Ogłoszone w ubiegłym tygodniu poszerzenie grupy BRICS o sześć nowych państw należy postrzegać jako kolejny krok na drodze do utworzenia nowego ładu międzynarodowego, a to z kolei oznacza zmiany w środowisku bezpieczeństwa istotne z punktu widzenia NATO, a więc także Polski.
Skala poszerzenia BRICS-u jest duża – dotychczas organizację tworzyło pięć państw (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki), a od 1 stycznia 2024 roku dołączy do niej sześć krajów, w tym aż trzy z Bliskiego Wschodu (Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Iran), czyli regionu, który nie miał do tej pory swojej reprezentacji w BRICS-ie. Ponadto organizacja wzmocni swoją obecność w Ameryce Południowej (dzięki zaproszeniu Argentyny) i Afryce (Egipt, Etiopia).
Z pozoru informacja o tym rozszerzeniu mogłaby wydawać się niezwiązana z tematyką obronności – w końcu to dość luźne forum współpracy, na dodatek skupiające się na kwestiach gospodarczych (do celów BRICS-u należy stworzenie nowego systemu walutowego oraz zwiększenie roli państw rozwijających się w światowych instytucjach walutowych). Jednak kiedy się weźmie pod uwagę, że do organizacji będą należeć jednocześnie Chiny, Rosja i Iran, na ekspansję BRICS-u należy patrzeć również przez pryzmat międzynarodowego bezpieczeństwa. Zwłaszcza że te trzy państwa są również członkami Szanghajskiej Organizacji Współpracy (Iran od 2022 roku), której cel jest znacznie bardziej „wojskowy”, bo ma ona umacniać bezpieczeństwo regionalne w Azji. Owszem, Szanghajska Organizacja Współpracy nie jest i pewnie jeszcze przez dłuższy czas nie będzie sojuszem wojskowym. Jednak warto zwrócić uwagę na coraz wyraźniejsze zjawisko zacieśniania współpracy pomiędzy Chinami i Rosją, do których dołączają Iran i orbitujące w ich stronę państwa Globalnego Południa.
Obecny ład międzynarodowy, a przede wszystkim środowisko bezpieczeństwa opiera się na hegemonii USA i zdominowanego przez Stany Zjednoczone NATO, które po upadku ZSRR i rozwiązaniu Układu Warszawskiego straciły rywala. Przez pewien czas niektórym wydawało się, że rywalizacja mocarstw zakończyła się wraz z rozwiązaniem w Puszczy Białowieskiej Związku Radzieckiego. Nie oznaczało to nastania ery pokoju, bo konflikty wybuchały, nawet w Europie (vide konflikt w Kosowie), ale były one regionalne. Żaden z ich uczestników nie był poważnym rywalem, przynajmniej militarnym, dla Zachodu (co było widać w czasie konfliktów w Iraku czy Afganistanie). Pierwsza dekada XXI wieku to asymetryczna wojna Zachodu z islamskim, międzynarodowym terroryzmem, który zakłócał wprawdzie spokój społeczeństw zachodnich, jednak nie dysponował siłami zdolnymi w realny sposób zmienić ogólnoświatowy ład.
Jednak obecnie sytuacja zaczyna się diametralnie zmieniać, a poszerzanie BRICS-u czy Szanghajskiej Organizacji Współpracy jest tego dowodem. Rosja, najeżdżając niepodległą Ukrainę w sposób, jaki pamiętamy z mrocznych kart historii XX wieku, gdy międzynarodowy ład siłą próbowały nagiąć do swojej woli III Rzesza Niemiecka i ZSRR, pokazała, że Zachód nadal ma rywala. W dodatku takiego, który może mu rzucić militarne wyzwanie, a szachując swoich przeciwników bronią atomową, blokuje USA i NATO możliwość wykorzystania ich pełnego potencjału militarnego do likwidacji zagrożenia. Wnioski z tego wyciągają z pewnością Chiny, które tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie połączyło z Rosją „partnerstwo bez granic”, a których potencjał gospodarczy i militarny jest znacznie większy niż rosyjski. Pekin również chciałby „przewrócić stolik” w kwestii Tajwanu i nie wyklucza użycia siły, by zająć wyspę uważaną za swoją zbuntowaną prowincję. Z kolei Iran nadal za oficjalny cel stawia sobie zniszczenie państwa Izrael. Teheran ma świadomość tego, jaką przewagę dałaby mu broń nuklearna w przypadku prowadzenia ekspansywnej polityki (tak jak w Rosji bardziej chodzi o groźbę jej użycia niż samo użycie). Gdyby państwa te połączył formalny sojusz wojskowy, wówczas powstałby blok militarny niedorównujący może jeszcze Zachodowi, ale za to bardzo agresywny i dysponujący silnym atomowym straszakiem, który przyciągałby jak magnes kraje Globalnego Południa. Również te, które nie są zainteresowane działaniami militarnymi, ale chcą zmiany globalnego porządku, tak aby punkt jego ciężkości przesunął się na wschód i południe. Dlatego tak wiele państw spoza kręgu cywilizacji zachodniej ma ambiwalentny stosunek do wojny Rosji z Ukrainą. Nie popierają samej agresji, ale powstrzymują się przed jednoznacznym odcięciem się od agresora, co więcej, nadal spokojnie robią z Moskwą interesy. Wśród tych państw są np. Indie, aspirujące do roli globalnego mocarstwa, które dziś lawirują między Zachodem i Wschodem. Jeśli do Chin, Rosji i Iranu doda się możliwości Indii i ciche wsparcie Globalnego Południa, można mówić o potencjale, który z pewnością może co najmniej zrównoważyć Zachód.
Co to wszystko oznacza dla NATO? Chociażby konieczność zainteresowania się nie tylko „tradycyjnym” przeciwnikiem, jakim jest Rosja, ale też Dalekim Wschodem, gdzie swoją potęgę gospodarczą i militarną budują Chiny. Nieprzypadkowo pojawiły się sygnały, że w Japonii ma powstać biuro NATO, a USA ogłosiły niedawno poszerzenie współpracy – również w zakresie bezpieczeństwa – z Japonią i Koreą Południową. USA zwiększają też obecność wojskową w Australii, w związku z polityczną ekspansją Chin w rejonie Pacyfiku. Ale nie mogą też zapominać o Iranie, który stanowi egzystencjalne zagrożenie dla Izraela.
Dla Polski z jej perspektywy ważne jest, że konieczność obrony obecnego ładu na tak wielu frontach oznacza, iż Amerykanie będą musieli bardziej rozpraszać swoje siły. To z kolei prowadzi do tego, że – zwłaszcza po zakończeniu wojny Rosji z Ukrainą – większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Europie będą musiały wziąć kraje Starego Kontynentu, w tym Polska. Stąd ważne jest, aby widoczny obecnie w państwach europejskich trend do zwiększania wydatków na obronność się nie załamał. Wpływamy bowiem – jeśli chodzi o ład międzynarodowy – na nieznane wody, a trwająca za naszą wschodnią granicą wojna może być dopiero pierwszym rozdziałem tej niebezpiecznej historii.
autor zdjęć: www.pmindia.gov.in
komentarze