Strategiczny wybór

Norwegia stoi dziś przed koniecznością wyboru następcy okrętów podwodnych typu Ula. Resortowe rekomendacje mają zostać przedstawione w najbliższych miesiącach.

 

Ule należą do niemieckiego typu 210 i trafiły do służby w latach 1989–1992, żeby zastąpić starzejące się kobbeny. Rozgrywka toczy się między francuską stocznią DCNS (Direction des Constructions Navales Services), oferującą okręty typu Scorpene, oraz niemiecką TKMS (ThyssenKrupp Marine Systems).

Przewidywany czas eksploatacji jednostek typu Ula wynosił 30 lat, co oznacza, iż decyzja o pozyskaniu ich następców powinna była zapaść mniej więcej w połowie bieżącej dekady. Norwegowie podeszli do sprawy niemal podręcznikowo. W latach 2007–2011 w ministerstwie obrony prowadzono prace mające na celu ocenę zasadności utrzymywania floty podwodnej po roku 2020. O tym, że nie jest to zagadnienie czysto teoretyczne, świadczy przykład innego z krajów nordyckich, tj. Danii, która zdecydowała o rezygnacji z tego rodzaju uzbrojenia w 2004 roku. Na marginesie warto dodać, iż ostatnim z duńskich okrętów podwodnych był KDM „Sælen”, czyli bliźniak polskich kobbenów, Dania bowiem również pozyskała cztery jednostki tej klasy (w tym jedną jako rezerwuar części) w latach 1989–1991 i użytkowała je właśnie do 2004 roku.

Ostatecznie w Oslo podjęto decyzję o utrzymaniu zdolności podwodnych, dlatego należało dokonać wyboru, czy przedłużyć okres użytkowania okrętów typu Ula, pozyskać nowe jednostki, czy też zdecydować się na miks jednego i drugiego rozwiązania. W 2012 roku strona norweska zwróciła się do pięciu potencjalnych dostawców z zapytaniem m.in. o koszt zakupu i eksploatacji produkowanych przez nich okrętów, czas dostawy itp. W tej piątce obok DCNS-u i TKMS-u znalazły się koreańska stocznia Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering, włoska Fincantieri oraz hiszpańska Navantia. Pod koniec 2014 roku norweskie ministerstwo obrony ogłosiło, że termin użytkowania okrętów typu Ula zostanie przedłużony o pięć lat (czyli łącznie do 35), a po tym czasie zostaną one wycofane, gdyż dalsze pozostawienie ich w służbie byłoby zbyt kosztowne. Decyzja ta oznaczała jednocześnie początek procesu pozyskania nowych jednostek. Przy czym Oslo skłaniało się do kooperacji z innym państwem (państwami), co pozwoliłoby na zmniejszenie kosztów zakupu.

 

Czas decyzji

Niemałe nadzieje z norweskim kontraktem wiązali Szwedzi, oferujący A-26 dostosowany do wymogów użytkownika. Jednak w kwietniu 2016 roku Norwegia postawiła na współpracę w ramach NATO, nie zaś Nordycką Współpracę Obronną (Nordic Defence Cooperation – NORDEFCO), zawężając grono potencjalnych oferentów do wskazanej na wstępie dwójki. Na słabsze notowania oferty Sztokholmu miał wpływ również fakt, że A-26 nie pływa jeszcze nawet w szwedzkiej flocie, a zatem trzeba brać pod uwagę zwiększenie szacowanych kosztów produkcji i opóźnienia we wdrożeniu. Wprawdzie stocznia Kockums ma doświadczenie w budowie okrętów podwodnych wcześniejszych klas, nie daje to jednak stuprocentowej gwarancji powodzenia, czego dobrym przykładem jest casus hiszpańskiej Navantii i S-80, których przed problemami nie uchroniła współpraca z DCNS-em.

Uzasadniając prowadzenie dalszego dialogu jedynie z dwoma oferentami, minister obrony Ine Eriksen Søreide mówiła m.in.: „Francja i Niemcy to jedne z największych państw Europy, a współpraca z którymkolwiek z nich w pozyskaniu okrętów podwodnych daje pewność, że Norwegia dostanie okręt, jakiego potrzebuje. Będzie to jednocześnie wkład w zdolności w zakresie smart defence i bardziej efektywną współpracę w dziedzinie pozyskiwania sprzętu wojskowego w ramach NATO”. Dla Norwegii, ze względu na to, że wzdłuż jej wybrzeży wiedzie szlak, który muszą przemierzyć okręty rosyjskiej Floty Północnej zmierzające w kierunku otwartych wód Północnego Atlantyku, pojęcia wiarygodności sojuszniczej i kolektywnej obrony są szczególnie bliskie.

 

Konkurenci

Francuskie scorpene są produkowane tylko na eksport (marynarka używa wyłącznie okrętów z napędem nuklearnym). W 2005 roku pierwsza jednostka trafiła do służby w marynarce wojennej Chile, na zakup tej konstrukcji zdecydowały się także Malezja, Indie oraz Brazylia. Francuzi oferują okręt w kilku wersjach, dostosowanych do potrzeb użytkownika, zarówno z klasyczną siłownią diesel-elektryczną, jak i niezależną od powietrza siłownią (AIP) typu MESMA. Przy czym ta ostatnia wersja nie została jeszcze sprzedana żadnemu użytkownikowi, również strona norweska dotychczas nie wyrażała publicznie zainteresowania tym rozwiązaniem. W zależności od wersji okręt ma wyporność od około 1,5 tys. do 2 tys. t, długość zaś od 61 do 75 m. Uzbrojony jest w sześć wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm, przystosowanych do odpalania pocisków przeciwokrętowych (i manewrujących).

