Polska jest gotowa przyjąć na leczenie nawet 10 tysięcy rannych ukraińskich żołnierzy – zadeklarował dziś we Lwowie premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem na Ukrainie na dobre rozkręca się druga faza wojny. Rosjanie zaciekle atakują na wschodzie, chcąc przejąć kontrolę nad Donbasem i utrzymać lądowy korytarz na Krym.
Na Ukrainie rozpoczęła się druga faza wojny. Jak ogłosił sztab generalny tamtejszych sił zbrojnych, głównym celem Rosjan jest teraz opanowanie obwodów ługańskiego i donieckiego, zdobycie Mariupola, a także utrzymanie korytarza lądowego na okupowany Krym. Do walki agresor skierował znaczące siły. Według analityków Pentagonu, rosyjskie siły, które operują w regionie Donbasu składają się z 76 batalionowych grup taktycznych. Każda dysponuje blisko tysiącem żołnierzy, czołgami oraz artylerią. Dodatkowe 22 grupy stacjonują tuż obok, po rosyjskiej stronie granicy, gdzie uzupełniają zapasy. Kolejnych dwanaście atakuje Mariupol. Jeśli zdołają zająć miasto, zostaną skierowane na pomoc głównym siłom. Do końca nie wiadomo, jak liczne oddziały jest w stanie przeciwstawić agresorom armia Ukrainy. Wiadomo, że na początku wojny Ukraińcy mieli w tym regionie dziesięć brygad – najlepiej uzbrojonych i przygotowanych do walki w całej armii.
Otwierając nową fazę konfliktu, Rosjanie uderzyli w poniedziałek na odcinku 480 km. Tylko podczas pierwszej nocy ich artyleria miała ostrzelać 1260 celów po ukraińskiej stronie. Taką właśnie informację podało BBC w ślad za rosyjskim ministerstwem obrony. Stacja zastrzegła jednak, że nie jest w stanie zweryfikować tych danych w niezależnych źródłach. W obwodzie ługańskim najcięższe walki toczyły się dziś w miejscowościach Popasna, Rubiżne czy Hirske. – Ofiar nie sposób policzyć. W Popasnej i Rubiżnem ludzie grzebani są wprost przy domach – podkreślał Serhij Hajdaj, szef administracji obwodowej. Przyznał też, że rosyjskie oddziały zdołały opanować miasteczko Kreminna.
Rosjanie atakowali też na południowym wschodzie, w obwodach chersońskim i zaporoskim. – Do eskalacji doszło w rejonie miasta Połohy. Chłopaki trzymają linię obrony, ale mamy potężną ofensywę wroga – relacjonował Ołeksandr Staruch, szef administracji w Zaporożu, cytowany przez portal RBK-Ukraina. Po południu pod ogień artylerii ponownie dostał się Charków. – Okupanci ostrzeliwują osiedla mieszkaniowe. Wykorzystują wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet, prowadzące ostrzał z 35-40 kilometrów – donosił poprzez komunikator Telegram, gubernator Ołeh Syniehubow. Jednocześnie podczas zwołanej dziś konferencji prasowej zapewniał, że Rosjanie bitwę o Charków faktycznie przegrali. – Teraz próbują przebić się przez obwód charkowski w głąb Ukrainy – przekonywał.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w Mariupolu. Miasto niemal od początku inwazji otoczone jest wrogie oddziały, zaś w ostatnich dniach Rosjanie wypierają obrońców z kolejnych dzielnic. Obecnie bronią się już tylko obsadzone przez Ukraińców zakłady Azowstal. Dziś Rosjanie po raz kolejny postawili obrońcom ultimatum – w zamian za kapitulację zaoferowali wyjście bez broni poprzez korytarz humanitarny. Oferta została jednak odrzucona. Kilkadziesiąt minut później na kompleks spadła potężna bomba, która według strony ukraińskiej pogrzebała pod gruzami około 300 osób – przede wszystkim ukrywających się w zakładach cywilów.
Tymczasem specjaliści prześcigają się w analizach, które mają dać odpowiedź na pytanie, jak będą wyglądały najbliższe dni, a może tygodnie na wschodzie Ukrainy. – Podczas ofensywy na Kijów, Rosjanie posuwali się dwoma drogami, z których starali się zjechać. Nie było to łatwe ze względu na gęste lasy i bagna. Tutaj starcie toczy się na stosunkowo słabo zurbanizowanych i rozległych terenach. Tak więc Rosjanie będą mogli skoncentrować się na manewrach. O wiele częściej będziemy oglądać bezpośrednie starcia – przewidywał na antenie radia BBC dr Jack Watling z Royal United Services Institute. Według niego osiągnięcie przez Rosję zakładanych celów jest możliwe, ale droga do tego bardzo daleka, bo Ukraińcy są dobrze przygotowani do obrony. Jeszcze dalej idą specjaliści z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW). Według nich operacja Rosjan najpewniej nie będzie dużo skuteczniejsza niż poprzednie duże ofensywy w okolicach Kijowa. Powód? Rosjanie ciągle mają ogromny problem z logistyką, zaś morale w ich oddziałach kuleje. Tymczasem Ukraińcy zadają im ciężkie straty. Jak wynika z ostatniego komunikatu ukraińskiego Sztabu Generalnego, od początku inwazji Rosjanie stracili m.in. niemal 21 tys. żołnierzy, 802 czołgi i 169 samolotów. – Nieważne, jak dużo wojsk ściągną Rosjanie, będziemy walczyć. Będziemy się bronić. Będziemy robić to każdego dnia – mówił tuż po rozpoczęciu kolejnej rosyjskiej ofensywy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Dzisiejszy dzień upłynął też pod znakiem aktywności polityków. Amerykański prezydent Joe Biden za pośrednictwem łącza video przeprowadził konsultację z przywódcami państw NATO i Unii Europejskiej. Wziął w nich udział Andrzej Duda. Jak przekazał prezydent RP, podczas rozmów poruszone zostały kwestie nowych sankcji na Rosję i odpowiedzialności Władimira Putina i jego generałów za zbrodnie popełniane na Ukrainie. – Jedność wśród największych państw NATO jest absolutna. Nasze stanowisko jest jednoznaczne. Rosyjska agresja musi zostać powstrzymana – podkreślał Duda.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki był dziś we Lwowie. Wziął tam udział w otwarciu tymczasowego osiedla dla uchodźców wewnętrznych, które zostało wzniesione z inicjatywy polskich władz. – Robimy wszystko, by chronić ukraińskie kobiety i dzieci – podkreślał. Dodał też, że Polska prócz uchodźców, przyjmuje i leczy rannych ukraińskich żołnierzy. – Jesteśmy gotowi do przyjęcia nawet 10 tysięcy, choć mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności – mówił we Lwowie. Z kolei jutro w USA minister obrony Mariusz Błaszczak spotka się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Lloydem J. Austinem. Politycy będą rozmawiać między innymi o sytuacji na wschodniej flance NATO i współpracy wojskowej pomiędzy obydwoma krajami.
Świat stara się wywrzeć jak najsilniejszą presje na Władimira Putina, by ten zakończył wojnę. Peter Stano, rzecznik Komisji Europejskiej, poinformował o tym, że UE przygotowuje kolejny pakiet sankcji. Według francuskiego ministra gospodarki Bruno Le Maire, jego kraj jest gotowy zrezygnować z importu rosyjskiej ropy i chce przekonywać do tego wahających się członków wspólnoty. O pracach nad demontażem machiny wojennej Kremla konsekwentnie donoszą też przedstawiciele administracji USA. Zachód śle też na Ukrainę broń. Dziś o kolejnych dostawach poinformowały media z Wielkiej Brytanii, Portugalii czy Finlandii.
autor zdjęć: Jakub Szymczuk / KPRP
komentarze