Gdy 23 kwietnia 2022 roku ustawa o obronie ojczyzny wchodziła w życie, niektórzy łapali się za głowę. Wytykali ekspresowe tempo prac, zarzucali, że rozwiązania zawarte w liczącym ponad 800 artykułów akcie prawnym, scalającym kilkanaście dotychczasowych ustaw, się nie sprawdzą. Dziś jednak, po ponad roku obowiązywania ustawy, widać, w jak dużym stopniu osiągnęła swoje cele.
Zdaniem sceptyków prawna rewolucja, którą bez wątpienia miała być kodyfikacja wojskowych przepisów, wymaga czasu. Ci z kolei, którzy ustawę przygotowywali i wprowadzali, podkreślali, że przepisy, choć zatwierdzane w czasie rosyjskiej inwazji na Ukrainę, nie powstały w jej wyniku. Wprawdzie pierwotnie miały wejść w życie dużo później, ale ze względu na sytuację geopolityczną i wojnę za naszą wschodnią granicą nie było na co czekać. – Jeśli sami nie zadbamy o bezpieczeństwo naszej ojczyzny, to nikt tego za nas nie zrobi. Państwa członkowskie NATO, szczególnie te znajdujące się na wschodniej flance, jak Polska, muszą mieć silne, liczne, nowoczesne, dobrze wyposażone i odpowiednio finansowane wojsko. To jedyna recepta na to, aby dać wyraźny sygnał: jesteśmy silni i zdolni do walki. Ta ustawa to zapewni – mówił przed rokiem Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.
Liczniejsza armia
Cele ustawy od początku były jasne. Jednym z ważniejszych stało się zwiększenie liczebności armii. Aby zachęcić ochotników do wstępowania do wojska, został wprowadzony nowy system rekrutacji. – Uprościliśmy go i skróciliśmy drogę do armii, tworząc m.in. wojskowe centra rekrutacji, gdzie ochotnik, bez względu na miejsce zamieszkania, może złożyć wniosek o powołanie. Wprowadziliśmy zmiany w orzecznictwie lekarskim, a w naszych strukturach znalazły się centralna i rejonowe komisje lekarskie oraz pracownie psychologiczne. To sprawiło, że obecnie badania kandydatów do służby dobrowolnej i terytorialnej odbywają się na poziomie WCR-ów. Łatwiej tym wszystkim zarządzać, co przekłada się na optymalizację naboru. Efekty, w postaci większej liczby ochotników do wojska, widać gołym okiem – mówi gen. bryg. Mirosław Bryś, szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji. To jednak nie koniec, trwają bowiem prace nad kolejnymi rozwiązaniami mającymi jeszcze bardziej ułatwić proces naboru. – Planujemy m.in. rozbudowę struktur komisji lekarskich, tak aby w każdym województwie była co najmniej jedna rejonowa wojskowa komisja lekarska. Wszystko po to, by proces naboru był jeszcze bardziej sprawny i wychodził naprzeciw potrzebie zwiększania liczebności armii – wyjaśnia gen. bryg. Bryś.
Rewolucyjnym rozwiązaniem na drodze do liczniejszej armii okazała się wprowadzona ustawą dobrowolna zasadnicza służba wojskowa. Choć pojawiła się zamiast dotychczasowej służby przygotowawczej, jest dla ochotników dużo lepszą ofertą. Po pierwsze, już po przejściu szkolenia podstawowego mogą oni wyspecjalizować się w określonej dziedzinie, odbywając trwające do 11 miesięcy szkolenie specjalistyczne. Potem droga do armii zawodowej staje przed nimi otworem. Po drugie, niezwykle atrakcyjny jest aspekt finansowy: już na starcie ochotnik dostaje 4960 zł brutto miesięcznie, czyli tyle, ile zarabia szeregowy w wojsku.
To nie wszystko. – Jeśli dana osoba nie przejdzie np. badań do służby zawodowej, możemy jej zaproponować służbę w aktywnej rezerwie czy wojskach obrony terytorialnej. To naprawdę bardzo elastyczna oferta – mówi gen. bryg. Bryś. Zalety nowych rozwiązań wskazuje też szer. Artur Damsz. Ochotnik odbył szkolenie podstawowe w 2 Pułku Saperów w Kazuniu. – Na moją decyzję o wstąpieniu do armii miało wpływ wiele czynników. Wśród nich – krótsza droga do munduru i dużo mniej skomplikowane procedury naboru. Także sama oferta dobrowolnej służby wydała mi się kusząca. Już na początku odniosłem wrażenie, że wojsko to dobre miejsce na rozwój zawodowy – mówi szer. Damsz.
Od dnia wejścia w życie ustawy o obronie ojczyzny do 19 kwietnia 2023 roku dobrowolną zasadniczą służbę wojskową pełniło lub pełni w ramach szkolenia podstawowego i specjalistycznego około 25 tys. żołnierzy. Jednocześnie blisko 9 tys. spośród nich zostało już powołanych do zawodowej służby wojskowej.
By szeregi armii rosły, MON zdecydowało się też na zwiększenie limitów przyjęć do akademii wojskowych. O ile w 2021 roku studia rozpoczęło niecałe 1500 osób, rok później ponad 1800, o tyle w tym roku podchorążymi I roku na czterech akademiach (wojsk lądowych we Wrocławiu, technicznej w Warszawie, marynarki wojennej w Gdyni oraz lotniczej w Dęblinie) będzie miało szansę zostać aż 2040 młodych ludzi. W ślad za zwiększonymi limitami na studiach sukcesywnie wzrasta też liczba miejsc na kursach oficerskich, adresowanych zarówno do cywilów, jak i żołnierzy – szeregowych oraz podoficerów. Tegoroczny limit około 1000 osób jest ponad dwa razy większy niż ubiegłoroczny, gdy uczelnie zaoferowały w sumie ponad 400 miejsc.
Na miarę rewolucji
Celem nowych rozwiązań było także uatrakcyjnienie służby wojskowej. Ustawa pod tym względem dała znacznie większe niż wcześniej możliwości. Jednym z pierwszych kroków była likwidacja służby kontraktowej, którą jeszcze w 2021 roku pełniło 55% wszystkich żołnierzy zawodowych, głównie szeregowych i podoficerów. Zgodnie z nową ustawą wszyscy oni stali się żołnierzami zawodowymi na czas nieokreślony. – Takie rozwiązanie oznacza też oczywiście większą dyspozycyjność żołnierza, bo dowódcy, mając większą elastyczność w polityce kadrowej, mogą przenieść go do służby w innej jednostce zgodnie z potrzebami sił zbrojnych – mówi st. szer. spec. Agnieszka Morąg-Stępień, przewodnicząca Kolegium Dziekanów Korpusu Szeregowych Zawodowych, i dodaje: – Ale żołnierze dużo zyskali – chociażby większe poczucie stabilizacji, możliwość zaplanowania swojej kariery w wojsku czy bardziej korzystne rozwiązania w zakresie uprawnień mieszkaniowych.
Nie były to jedyne korzystne zmiany w polityce kadrowej. Ustawą wprowadzono np. stopień starszego szeregowego specjalisty – dzięki czemu żołnierze najmłodszego korpusu zyskali możliwość rozwoju zawodowego – oraz zasadę awansów liniowych. – Wcześniej stopień wojskowy był przypisany do konkretnego etatu: żołnierz, awansując o kolejny stopień, musiał także zmienić stanowisko. W praktyce często tracił możliwość zdobycia kolejnych doświadczeń w swojej specjalności. Ustawa umożliwiła awans od kaprala do młodszego chorążego włącznie, dzięki czemu żołnierz, dostając nowy stopień, wciąż może się rozwijać w swojej dziedzinie – tłumaczy st. szer. spec. Grzegorz Całka z Wydziału Komunikacji Wewnętrznej Centrum Operacyjnego Ministra Obrony Narodowej.
W kwestii rozwoju i perspektyw zawodowych żołnierzy zawodowych niezwykle istotne okazały się też zmiany w przepisach dotyczących naboru na kursy podoficerskie, w tym te zmierzające do likwidacji szklanego sufitu. Trafiali na niego głównie ci szeregowi, którzy chcieli się rozwijać, awansować do korpusu podoficerskiego, ale mimo odpowiedniego stażu służby, doświadczenia, wysokich ocen z opiniowania nie mogli brać udziału w kursach, m.in. ze względu na limity. Późną jesienią, kilka miesięcy po wejściu w życie ustawy, szef MON-u wydał wytyczne do wprowadzenia zmian w kursach podoficerskich. Dotyczyły one programów szkoleń, skrócenia procedur rekrutacji, ale najistotniejszą modyfikacją okazało się rozszerzenie bazy szkoleniowej i wyjście ze szkoleniem poza szkoły podoficerskie. – To było znakomite posunięcie. Wystarczy porównać: szkoła w Poznaniu jest w stanie przygotować rocznie około 600 przyszłych kaprali, teraz zyskaliśmy możliwości, aby taką samą liczbę szkolić miesięcznie z wykorzystaniem potencjału jednostek i centrów szkolenia. Z całą pewnością można powiedzieć, że szklany sufit pękł. Szeregowi zawodowi awansują, uwalniając tym samym miejsca dla szeregowych po dobrowolnej zasadniczej służbie wojskowej, a jednostki sukcesywnie zapełniają wolne dotąd etaty – mówi st. szer. spec. Całka.
Według danych resortu obrony w 2021 roku żołnierze złożyli 3691 wniosków o wyrażenie zgody na przystąpienie do egzaminu na podoficera. W 2022 roku liczba ta wzrosła do 6771, a w dwóch pierwszych miesiącach tego roku wniosków było już 1716. Zwiększyła się też liczba szeregowych zawodowych, którzy po ukończeniu kursu zostali kapralami. – W 2021 roku było ich 3059, natomiast w 2022 roku ich liczba zwiększyła się ponad dwukrotnie – do 7380 żołnierzy. W styczniu i lutym tego roku awansowano już niemal 2 tys. żołnierzy – informują przedstawiciele MON-u.
Przywilej i odpowiedzialność
Bez wątpienia na nowych przepisach skorzystali też podchorążowie wojskowych akademii. Ustawa zlikwidowała pojęcie służby kandydackiej i wprowadziła zapis, zgodnie z którym podchorążowie I roku są żołnierzami dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, a od II roku studiów zyskują status żołnierzy zawodowych. Dla całej rzeszy wojskowych studentów były to zmiany rewolucyjne. – Zaliczenie nas do grupy żołnierzy zawodowych już w trakcie kształcenia to nie tylko wielki przywilej. Wcześniejsza służba kandydacka znacznie ograniczała zakres naszych zadań, dziś otwarte są dla nas nowe drogi działania, dzięki czemu już w trakcie studiów możemy się rozwijać, zdobywać umiejętności i cenne doświadczenia. Rośnie nasza decyzyjność, kompetencje i odpowiedzialność – tłumaczy plut. pchor. Piotr Fijołek z IV roku dowodzenia w specjalności zmechanizowanej Akademii Wojsk Lądowych. Aby nie być gołosłownym, podchorąży wspomina ubiegłoroczne praktyki dowódcze, kiedy na jego barkach spoczęła część szkolenia żołnierzy dobrowolnej służby. – To już nie było prowadzenie za rękę, lecz faktyczne powierzenie mi odpowiedzialności za szkolenie podwładnych. Dowodząc, mogłem zmagać się z problemami przełożonych szczebla wyższego niż pomocnik dowódcy plutonu czy drużyny. To cenna praktyka, która z pewnością zaprocentuje, gdy zostanę już oficerem – mówi plut. pchor. Fijołek.
Ppłk Damian Przerwa, dowódca 1 Batalionu Szkolnego AWL, także podkreśla, że nowy status daje znacznie szersze możliwości wykorzystania potencjału podchorążych. – Dotyczy to pracy zarówno ze sprzętem, jak i z ludźmi. Ich zadania są dziś trudniejsze i bardziej wymagające. Podchorążowie są wyznaczani na instruktorów, dublerów dowódców plutonów, a nawet dowódców plutonów. Biorą udział np. w szkoleniu podstawowym nowo przyjętych wojskowych studentów, a także ochotników Legii Akademickiej czy uczestników kursu oficerskiego. To wszystko sprawia, że mogą lepiej przygotować się do roli przyszłych oficerów – mówi ppłk Przerwa.
Wcześniej oddelegowanie podchorążych do realizacji zadań było ograniczone do działań związanych np. z zapobieganiem pandemii i do wsparcia jednostek wojskowych w tym zakresie. – W obecnych uwarunkowaniach, w sytuacjach nadzwyczajnych podchorążowie są w gotowości do realizacji zadań przewidzianych dla sił zbrojnych w regionie bądź na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Warto pamiętać, że z racji skoszarowania są oni jedną z najbardziej dyspozycyjnych grup żołnierzy – podkreśla oficer z AWL-u.
Większe pieniądze
Rozwiązania ustawowe, w tym zwiększone nakłady na obronność, pozwoliły też zadbać o finansowe aspekty służby. Porównując rok 2022 do 2015, należy odnotować duży wzrost minimalnego wynagrodzenia żołnierzy Wojska Polskiego. W 2022 roku najniższa stawka uposażenia zasadniczego żołnierza zawodowego wyniosła 4560 zł, co oznaczało wzrost w porównaniu z 2015 rokiem o 2060 zł, tj. o 82,4% – tak wynika z danych MON-u. W marcu 2023 roku pensje żołnierzy po raz kolejny wzrosły i obecnie najniższe wynagrodzenie wynosi 4960 zł.
W ostatnim roku pojawiło się także wiele innych finansowych rozwiązań, zachęcających żołnierzy do dłuższej służby. Ustawa wprowadziła świadczenie motywacyjne, wypłacane w dwóch wysokościach –1500 zł dostają ci, którzy mają co najmniej 25-letni staż, ci z wysługą powyżej 28 lat i 6 miesięcy mogą z kolei liczyć na 2500 zł miesięcznie. Pojawiły się nowe dodatki, w tym te za służbę w jednostkach bojowych, a także motywacyjny, który zastąpił wcześniejszą należność dla szeregowych i podoficerów posiadających klasy kwalifikacyjne. Wzrosły dodatki wypłacane żołnierzom pionów operacyjno-rozpoznawczego oraz dochodzeniowo-śledczego Żandarmerii Wojskowej czy żołnierzom Agencji Uzbrojenia wykonującym m.in. czynności w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego. Do katalogu osób uprawnionych do otrzymania dodatku służbowego włączono również żołnierzy zajmujących określone stanowiska w Eksperckim Centrum Szkolenia Cyberbezpieczeństwa.
Rewolucyjnym rozwiązaniem okazało się świadczenie za długoletnią służbę wojskową. Jest ono wypłacane żołnierzom zawodowym po 15 latach w wojsku w wysokości 5% należnego uposażenia zasadniczego miesięcznie i zwiększane corocznie o 1% (nie więcej jednak niż do wysokości 15% po 25 latach służby). Płk Krzysztof Jewgiejuk, przewodniczący Konwentu Dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych, przyznaje, że w takiej skali finansowych zachęt nie było w wojsku nigdy wcześniej. – Obecna sytuacja geopolityczna, w tym wojna Rosji z Ukrainą, a wcześniej kryzys na granicy z Białorusią, sprawiają, że wyzwania stojące przed żołnierzami rosną. Kroki podjęte przez MON mają więc racjonalne uzasadnienie: więcej się od żołnierza wymaga, ale więcej dostaje on w zamian. Wojskowi są zadowoleni, że w obliczu takich wyzwań resort obrony docenia ich służbę – mówi płk Jewgiejuk.
Lepszy sprzęt
Dzięki ustawie o obronie ojczyzny znacząco wzrosły też nakłady na obronność. I nie wynika to tylko z przeznaczenia 3% PKB na siły zbrojne, lecz także ze stworzenia nowego źródła finansowania zakupów modernizacyjnych, którym jest Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych przy Banku Gospodarstwa Krajowego (zasilany m.in. wpływami ze skarbowych papierów wartościowych, obligacji BGK oraz wpłat z budżetu państwa). To wszystko sprawiło, że rok 2022 był przełomowy, jeśli chodzi o podpisanie strategicznych umów na nowy sprzęt wojskowy i dostawy nowoczesnego uzbrojenia dla polskich sił zbrojnych. Wśród najważniejszych warto wymienić te na śmigłowce AW149 i AW101, wyrzutnie Chunmoo, systemy rakietowe HIMARS, samoloty F-35, FA/50 czy satelity obserwacyjne. Do żołnierzy Wojska Polskiego trafiły już m.in. czołgi Abrams i K2, systemy Patriot, armatohaubice K9, drony Bayraktar, niszczyciele min typu Kormoran II, armatohaubice Krab, moździerze Rak, zestawy Piorun, Pilica czy tzw. Mała Narew.
Dla wielu żołnierzy wyposażanie wojska w nowoczesny sprzęt jest motywujące do rozwoju i na pewno podnosi atrakcyjność służby. – Nowoczesny, zaawansowany sprzęt wojskowy wymaga specjalistycznej wiedzy i umiejętności. Żołnierze szkolą się więc z jego obsługi, konserwacji i naprawy, co przyczynia się do rozwijania ich umiejętności technicznych i zdobywania specjalistycznej wiedzy, stwarzając tym samym znacznie większe możliwości rozwoju. Na pewno czują też oni satysfakcję z możliwości pracy na czołgach uznawanych za topowe wśród tego rodzaju sprzętu i przynależność do elity, która jako pierwsza obsługuje ten typ uzbrojenia – mówi por. Jacek Piotrowski, oficer prasowy 1 Warszawskiej Brygady Pancernej. Dodaje, że dla żołnierzy brygady nie bez znaczenia są nowe znajomości w środowisku międzynarodowym czy ciągłe doskonalenie języka angielskiego. – To wszystko może być bardzo wartościowe na rynku pracy, więc posiadanie takiego doświadczenia na pewno zaprocentuje w przyszłości – mówi por. Piotrowski.
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w sztabach, instytucjach wojskowych, departamentach MON-u przygotowano w sumie większość z ponad 160 rozporządzeń do ustawy. Choć prace nad przepisami szczegółowymi jeszcze trwają, już dziś, po ponad roku obowiązywania ustawy, widać, jak bardzo była ona potrzebna i w jak dużym stopniu osiągnęła zakładane cele. Na wzrost zainteresowania wojskiem wpłynęły jasne i klarowne zasady naboru, czynniki ekonomiczne, stabilność zatrudnienia i jasna ścieżka kariery zawodowej. Ale nie tylko.
Wejście w życie ustawy zbiegło się z sytuacją w Ukrainie, a to spowodowało, że młodzi ludzie w większym niż dotąd stopniu chcą dziś służyć ojczyźnie i wnieść swój wkład w budowanie potencjału obronnego Polski. O tym wszystkim świadczą też liczby. Według danych MON-u w 2022 roku do jednostek wojskowych przyjęto 13 742 żołnierzy zawodowych, a 8988 żołnierzy zwolniono. – To rekordowy poziom przyjęć od czasu zlikwidowania obowiązkowej służby wojskowej – przyznają przedstawiciele resortu. Tylko w styczniu 2023 roku kolejnych 3969 przyjęto do służby zawodowej i dobrowolnej. Obecnie SZRP liczą około 164 tys. żołnierzy. Docelowo ma ich być 300 tys.
autor zdjęć: Aleksander Perz/18 DZ, Adrian Staszewski/15 BZ, Patryk Szymaniec/17 BZ, Michał Niwicz
komentarze