Oferta TKMS-u nie została dotychczas ujawniona, a ponieważ stocznia może zaproponować więcej typów okrętów, a nie tylko jeden, nie da się jednoznacznie stwierdzić, którego z nich dotyczą rozmowy. Podobnie jak w wypadku rodzimego programu „Orka”, strona niemiecka ma do zaoferowania jednostki projektu zarówno 212A, jak i 214, które dostosuje do potrzeb użytkownika. Na zainteresowanie pierwszym typem wskazują m.in. wcześniejsze rozmowy ze stocznią Fincantieri, włoskim dostawcą okrętów. Cechą wspólną obydwu typów jest wykorzystanie ogniw paliwowych, jednego z trzech głównych rodzajów napędu niezależnego od powietrza. Do najważniejszych różnic z kolei należy zaliczyć: rozmiary – mniejsze jednostki, typu 212A, mają długość 57 m, a typ 214 ma 65 m, wyporność – w zanurzeniu to odpowiednio 1830 i 1860 t, liczbę wyrzutni torpedowych – sześć i osiem, zastosowaną do budowy stal – w typie 212A jest to stal niemagnetyczna, w 214 ferromagnetyczna stal HY-100. Przyjmuje się, że te pierwsze okręty są lepiej przystosowane do operowania w płytkich wodach Bałtyku i strefie przybrzeżnej, drugie zaś to konstrukcja zmierzająca w kierunku okrętu przeznaczonego na wody otwarte, choć jeszcze nie w pełni oceanicznego (projektem takiego jest dopiero typ 216).

 

Rządowe rekomendacje

Jak już wspomniano, Oslo wyrażało, i wciąż wyraża, chęć współpracy z innymi państwami sojuszu i zainteresowanie wspólnym zakupem okrętów. Wśród potencjalnych partnerów wymieniano dotychczas Holandię, która jeszcze w 2014 roku brała pod uwagę takie rozwiązanie, oraz Polskę. Holandia ma obecnie cztery okręty podwodne typu Walrus, wcielone do służby w latach 1992–1994, które mają zostać zastąpione nowymi jednostkami około 2025 roku. Ramy czasowe są zatem zbieżne z potrzebami Norwegii, kwestią otwartą pozostaje ewentualne określenie typu, który spełniałby wymogi obu przyszłych użytkowników, a także (co nie mniej istotne) spełnienie satysfakcjonujących wszystkie strony warunków ekonomicznych. A ponieważ rekomendacje norweskiego resortu obrony mają zostać przedstawione na początku tego roku, czasu pozostało niewiele. W kontekście polskim należy odnotować, iż realizacja programu „Orka” została niedawno przesunięta na lata 2024–2026, jednak ze względu na to, że droga do wyboru dostawcy wciąż pozostaje daleka, wspólny zakup wydaje się na tym etapie mocno iluzoryczny. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedno państwo, tj. Niemcy, które po ośmioletniej przerwie wcieliły do służby w ciągu ostatnich dwóch lat kolejne dwa okręty typu 212A i rozważają budowę dwóch następnych. Pamiętając, że zarówno kobbeny, jak i ule to konstrukcje niemieckie, 212 zaś są wyposażone w okrętowe systemy walki Kongsberga, szanse na wspólne pozyskanie tych ostatnich należy oceniać wysoko.

Według grudniowego oświadczenia ministerstwa obrony, Norwegia zakupi cztery okręty. Zostaną one wyprodukowane przez państwo-dostawcę, jednak będą wyposażone również w norweską technologię (w dokumencie wymienia się okrętowy system walki, sonary, sensory podwodne, a także pojazdy bezzałogowe UUV). Wśród głównych grup kryteriów pozyskania nowych jednostek są wymieniane czynniki militarne, ale też ekonomiczne i przemysłowe. Rekomendacja resortu obrony trafi do rządu, który podejmie ostateczną decyzję i przedstawi ją do zatwierdzenia parlamentowi, a tu nie należy się spodziewać opóźnień w rozpoczęciu realizacji programu. Jednym z czterech priorytetów zatwierdzonego przez Storting w listopadzie 2016 roku długookresowego planu obronnego jest rozwój własnych zdolności obronnych, wśród nich zaś, oprócz wdrożenia F-35, morskich samolotów patrolowych i wzmocnienia obrony powietrznej, jest wymiana pokoleniowa floty podwodnej.

Norwegia podeszła do problemu pozyskania okrętów patrolowych nowego typu w sposób pragmatyczny – począwszy od oceny zasadności utrzymywania tego rodzaju uzbrojenia, poprzez rozważenie przedłużenia cyklu życia posiadanych jednostek, po rozpoznanie rynku i wybór oferentów, co zajęło łącznie dziewięć lat. Podjęcie decyzji zaś zajmie kolejny rok. Dostawy będą realizowane w połowie przyszłej dekady, co pozwoli na planowe wycofanie jednostek typu Ula po 35 latach służby (czyli pomiędzy 2024 a 2027 rokiem). Oznacza to także, że skoro okres eksploatacji okrętu jest szacowany na około 30 lat, to o następcy należy pomyśleć mniej więcej w połowie tego czasu, bowiem tylko w ten sposób można zapewnić płynne przejście między typami.

Rafał Ciastoń

autor zdjęć: FORSVARETS MEDIEARKIV





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO