moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Desant z transportowca-giganta

Z lecącego na wysokości 4000 metrów samolotu transportowego C-17 desantowali się instruktorzy i zwiadowcy 6 Brygady Powietrznodesantowej. Poza skoczkami, na Pustyni Błędowskiej, wylądowało kilkanaście ton ładunków. To pierwsze skoki z amerykańskiego transportowca zorganizowane według polskich przepisów i z wykorzystaniem polskich spadochronów.

Żołnierze 6 Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa szkolą się w desantowaniu wykonując najczęściej skoki z pokładu samolotów transportowych C-295M Casa, C-130 Hercules, M-28 Bryza, rzadziej z pokładu śmigłowców. Tym razem jednak wykonali skok z pokładu transportowego giganta – samolotu C-17 Globemaster. – Był lekki stres, bo to jest naprawdę ogromny samolot. Najbardziej podobało mi się to, że ma bardzo szeroką rampę, jest w nim dużo przestrzeni, dzięki czemu skoczkowie mają większą swobodę ruchu – opowiada ppor. Adrian Jaśkowski, żołnierz kompanii rozpoznawczej 6 Batalionu Dowodzenia 6 Brygady Powietrznodesantowej. Oficer ma na swoim koncie 100 skoków spadochronowych. – Nigdy wcześniej nie skakałem z pokładu C-17. Wrażenie niesamowite, zwłaszcza, gdy na wysokości 4000 metrów można spojrzeć w dół przez otwierającą się właśnie rampę samolotu – dodaje zwiadowca.

C-17 to ciężki, odrzutowy samolot wojskowy, produkowany przez wytwórnię Boeinga. Maszyna przeznaczona jest do transportu ludzi i ładunków. Samolot może przewozić 134 żołnierzy (lub 48 rannych na noszach) i maksymalnie 77,5 tony ładunku. Jednorazowo na pokład zabiera 102 skoczków spadochronowych.

Skakali „po polsku”

Skoki spadochronowe z C-17 odbyły się w ubiegłym tygodniu na Pustyni Błędowskiej pod Krakowem. Żołnierze desantowali się systemem na tzw. wolne otwarcie. Oznacza to, że skoczek opuszcza pokład samolotu i samodzielnie otwiera czaszę spadochronu. – C-17 leciał z prędkością 240 km/h, czyli z dokładnie taką, jaką przy desantowaniu ma o wiele mniejszy Hercules. Biorąc pod uwagę gabaryty Globemastera, to wydaje się nierealne. Sprawia to takie wrażenie, jakby ten kolos zawisł w powietrzu – przyznaje mjr Tomasz Markiewicz, instruktor spadochronowy, oficer sztabu 6 Brygady Powietrznodesantowej. – Skok wykonywali doświadczeni spadochroniarze, a mimo wszystko ten skok wywoływał u wszystkich emocje. Wielu z nas, podobnie jak ja, nie skakało nigdy z pokładu odrzutowca – dodaje mjr Markiewicz.

Ale nie to było dla żołnierzy 6 Brygady Powietrznodesantowej najważniejsze. Po raz pierwszy bowiem żołnierze wykonali desantowanie z C-17 zgodnie z polskimi procedurami i z wykorzystaniem polskich spadochronów. Dotychczas Polacy mogli desantować się z tego samolotu według zasad obowiązujących amerykańskich skoczków i z amerykańskimi spadochronami. – Zdarzyło się już kilka razy, że nasi żołnierze desantowali się z C-17. Było tak np. podczas manewrów „Swift Response” w 2015 i 2016 roku. Ale wówczas musieli się oni podporządkować przepisom obowiązującym organizatora ćwiczeń, czyli Amerykanów – wyjaśnia instruktor ze sztabu 6 Brygady. Mjr Markiewicz tłumaczy, że zgodnie z zasadami, Polacy przed skokiem przeszli szkolenie z amerykańskich procedur obowiązujących na pokładzie samolotu i w czasie lądowania. Dopiero później otrzymywali amerykański model spadochronu i mogli dołączyć do ćwiczeń. – Taka sytuacja jest potencjalnie niebezpieczna. Procedury desantowania w krajach NATO są zbliżone, ale różnią się w detalach. A przecież diabeł tkwi w szczegółach. Mogłoby się zdarzyć, że żołnierz, któremu w powietrzu nie otworzył się spadochron zawaha się, bo nie będzie wiedział, czy ma postępować zgodnie z polskimi czy amerykańskimi wytycznymi – wyjaśnia mjr Markiewicz. – Zasady postępowania w sytuacjach awaryjnych żołnierze muszą mieć wyćwiczone do tego stopnia, by wykonywali je mechanicznie, całkowicie odruchowo. Jeżeli polskiego skoczka ubierzemy w amerykański spadochron i znajdzie się on w niebezpieczeństwie, to który odruch będzie pierwszy? Ten, który ćwiczył przez lata służby, czy ten, który poznał dwie godziny wcześniej? W powietrzu nie ma czasu na rozmyślanie, trzeba działać jak automat – uzupełnia.

Instrukcja gotowa

By przeciwdziałać tego typu zagrożeniom, instruktorzy 6 Brygady Powietrznodesantowej opracowali dokumenty, które pozwalają, by polscy żołnierze wykonywali skoki z C-17 według polskich przepisów. Dlaczego przygotowali dokumenty właśnie dla samolotu C-17? Polska od kilku lat jest partnerem programu wspólnego strategicznego transportu lotniczego SAC (Strategic Airlift Capability). W ramach programu kilkanaście państw sojuszniczych zdecydowało o zakupie trzech Globemasterów. Koszty zakupy i eksploatacji podzielone są pomiędzy wszystkie państwa biorące udział w SAC (Stany Zjednoczone, Węgry, Bułgaria, Estonia, Litwa, Holandia, Rumunia i Słowenia, Polska oraz Finlandia i Szwecja). – Jesteśmy w skromnej części współwłaścicielami tych samolotów. Maszyny stacjonują na co dzień w bazie Papa na Węgrzech, ale możemy z nich korzystać. Stąd myśl, by przygotować naszym żołnierzom warunki do bezpiecznego wykonywania zadań w powietrzu – podkreśla mjr Markiewicz.

Instruktorzy z 6 BPD opracowali instrukcję desantowania z C-17. Jest to dokument, który krok po kroku opisuje zasady desantowania z tego typu samolotu. Określa więc prędkość z jaką odrzutowiec może rozpocząć desantowanie, dopuszczalną liczbę skoczków na pokładzie, a także precyzuje szczegółowo, jakie czynności w czasie lotu mają wykonywać skoczkowie, a jakie personel pokładowy.

Po wielu miesiącach prac dokument został przyjęty przez Dowództwo Generalne RSZ, a następnie Sztab Generalny WP. – Przygotowana przez nas instrukcja obowiązuje od kwietnia tego roku. Wtedy też rozpoczęliśmy negocjacje z bazą Papa i zaprosiliśmy na ćwiczenia do Polski załogi i samolot C-17 – opisuje mjr Markiewicz.

Globemaster stacjonował na lotnisku w Balicach pięć dni. Ze względu na silny wiatr nie udały się wszystkie zaplanowane treningi. Odbył się jedynie skok instruktorów i zwiadowców. Poza 6 BPD na pokładzie C-17 szkolili się także żołnierze wojsk specjalnych. Komandosi ćwiczyli skoki wysokie z wykorzystaniem aparatury tlenowej. Poza desantem żołnierzy przygotowano także zrzuty towarowe. Na Pustyni Błędowskiej wylądowało 6 kontenerów, każdy po 750 kg wagi i cztery platformy, każda z ładunkiem ważącym 2,5 tony.

Kolejne szkolenie z desantowania z pokładu C-17 według polskich przepisów ma się odbyć wiosną 2020 roku. Wówczas skoki wykonywać będą nie tylko instruktorzy, ale także żołnierze z innych pododdziałów Brygady.

Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: st. szer. Sebastian Brzezina, Tomasz Markiewicz

dodaj komentarz

komentarze


Transformacja dla zwycięstwa
 
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Ogień Czarnej Pantery
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Aplikuj na kurs oficerski
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Transformacja wymogiem XXI wieku
Norwegowie na straży polskiego nieba
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Jesień przeciwlotników
Wybiła godzina zemsty
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Karta dla rodzin wojskowych
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Terytorialsi zobaczą więcej
Pożegnanie z Żaganiem
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Zyskać przewagę w powietrzu
Olympus in Paris
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Ostre słowa, mocne ciosy
Mniej obcy w obcym kraju
Olimp w Paryżu
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Polskie „JAG” już działa
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Bój o cyberbezpieczeństwo
Co słychać pod wodą?
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Zmiana warty w PKW Liban
„Szczury Tobruku” atakują
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jaka przyszłość artylerii?
Setki cystern dla armii

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO