Rosja stanowi zagrożenie dla NATO, ale czy będzie w stanie zaatakować kolejny kraj, a jeśli tak to, w jakiej perspektywie czasowej? – m.in. na tego rodzaju pytania odpowiadali uczestnicy I Forum Bezpieczeństwa i Przemysłu Obronnego. W konferencji wzięli udział wojskowi oraz przedstawiciele pozostałych służb mundurowych, świata nauki i przemysłu obronnego.
Dwudniowe Forum Bezpieczeństwa i Przemysłu Obronnego (19-20 maja) zostało zorganizowane w Toruniu z inicjatywy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika we współpracy z władzami województwa Kujawsko-Pomorskiego, Urzędem Miasta Torunia, Fundacją Instytut Bezpieczeństwa Informacyjnego, Kujawsko-Pomorskim Centrum Naukowo-Technologicznym im. prof. Jana Czochralskiego oraz Regionalnymi Ośrodkami Debaty Międzynarodowej z Kujaw i Wielkopolski.
Organizatorzy podzielili forum na trzy panele dyskusyjne. Dwa pierwsze, czyli „Wymiar globalny środowiska bezpieczeństwa” i „Wymiar narodowy środowiska bezpieczeństwa”, zdominował temat wojny, która toczy się za wschodnią granicą Polski. O różnych aspektach konfliktu zbrojnego w Ukrainie rozmawiali wojskowi (m.in. generał dywizji Bogdan Rycerski, dowódca bydgoskiego JFTC, gen. bryg. Krzysztof Stańczyk, dowódca wojsk obrony terytorialnej oraz gen. broni w stanie spoczynku Bogusław Samol i gen. bryg. w stanie spoczynku Krzysztof Mitręga) oraz przedstawiciele służb mundurowych, uczelni wyższych, administracji państwowej i samorządowej.
Generał Samol, który wygłosił referat inaugurujący forum, podkreślał, że kluczem do budowania bezpieczeństwa Polski, zarówno w perspektywie globalnej, jak i narodowej, jest bardzo jasne nakreślenie przez wojsko strategii obronnych i rozwoju Sił Zbrojnych RP. – To nie mogą być dokumenty doktrynalne tworzone przez polityków i zmieniane co kilka lat. Budowanie zdolności przez naszą armię musi odbywać się w perspektywie długofalowej, w oparciu o bardzo głębokie analizy – wskazywał generał.
Rosja może zaatakować jutro?
Uczestnicy wspomnianych paneli dyskusyjnych byli zgodni co do tego, że Rosja stanowi zagrożenie zarówno dla Polski, jak i całego NATO. Gorącą dyskusję wywołała natomiast kwestia planów na przyszłość naszego wschodniego sąsiada i tego kiedy będzie on w stanie zaatakować kolejny kraj. Zdaniem niektórych osób biorących udział w dyskusji Rosja odzyska potencjał militarny w ciągu trzech-pięciu lat. Jednak według generała Rycerskiego należy być bardzo ostrożnym w takich szacunkach. – Nie mamy pełnych danych na ten temat i nie powinniśmy myśleć w takich perspektywach czasowych – przestrzegał.
Płk rez. Piotr Lewandowski, wykładowca Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej, nie krył swoich obaw w tej mierze. – Nie możemy mówić o tym, że po zakończeniu wojny z Ukrainą Rosja będzie odtwarzała swoje zdolności. Ona ich nie utraciła, ciągle je ma – mówił. Zwrócił też uwagę na politykę Kremla podsycającą prowojenne nastroje. Jako przykład podał „ogromne pensje żołnierzy, którzy nie będą chcieli z nich zrezygnować, gdy wrócą do domów”.
– Nie możemy uśpić czujności opiniami, że mamy ileś lat zanim Rosja stanie na nogi. Musimy mieć świadomość, że za progiem jest już widmo wojny – komentowała jedna z osób przysłuchujących się dyskusji panelowej.
Złoty trójkąt
Ostatni, trzeci z zaplanowanych paneli dyskusyjnych, został nazwany „Nauka -Siły Zbrojne -Przemysł Obronny”. Wprawdzie ten temat nie wzbudził takich emocji, jak wojna w Ukrainie, ale uczestnicy debaty mieli bardzo ciekawe spostrzeżenia o tzw. złotym trójkącie, czyli współpracy na linii nauka-wojsko-przemysł. Co ważne, omawiając słabe punkty tych relacji każda ze stron potrafiła zdobyć się na krytyczną ocenę środowiska, które reprezentowała.
Dr hab. Jacek Wojtanowski, profesor Wojskowej Akademii Technicznej, przyznał, iż jednym z największych bolączek uczelni jest skoncentrowanie się przez wielu pracowników na tzw. punktach za publikacje naukowe, a nie na badaniach. – To nie jest korzystne, gdy na uczelniach zamienia się laboratoria badawcze w farmy punktów – ocenił.
Natomiast generał Mitręga zaznaczał, że szkoły wyższe mają ogromny potencjał i ciekawe wyniki badań, ale … – Co z tego, skoro my, wojsko, o znakomitej części z nich nie wiemy. Otwórzcie swoje laboratoria dla nas, wpuścicie nas tam – apelował do naukowców. Jednocześnie zgodził się, że wojsko musi się bardziej interesować tym, co robi nauka i przemysł.
Reprezentujący w panelu stronę przemysłową dyrektor Mariusz Korczyński, z firmy Jelcz, zwrócił uwagę, że wielu podmiotom gospodarczym wydaje się, iż praca na rzecz armii jest łatwa i można ją porównać z cywilną produkcją. – A zdecydowanie tak nie jest. Wojsko ma ściśle określone wymagania, regulacje prawne i normy, które trzeba spełniać. Wbrew pozorom nie każdy podmiot jest w stanie im podołać – argumentował.
Wątkiem, który często przewijał się w dyskusji i wzbudził kontrowersje, była kwestia komunikacji. Wielu rozmówców podkreślało potrzebę jasnego określania przez wojsko swoich potrzeb. Bardzo ciekawą opinię w tej sprawie wyraził Grzegorz Trzeciak z firmy Squadron sp. z o.o. Według niego, wprawdzie wojsko ma niekiedy problemy z informacją czego dokładnie oczekuje, ale nie powinno to zwalniać naukowców czy firmy z obowiązku poszukiwania nowych rozwiązań.
– Nie mówmy, że ktoś czegoś nie zrobił. Przyznajmy, że to my czegoś nie zrobiliśmy. A później po prostu … działajmy – podsumował.
autor zdjęć: szer. Aneta Lewoń/15 BZ

komentarze