Miny przeciwpancerne i przeciwpiechotne nowej generacji same namierzają cele, identyfikują je i decydują: atakować czy nie.
Niewielka grupa szturmowa przemieszcza się wzdłuż wąskiej drogi w kierunku pozycji przeciwnika. Na jej czele podążają zwiadowcy oraz saperzy, którzy za pomocą bardzo czułych wykrywaczy metali starannie sprawdzają teren w poszukiwaniu „niespodzianek” pozostawionych przez wroga. Nie zauważyli jednak niewielkiej głowicy optoelektronicznej obserwującej ich uważnie z odległości ponad 300 m ani miniaturowych mikrofonów, ani kierunkowych min. Może ich czujność uśpił fakt, że przed godziną tą drogą transportowano zaopatrzenie dla strony przeciwnej…
Obosieczna broń
Pierwsze informacje o użyciu min pochodzą z dwunastowiecznych Chin. W Europie broń ta pojawiła się w XVI wieku. Początkowo nie była powszechnie stosowana przez wojska. Na masową skalę wykorzystano ją po raz pierwszy w czasie amerykańskiej rewolucji oraz wojny secesyjnej. Kiedy okazało się, że jest prosta w użyciu, relatywnie tania i zabójczo skuteczna, nie było już w zasadzie konfliktu zbrojnego, w którym by tej broni nie zastosowano.
Miny mają jednak istotną wadę – oddziałują zarówno na wrogów, jak i sojuszników. Co to oznacza dla dowódców planujących walkę? Jeśli ustawią w danym rejonie zaporę minową, muszą ją uwzględniać przy każdym manewrze. Niby nic trudnego, ale wiadomo, jak dynamicznie zmienia się sytuacja na polu walki. Zapora minowa mająca na przykład odgrodzić nas od nacierającego przeciwnika po kilku niespodziewanych manewrach może znaleźć się za naszymi plecami i odciąć nam drogę ewakuacji.
Co gorsza, po zakończeniu walk ofiarami min przeciwpiechotnych są najczęściej cywile. Skalę tego typu zagrożeń pokazały wojny z drugiej połowy XX wieku. W Korei i Wietnamie, w krajach Bliskiego Wschodu, w Afryce i Ameryce Południowej na polach minowych najwięcej ludzi zginęło nie w czasie walk, lecz gdy ucichły już strzały. Ofiarami były głównie kobiety, dzieci i starsi ludzie. Cywilizowane społeczeństwa zaczęły więc coraz głośniej domagać się wprowadzenia zakazu używania tej broni.
Wreszcie w październiku 1996 roku pod patronatem rządu Kanady zorganizowano konferencję z udziałem 50 delegacji z różnych państw, które podpisały deklarację ottawską. Jej sygnatariusze zobowiązali się do wprowadzenia zakazu używania min przeciwpiechotnych, ich produkcji i składowania, a także do zniszczenia posiadanych zapasów. Dokument ten parafowało już ponad 160 krajów. Niestety w tym gronie nie ma największych potęg militarnych – Chin, Rosji i USA, a także m.in. Indii, Izraela i obu Korei. Prawdopodobnie one także wkrótce podpiszą deklarację, ponieważ pojawia się wiele nowych rozwiązań jako alternatywa dla klasycznych min przeciwpiechotnych.
Humanitarne miny?
Poszukiwania zamiennika dla min przeciwpiechotnych prowadzono w dwóch kierunkach. Pierwszy zakładał opracowanie takiej broni, która nie zabijałaby przeciwnika, lecz jedynie obezwładniała. Drugi to dążenie do skonstruowania ładunków inteligentnych, które same potrafią rozpoznać wroga.
Główne armie świata mają już w swoim wyposażeniu miny niepowodujące śmiertelnych ofiar. Prace nad tego typu bronią Amerykanie rozpoczęli pod koniec ubiegłego wieku. Dowództwo US Army zdecydowało wówczas, że dla lepszego efektu odstraszania mają one przypominać tradycyjne uzbrojenie. Przykładem miny przeciwpiechotnej wykorzystywanej w amerykańskiej armii jest M18A1 Claymore. Opracowany na początku ubiegłej dekady zestaw strefowo rażącej amunicji (ZSRA) jest jej wierną kopią, ale wewnątrz ma 600 gumowych kulek o średnicy 32 mm oraz materiał miotający. Producent ZSRA deklaruje, że zestaw może razić obiekty oddalone nawet o 30 m, ale największą skuteczność osiąga w odległości od 5 do 15 m. Z tych min można ustawiać zapory składające się z kilkunastu ładunków detonowanych drogą radiową.
Również w wielu europejskich krajach takie niezabijające miny weszły już do wyposażenia wojsk lub ich opracowywanie dobiega końca. Niemiecka armia realizuje trzy programy badawczo-rozwojowe w tej dziedzinie. Projekt „Nilpferd” ma zaowocować powstaniem miny, która będzie samoczynnie namierzać cel dzięki głowicy optoelektronicznej lub mikrofonom kierunkowym, a potem obezwładniać wroga za pomocą siatki. Bliźniaczym programem jest „Chamäleon”. Zgodnie z założeniami pętla z liny zaciśnie się na nodze ofiary wykrytej przez czujniki sejsmiczne. Nieco mniej futurystyczny „Bovist” przewiduje z kolei wyprodukowanie miny chemicznej. Broń ma zawierać pojemnik z cieczą, której zapach oszołomi przeciwnika aż na 20 minut.
Systemy czujników
Zupełnie inaczej podeszli do zagadnienia Francuzi. By dostosować się do zapisów konwencji ottawskiej, chcą opracować miny przeciwpiechotne nowej generacji, które będą identyfikowały cele samodzielnie albo sterowane przez człowieka. Na tym polega program badawczo-rozwojowy francuskiej armii – „Moder Plus”. Jedną z wersji ładunku Galix, oznaczonego liczbą 19, jest jednak mina dźwiękowa, która za pomocą granatów hukowych ma na kilkanaście minut obezwładnić przeciwnika.
Francuska armia pracuje także nad dwoma innymi projektami – „Spectre” i „Suzon”, które są systemami zawierającymi różne sensory służące do obserwacji i nadzorowania danego terenu. W tym wypadku efektorem ma być nie ładunek wybuchowy zawarty w minie, lecz dron uzbrojony w rakiety czy też ukryta w pobliżu artyleria. Drogę, którą wybrali Francuzi, wybrała zdecydowana większość państw na świecie, w tym także Polska.
Dobre, bo polskie
Na początku ubiegłej dekady uruchomiono rodzimy program o nazwie „Jarzębina”. W 2006 roku Ministerstwo Obrony Narodowej zleciło kilku instytucjom naukowo-badawczym, w tym Wojskowemu Instytutowi Techniki Inżynieryjnej, opracowanie zapór minowych, które spełniałyby normy i wymagania narzucone przez konwencję ottawską. W efekcie prac w 2011 roku zaprezentowano dwa projekty – system sterowanych ładunków wybuchowych „Jarzębina-S” oraz system kierowanych min przeciwpancernych „Jarzębina-K”.
W rozwiązaniu oznaczonym literą S całym polem minowym miał zarządzać operator, a w projekcie o symbolu K, w pełni automatycznym – komputer, który sterowałby całym procesem od identyfikacji celu do decyzji o odpaleniu ładunku. Niestety żaden z tych systemów nie trafił jeszcze do wyposażenia polskich wojsk, chociaż to Skarb Państwa jest właścicielem opracowanej dokumentacji technicznej i może w każdej chwili zlecić ich produkcję przemysłowi. Nad typami nowych min pracowały nie tylko ośrodki naukowe, lecz także przemysłowe. Inżynierowie z bydgoskiej Belmy przygotowali rodzinę nowych min przeciwburtowych (przeciwpancernych) oraz nadzorowany system ochrony obszaru. NSOO jest siecią (systemem) różnego typu sensorów służących do obserwacji terenu i identyfikacji wrogich obiektów. W odróżnieniu na przykład od francuskiego rozwiązania „Spectra” operator może zastosować nie tylko środki niekinetyczne (granaty ogłuszające, ostrzegawcze sygnały dźwiękowe i świetlne), lecz także miny przeciwpancerne lub przeciwpiechotne.
Pieśń przyszłości
Współczesne miny przeciwpiechotne, po wprowadzeniu w konwencji ottawskiej zakazu używania konstrukcji z klasycznym zapalnikiem oraz niemających systemów do masowej automatycznej dezaktywacji, musiały stać się zaawansowanymi technologicznie urządzeniami. Są one zatem tak naszpikowane elektroniką, że potrafią nie tylko zobaczyć, usłyszeć i zidentyfikować cel, lecz także podjąć decyzję, czy go zniszczyć. Dalszy rozwój tej broni to przede wszystkim jeszcze lepsze i skuteczniejsze systemy identyfikacji obiektów oraz nowe typy głowic bojowych, które pozwolą atakować cele znajdujące się w znacznej odległości.
autor zdjęć: Arch. Belma SA