Wysłaliśmy do amerykańskiego rządu zapytanie ofertowe w sprawie zakupu baterii zestawów rakietowych Patriot. I choć to znaczący krok w programie „Wisła”, to wciąż przed nami długa droga do pojawienia się tej broni w Polsce.
Tarcza Polski to projekt odbudowy potencjału przeciwlotniczego i przeciwrakietowego naszego kraju, realizowany na podstawie „Planu modernizacji technicznej na lata 2012–2022”. „Parasol”, który ma chronić nasz kraj przed wrogim lotnictwem, a także nieprzyjacielskim ostrzałem rakietami manewrującymi i balistycznymi, będzie się składał z trzech zasadniczych podsystemów: bardzo krótkiego zasięgu Pilica (Very Short Range Air Defense – VSHORAD), będącego w stanie zwalczać cele oddalone o kilka kilometrów; krótkiego zasięgu Narew (Short Range Air Defense – SHORAD) do walki z obiektami oddalonymi maksymalnie o 25 km oraz średniego zasięgu Wisła (Medium Range Air Defence –MRAD), który ma zwalczać cele znajdujące się w odległości do 100 km.
Wychodzenie z impasu
Polskie wojsko ostatni zakrojony na dużą skalę program modernizacji wojsk OPL wprowadziło na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Od tego czasu nie pojawiły się nowe rozwiązania. W efekcie uzbrojenie, którym dysponują trzy pułki przeciwlotnicze wojsk lądowych oraz jedna brygada rakietowa obrony powietrznej sił powietrznych, już niedługo zostanie wycofane ze służby. Tak będzie z zestawami rakietowymi 9K33M2/M3 Osa, 2K12 Kub i S-125 Newa oraz jednym przeciwlotniczym zestawem rakietowym S-200WE Wega. Newy mają być wycofane ze służby w 2019 roku, kuby w 2022, a osy w 2026 roku. Wniosek? Za dziesięć lat możemy zostać bez broni przeciwlotniczej, jeśli nie liczyć przenośnych gromów o zasięgu kilku kilometrów. W ostatnich latach pojawiały się różne pomysły na naprawę tego stanu rzeczy. Przyjęty w 2008 roku program modernizacji Sił Zbrojnych RP na lata 2009–2018 składał się z 14 programów operacyjnych: pięciu głównych oraz dziewięciu szczegółowych. I choć najważniejszym z nich była odbudowa systemu obrony powietrznej i przeciwlotniczej, to nie zakładała kupowania nowego sprzętu, lecz modernizację tego, który już jest – zaplanowano osy i kuby z nowymi pociskami, newy i wegi przewidziano do głębokiej cyfryzacji, a ich rakiety miały zostać ulepszone siłami polskiego przemysłu obronnego. „Plan modernizacji technicznej na lata 2012–2022”, którego uzupełnieniem był nadrzędny dokument – wieloletni program „Priorytetowe zadania modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach programów operacyjnych”, zakładający jednak już nie modernizację, lecz budowę systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej od podstaw.
Postanowiono, że w pierwszej kolejności ruszy program „Wisła”. Nowy system z sieciocentrycznym systemem dowodzenia miał umożliwić niszczenie statków powietrznych oraz rakiet balistycznych i manewrujących oddalonych maksymalnie o około 100–120 km, nadlatujących z dowolnego kierunku (wymóg 360º działania radaru i wyrzutni).
Odpowiedzialny za zakupy nowego uzbrojenia i sprzętu wojskowego Inspektorat Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej ogłosił w tej sprawie dialog techniczny w czerwcu 2013 roku. Akces do rozmów zgłosiło aż 14 podmiotów. Dwa z Hiszpanii: Indra i Sener Ingenieria y Sistemas, dwa z Francji: MBDA oraz Thales, po jednym z Turcji – Aselsan i Włoch – Selex ES, cztery ze Stanów Zjednoczonych: MEADS International, Northrop Grumman International Trading, Boeing Strategic Missile & Defense Systems (SM&DS) i Raytheon. Kilka izarelskich firm reprezentowała rządowa agencja Sibat. Z polskich spółek i instytucji do dialogu technicznego zgłosiły się: Wojskowe Zakłady Uzbrojenia z Grudziądza, Polski Holding Obronny i Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych.
Do kolejnej fazy dialogu technicznego, która ruszyła w styczniu 2014 roku, zaproszono już tylko te podmioty, które samodzielnie mogły zaoferować poszukiwane przez polski rząd rozwiązanie, czyli Thalesa, Meads International, Raytheona oraz agencję Sibat i konsorcjum OPL/MBDA. W czasie dialogu omawiano sprawy związane z ewentualną polonizacją produkcji, kosztami użytkowania i serwisem. Poruszano też kwestie własności intelektualnej i przemysłowej poszczególnych elementów zestawów rakietowych.
Po półtorarocznych spotkaniach z przemysłem zdecydowano się kupić zestawy w ramach tzw. G-to-G (Government to Government), czyli kontraktu międzyrządowego. Ostateczny wybór miał zostać dokonany między propozycją francuską – zestawami SAMP/T, oferowanymi przez konsorcjum EUROSAM, oraz amerykańską – zestawami Patriot firmy Raytheon. Po roku negocjacji z rządami Francji i USA, w kwietniu 2015 roku zdecydowano, że najlepszą propozycję w sprawie Wisły złożyli nasi sojusznicy zza oceanu i od nich kupimy używany przez 13 państw na świecie system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy Patriot. Planowano podpisać umowę do końca 2016 roku, tak by pierwsze dwie baterie pojawiły się w Polsce w 2019 roku.
Restart negocjacji
Zgodnie z procedurą zakupu uzbrojenia od rządu Stanów Zjednoczonych, aby podpisać kontrakt na system Patriot, trzeba najpierw wystosować do amerykańskich władz tzw. wstępne zapytanie ofertowe (Letter of Request), zawierające szczegółowy wykaz sprzętu i uzbrojenia, którego potrzebuje nasza armia. Dalszy harmonogram negocjacji jest wtedy ściśle uzależniony od tego, jak szybko Waszyngton odpowie na prośbę Polski. A przy procedurze FMS (Foreign Military Sales) może to trwać kilka albo kilkanaście miesięcy.
Do wyborów parlamentarnych jesienią 2015 roku polski rząd nie wystosował jednak zapytania w sprawie systemów Patriot. Nowy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz potwierdził natomiast, że program ten pozostanie priorytetem rządu. „Obrona, która jest przewidziana w programie »Wisła«, jest istotnym zadaniem i musi zostać zrealizowana”, zadeklarował na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Kilka tygodni temu, również w Sejmie, szef resortu obrony doprecyzował tę deklarację: „Po pierwsze, Polska musi jak najszybciej dysponować bronią obronną gwarantującą minimum bezpieczeństwa największym aglomeracjom i centrom przemysłowym kraju wobec systemów ataku pozostających w dyspozycji naszego potencjalnego przeciwnika. Po drugie, pozyskanie tego systemu musi przynieść jak największe korzyści gospodarcze, technologiczne i związane z unowocześnianiem armii Rzeczypospolitej Polskiej. I wreszcie po trzecie, kluczową sprawą są czas i cena, ponieważ ten system jest niesłychanie drogi”.
Dwóch w grze
Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało jednak o uwzględnieniu w rozmowach drugiego podmiotu ze Stanów Zjednoczonych, czyli konsorcjum MEADS, chociaż, jak podkreśla szef MON-u, wojsko ma świadomość słabych stron oferowanego przez nie systemu rakietowego: „Ma on tę słabość, że jeszcze nigdzie nie został zweryfikowany w odróżnieniu od systemu produkowanego przez Raytheon, czyli systemu Patriot, który jest już w wyposażeniu armii 13 krajów świata”.
Strategia równoległych rozmów z Raytheonem i konsorcjum MEADS przyniosła dobre efekty. Dyrektor Biura do spraw Umów Offsetowych MON, emerytowany gen. bryg. Stanisław Butlak, który od zeszłego roku prowadzi z amerykańskimi firmami negocjacje offsetowe w sprawie programu „Wisła”, komentuje, że świadomość za oceanem, że Polska ma wybór między patriotami a MEADS sprawiła, iż przemysłowcy uelastycznili swoje stanowiska.
Gen. bryg. Butlak wyjaśnia, że procedura offsetowa w sprawie systemu Wisła rozpoczęła się w lutym 2015 roku, kiedy to zobowiązania offsetowe i projekt umowy ich dotyczący zostały zaopiniowane przez komitet offsetowy i zatwierdzone przez ministra obrony narodowej. Oficjalne negocjacje z firmami Raytheon i MEADS na temat ich ewentualnych zobowiązań wynikających z otrzymania kontraktu na dostawę systemu Wisła ruszyły po decyzjach nowego szefostwa resortu w sprawie rozszerzenia listy oferentów na przełomie 2015 i 2016 roku. Pod koniec sierpnia 2016 roku komitet offsetowy pozytywnie zaopiniował ich efekt w postaci 69 wynegocjowanych zobowiązań. Zostały one podzielone na sześć obszarów: administracja i zarządzanie produkcją; rozwój oraz serwisowanie systemu; dowodzenie, kierowanie i sensory; łączność; wyrzutnie, moduł przeładowania oraz pojazdy; amunicja.
Jedną z priorytetowych technologii, które chcemy pozyskać w ramach tych obszarów, jest przemysłowa, czyli masowa produkcja półprzewodników i układów półprzewodnikowych na bazie azotku galu. „Stawiamy to sobie za punkt honoru, zresztą druga strona również wie o tym doskonale”, mówił bez ogródek o tym, jak ważne jest dla polskiego przemysłu pozyskanie tej technologii, gen. Butlak.
Równie istotną technologią dla polskiego przemysłu jest know-how produkcji tzw. niskokosztowych rakiet typu ziemia–powietrze, które mogłyby być orężem systemu krótkiego zasięgu o kryptonimie „Narew” (razem z droższymi, bardziej zaawansowanymi rakietami ziemia–powietrze).
Co bardzo istotne, nasz kraj chce pozyskiwać nie tylko technologie dla przemysłu, lecz także zdolności dla rodzimej armii. Tutaj priorytetem jest bliżej niesprecyzowane zwiększenie możliwości serwisowania w Polsce samolotów F-16 i C-130 Hercules.
Bartosz Kownacki, wiceminister obrony narodowej, podkreśla, że oprócz deklaracji firmy Raytheon i konsorcjum MEADS w sprawie realizacji zobowiązań offsetowych stronie polskiej udało się również wynegocjować z oboma podmiotami, że co najmniej 50% wydatków, które Rzeczpospolita poniesie w wyniku kontraktu na system Wisła, zostanie ulokowanych przez wygraną firmę we wskazanych przez MON polskich przedsiębiorstwach przemysłowych.
Inspektorat Uzbrojenia MON 6 września 2016 roku wysłał do Biura Współpracy Obronnej w Warszawie zapytanie ofertowe, które zostało przekazane do agencji implementacyjnej, czyli do US Army Security Assistance Command (ASAC). To ta amerykańska agencja będzie w imieniu rządu USA odpowiedzialna za przygotowanie – na podstawie negocjacji ze wskazanymi wykonawcami umowy – propozycji oferty dla Polski (Letter of Acceptance).
Blisko i daleko
Szef resortu obrony narodowej zwraca uwagę, że wystosowanie 6 września 2016 roku do rządu Stanów Zjednoczonych zapytania ofertowego to jedynie kolejny etap, po rozmowach offsetowych, negocjacji zakupu systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej Wisła. I chociaż skierowane do rządu USA Letter of Request dotyczy wyłącznie systemu Patriot, bo tylko ten może być kupiony w ramach procedury FMS, polski rząd chce dalej prowadzić rozmowy z konsorcjum MEADS. „Równocześnie z wysłaniem listu ofertowego do firmy Raytheon skierowaliśmy też zapytanie do Stanów Zjednoczonych z prośbą o przedstawienie nam całego pakietu informacji dotyczących możliwości produkcyjnych, warunków finansowych i innych, jakie oferuje firma MEADS”, wyjaśnia minister Macierewicz.
Szef resortu obrony przyznaje jednocześnie, że to systemy Patriot są najbliżej spełnienia naszych oczekiwań, zarówno jeśli chodzi o offset, jak i parametry techniczne broni. „Uważamy, że jeżeli zostaną spełnione warunki ustalone z firmą Raytheon, która zobowiązała się dostarczyć do 2018 roku dwie pierwsze baterie z najnowocześniejszym wyposażeniem, zarówno jeśli chodzi o antenę, jak i o system sieciocentryczny [zintegrowany system kierowania walką, czyli Integrated Battle Command System lub Integrated Air and Missile Defense Battle Command System – IBCS], a następnie pozostałe sześć baterii, będę rekomendował kontrakt pani premier, dlatego że będzie on nas satysfakcjonował, zaspokajał potrzeby wojska i spełni nasze oczekiwania, zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa, jak i rozwoju technologicznego, postępu gospodarczego i możliwości finansowych Rzeczypospolitej”, zadeklarował minister Macierewicz w Sejmie.
Kiedy może zostać podpisana wielomiliardowa umowa? Choć gen. bryg. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia MON, informował na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej, że może to być połowa 2017 roku, to zarówno minister, jak i nadzorujący negocjacje offsetowe gen. Butlak stwierdzili, że może to nastąpić już za kilka miesięcy.
autor zdjęć: Raytheon