dość długo. Afgańczycy to specyficzny naród, sprawa więc nie była łatwa i ciągnęła się przez kilkanaście miesięcy. Gdy próbowałam wypytywać na miejscu w bazie wojskowej w Ghazni oficerów zaangażowanych w sprawę odzyskania czołu, jak te zabiegi wyglądały, wydychali i słyszałam: „Długa historia. Kiedyś napiszę o tym wspomnienia”. W końcu w sprawę zaangażował się nawet prezydent Bronisław Komorowski. Udało mu się skłonić prezydenta Afganistanu Hamida Kharzaja do złożenia deklaracji, że wóz zostanie przekazany Polsce.
Jak czołg Renault FT z 1917 roku znalazł się w Afganistanie? Prawdopodobnie podczas wojny w 1920 roku został zdobyty na Polakach przez bolszewików. Potem ci przekazali go Afgańczykom. Tam przetrwał kilka wojen. Teraz, prawie po stu latach, wraca do kraju. Zapakowany na palety, we wnętrzu samolotu Herkules będzie przetransportowany do Poznania. Zanim zostanie pokazany zwiedzającym Muzeum Broni Pancernej przy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych przejdzie gruntowny remont.
W bazie Ghazni uczestniczyłam w uroczystości przekazania dowodzenia XII zmianie naszego kontyngentu. Niestety, cieniem na tym wydarzeniu położył się incydent z ostrzelaniem przez rebeliantów polskiego śmigłowca. Rannych zostało dwóch żołnierzy – jeden lekko, drugi niestety poważniej. Gdy przez radio został przekazany komunikat, że potrzebna jest krew, chyba wszyscy, którzy mieli taką samą grupę krwi jak ranny żołnierz pobiegli do ambulatorium. Wiele razy widziałam taką wzajemną pomoc i żołnierską solidarność. Myślę, że tego społeczeństwo od wojska powinno się uczyć.
autor zdjęć: mjr Marek Pietrzak, kmdr Janusz Walczak, kpt. Marcel Podhorodecki
komentarze