Wśród 17 drużyn, które biorą udział w piątych igrzyskach Invictus Games, są także sportowcy z Ukrainy. Na kilkanaście dni opuścili swój kraj, aby stanąć do sportowej rywalizacji. Na wyjazd do Hagi otrzymali specjalną zgodę od prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Po zakończeniu zawodów część ukraińskich zawodników wróci na front.
Sportowcy z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy od pierwszego dnia igrzysk mogą liczyć na słowa wsparcia ze strony organizatorów, zawodników i kibiców. – Jesteśmy dumni, że jesteście z nami. Wspieramy was – zapewniał Mark Rutte, szef holenderskiego rządu, podczas ceremonii otwarcia Invictus Games. Także książę Harry, pomysłodawca zawodów, w poruszającym wystąpieniu oddał hołd walczącym o wolność Ukraińcom. – Kiedy pytam mojego syna Archiego, kim chce być, kiedy dorośnie, raz odpowiada, że astronautą, innym razem, że pilotem, oczywiście helikoptera. Przypominam mu, że bez względu na to, kim zostanie, najbardziej liczy się charakter. Nic nie sprawi mojej żonie i mnie większej radości niż świadomość, że nasz syn odnajdzie w sobie taką siłę i odwagę, jakie widzimy w was – zwracał się do członków ukraińskiej drużyny książę Harry. Publiczność zgromadzona na trybunach w Hadze przywitała sportowców z Ukrainy długą owacją na stojąco.
– Chcemy opowiadać o tym, co dzieje się na Ukrainie. Wielu naszych kolegów nie przyjechało na zawody do Hagi, bo walczą przeciwko Rosji – mówi Dmytro Afanasiew, płk Gwardii Narodowej, który na Invictus Games zdobył drużynowo srebrny medal w łucznictwie klasycznym.
Team z Ukrainy liczy 19 zawodników zamiast 20. To dlatego, że 16 marca 2022 roku Rosjanie porwali w Mariupolu Julię Pajewską, ratownika medycznego i jednocześnie dowódcę oddziału ewakuacji 61 Mobilnego Szpitala Wojskowego. Na Invictus Games miała rywalizować w łucznictwie i pływaniu. – Nie wiemy, co się z nią dzieje – przyznaje Swietłana Sudak, odpowiedzialna w ukraińskiej drużynie za kontakty z mediami. Do Hagi przyjechała córka Julii, Anna Sofia Puzanowa, która wystartowała w imieniu matki i wywalczyła brązowy medal w łuku klasycznym.
Ofiarą rosyjskiej agresji stał się także Dmitrij Sidoruk, który służył w 24 Samodzielnej Brygadzie Zmechanizowanej. Był nie tylko żołnierzem, lecz także świetnym łucznikiem, co potwierdził, zdobywając w tej dyscyplinie srebrny medal na zawodach w Toronto w 2017 roku. Ostatnio przygotowywał do startu na Invictus Games ukraińskich łuczników. 6 kwietnia zabili go rosyjscy żołnierze.
Ukraińscy weterani startują w kilku dyscyplinach: w trójboju siłowym, wioślarstwie, kolarstwie, pływaniu, lekkoatletyce (biegi, pchnięcie kulą i dyskiem) oraz w łucznictwie. Pierwszy złoty medal zdobyli już pierwszego dnia zawodów. Najwyższe miejsce na podium wywalczył Rodion Sitdikov, uzyskując w pchnięciu kulą wynik 9,46 m. Tego dnia Ukraina zdobyła jeszcze trzy trofea. Artem Lukasuk skoczył 5,20 m w dal, co dało mu srebrny krążek; Ivan Geretsun z wynikiem o 10 cm gorszym zdobył brąz; Oleksiy Bobcinec zaś wywalczył brąz w biegu na 1500 m. „Jesteśmy niesamowicie dumni. Chwała Ukrainie!” – napisali na Facebooku. Kolejne dni przyniosły kolejne medale, m.in. w rzucie kulą i łucznictwie. Ukraińscy zawodnicy przyznają jednak, że cieszyliby się z tych sukcesów, gdyby nie wojna w ich kraju.
– Dziękujemy Polakom za to, co dla nas robią. Za pomoc i wsparcie – mówi Dmytro Afanasiew, pułkownik ukraińskiej Gwardii Narodowej. – Gdy wrócimy na Ukrainę, świadomość, że możemy na was liczyć, będzie dla nas bardzo ważna – dodaje Swietłana Sudak.
autor zdjęć: Invictus Games Team Ukraine
komentarze