Weterani z Polski przekazali księciu Harry'emu album na temat startu naszej drużyny w igrzyskach Invictus Games, które odbyły się jesienią 2018 roku w Sydney. Do spotkania doszło w Londynie podczas uroczystości związanych z obchodami 5-lecia działalności fundacji Invictus Games. Wśród gości księcia Harry’ego, który jest pomysłodawcą igrzysk, byli polscy żołnierze.
Od pięciu lat fundacja Invictus Games organizuje zawody sportowe dla żołnierzy, którzy zostali ranni podczas służby. Z okazji tego jubileuszu na zaproszenie księcia Harry’ego do Londynu przyjechali przedstawiciele reprezentacji, które wystartują w kolejnych igrzyskach, czyli w maju 2020 roku w Hadze. W skład naszej delegacji wchodzili m.in. st. chor. rez. Piotr Potrzebowski, chor. Grzegorz Jarek i st. kpr. Jakub Tynka. Towarzyszyli im Mariusz Pogonowski, kierownik naszej drużyny oraz Jacek Matuszak, rzecznik prasowy biało-czerwonej reprezentacji.
Album dokumentujący sportowe zmagania 15 polskich weteranów na zawodach w Sydney przygotowało Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Dla Polaków był to debiut na Invictus Games. Zawodnicy z biało-czerwonej drużyny wzięli udział w konkurencjach indywidualnych oraz zespołowych, grali m.in. w rugby.
W Londynie album przekazał księciu Harry'emu st. kpr. Jakub Tynka, jeden z bohaterów australijskich zawodów. Wówczas podczas wyścigu kolarskiego naderwał mięsień dwugłowy. Dojechał jednak do mety, pedałując jedną nogą. Pomogło mu w tym dwóch francuskich zawodników. – Byłem zaskoczony, że książę mnie zapamiętał. Ucieszył się, że nadal służę w armii. Podkreślił, że to ważne, aby nie odstawiać na boczny tor żołnierzy, którzy zostali ranni podczas służby. Pytał, czy będę startował w kolejnych igrzyskach. Roześmiał się, gdy zapewniłem, że tym razem nie zamierzam doznać żadnej kontuzji – opowiada Jakub Tynka, który za swoją niezłomną postawę został laureatem nagrody specjalnej w plebiscycie na najpopularniejszych sportowców Wojska Polskiego organizowanym przez Polskę Zbrojną.
Przygotowania do kolejnych zawodów niezwyciężonych już się rozpoczęły. Gospodarzem Invictus Games w maju 2020 będzie Haga. Do Holandii przyjedzie 500 zawodników pochodzących z 19 państw, którzy przez 7 dni będą rywalizowali w 10 dyscyplinach sportowych. Tym zmaganiom będzie kibicować ponad tysiąc przedstawicieli ich rodzin oraz przyjaciół.
– To ważne dla nas i całego środowiska weteranów, że możemy być częścią międzynarodowej społeczności, jaką tworzą weterani i ich rodziny skupieni wokół fundacji Invictus Games – mówi Mariusz Pogonowski. W Londynie kierownik polskiej reprezentacji wziął udział m.in. w spotkaniu roboczym z przedstawicielami fundacji, które było poświęcone przygotowaniom do przyszłorocznych igrzysk. Wprowadzono nową zasadę, że każdy zawodnik może wystartować w zawodach Invictus Games tylko dwa razy, bowiem fundacji zależy na tym, aby aktywizować i zachęcać do udziału w sportowej rywalizacji jak najwięcej żołnierzy.
– Idea, która przyświeca fundacji założonej przez księcia Harry`ego, polega na popularyzacji wiedzy o weteranach i ich dokonaniach. Ważną częścią tej działalności jest także promowanie powrotu do sprawności poprzez sport i rywalizację w duchu fair play – zauważa Jacek Matuszak, rzecznik prasowy polskiej reprezentacji. Jak dodaje, przedstawiciele fundacji zwracali uwagę, że ważne jest budowanie międzynarodowej społeczności skupionej wokół idei Invictus Games, która w poszczególnych krajach angażowałaby jak najwięcej osób, zarówno spośród weteranów, jak i osób wspierających to środowisko. Chodzi bowiem o to, aby dotrzeć z przesłaniem Invictusa do jak największej liczby osób.
Jubileuszowe spotkanie w Londynie było także okazją do wspomnień i rozmów w gronie uczestników zawodów organizowanych w minionych latach. Książę Harry dziękował weteranom za to, że mimo ran, jakie odnieśli i bólu, jaki często towarzyszy im na co dzień, nie poddają się i walczą, propagując ducha Invictus Games.
– W Londynie przyjęto nas bardzo ciepło. Gdy szliśmy ulicą w naszych galowych mundurach, przechodnie pozdrawiali nas i okazywali szacunek – opowiada Jakub Tynka. – Szkoda że z przejawami takiej sympatii rzadko spotykamy się w naszym kraju – dodaje.
autor zdjęć: Jacek Matuszak
komentarze