W trzech państwach trwają prace nad bombowcami strategicznymi nowej generacji.
Samoloty bombowe, w tym mogące przenosić broń atomową, mają Stany Zjednoczone, Rosja oraz Chiny (w granicach 140–160 sztuk). Wszystkie te kraje zamierzają wzmacniać swój potencjał bojowy w tej dziedzinie, wprowadzając nowe typy takich maszyn.
Chińskie ambicje
Amerykanie mają nowy powód do niepokoju, jeśli chodzi o chińskie ambicje militarne. Na początku lipca w powiązanym z władzami w Pekinie anglojęzycznym dzienniku „China Daily” został opublikowany duży artykuł o potrzebie posiadania przez Chiny bombowca dalekiego zasięgu, tak by w razie konfliktu mogły one uderzyć daleko od własnych wybrzeży. Takie wnioski wysnuto z ostatniego spotkania wyższych oficerów chińskich sił zbrojnych, o którym poinformował wydawany w Kanadzie w języku chińskim miesięcznik „Kanwa Defense Reviev”. W czerwcu w chińskim magazynie „Aerospace Knowledge Magazine” również pojawiły się artykuły, w których przekonywano, że Chiny powinny mieć bombowiec dalekiego zasięgu.
Wprowadzenie takiego samolotu do uzbrojenia oznaczałoby, że lotnictwo wojskowe Państwa Środka zmieniłoby swój charakter. „Prezydent Xi określił siły powietrzne Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej jako strategiczne i zachęcał do budowy zdolności ofensywnych, a nie tylko utrzymywania mocy obronnych, jak to miało miejsce w przeszłości”, stwierdził Wang Yanan, zastępca redaktora naczelnego „Aerospace Knowledge Magazine”. Do tej pory określenie „siły strategiczne” było zarezerwowane dla 2 Korpus Artylerii armii chińskiej, który faktycznie jest odpowiednikiem strategicznych wojsk rakietowych w innych państwach.
Wstępnie zdefiniowano też wymagania wobec przyszłego bombowca. Otóż powinien on przenosić ponad 10 t uzbrojenia powietrze–ziemia. Jego promień działania operacyjnego, bez konieczności tankowania w powietrzu, powinien wynosić co najmniej 8 tys. km. Według „China Daily” zdolność wykonania uderzenia powietrznego z rejonu „drugiego łańcucha wysp” Pacyfiku miałaby przeszkodzić w próbach interwencji lub wejścia w konflikt przez obce siły zbrojne, tzn. Stanów Zjednoczonych. Chińczycy bowiem jako „drugi pas” traktują, poczynając od północy, wyspy Ogasawara (dawniej Wyspy Bonin), Karoliny i Mariany. W południowej części ostatniego archipelagu leży wyspa Guam, będąca terytorium USA, gdzie znajdują się liczne instalacje wojskowe. Jedną z nich jest baza lotnicza Andersen, z której mogą operować bombowce strategiczne. Według Chińczyków „pierwszy łańcuch wysp” ciągnie się od Japonii na północy, poprzez Tajwan i Filipiny na południu; a „trzecim łańcuchem” są Hawaje.
Uderzenie i odstraszanie
Według chińskich wojskowych bombowce średniego zasięgu, którymi dysponuje obecnie ich lotnictwo, nie są wystarczająco efektywne, zarówno jeśli chodzi o strategiczne uderzenie, jak i strategiczne odstraszanie. Najlepszym chińskim bombowcem jest Xian H-6K, czyli najnowsza wersja maszyny H-6. Ta zaś stanowi kopię pochodzącego z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku sowieckiego Tu-16, który Rosjanie wycofali ze służby na początku lat dziewięćdziesiątych.
W wersji H-6K, która weszła do służby w 2009 roku, Chińczycy zamontowali nowe, lepsze silniki Sołowiew D-30KP-2, dzięki którym zwiększyły się promień operacyjny samolotu i masa startowa (do 90 t). W wypadku starego H-6 było to zaledwie 1800–2000 km, a H-6K to już 3500 km. Chiński bombowiec może przenosić sześć pocisków manewrujących CJ-10A, z głowicami konwencjonalnymi lub nuklearnymi. Ich zasięg jest szacowany na 2000–2200 km. Jako piętę achillesową H-6K wskazuje się małą prędkość, co oznacza, że bez eskorty myśliwców może on być łatwo przechwycony i zestrzelony. Uzbrojenie tego samolotu pozwala zaatakować cele w całej Japonii, Malezji, Wietnamie, na Filipinach, Alasce, Hawajach, a nawet Moskwę, bez konieczności opuszczania przestrzeni chronionej przez obronę powietrzną Chin.
Możliwości H-6K niepokoją australijskich ekspertów wojskowych – chodzi o budowę przez Chiny pasów startowych na sztucznych wyspach powstających na spornych obszarach Morza Południowochińskiego. Zwiększy to możliwości bombowca na tyle, że w zasięgu jego pocisków manewrujących znajdzie się północna Australia.
Potyczka na pomysły
W dzienniku „China Daily” podkreślono: „Siłom powietrznym jest potrzebny międzykontynentalny, strategiczny bombowiec, mogący spenetrować wrogą obronę powietrzną”. Jednak tamtejsi eksperci mają rozbieżne poglądy, jaką konstrukcję należy wybrać.
„Nasz nowy bombowiec naddźwiękowy powinien być jak Tu-160, co oznacza, że będzie mógł przeniknąć obronę powietrzną z wyjątkowo dużą prędkością. Ale w przeciwieństwie do samolotu rosyjskiego, powinien mieć stałe skrzydła, a nie o zmiennej geometrii, które wpływają na złożoność projektu i stały się mniej przydatne w nowoczesnych operacjach lotniczych ”, uważa Wang Yanan. Po czym dodał: „Ponadto nie sądzę, że musimy budować latające skrzydło w taki sposób, jak w B-2, ponieważ taki samolot będzie zbyt trudny dla Chin pod względem technicznym i finansowym. Musielibyśmy zainwestować astronomiczną kwotę w rozwój chińskiej wersji B-2 tylko dla jego fantazyjnego wyglądu i wątpliwej możliwości ukrycia”.
Odmiennego zdania jest cytowany na łamach „China Daily” Du Wenlong, starszy pracownik naukowy Akademii Nauk Wojskowości Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. W jego opinii słabością Tu-160 jest konwencjonalna konstrukcja, która czyni go łatwym do wykrycia. „Nasz nowy bombowiec strategiczny powinien się charakteryzować dużą przeżywalnością i zdolnością długodystansowej penetracji, a obie te cechy wymagają od samolotu niskiej obserwowalności”, stwierdził Du Wenlong. Jego opinię, że przyszły chiński bombowiec powinien być zbudowany w technologii stealth, podziela Shao Yongling, profesor strategii militarnej. Wskazał on również, że maszyna powinna mieć większe możliwości przenoszenia uzbrojenia niż H-6K.
W styczniu 2014 roku w dzienniku „China Aviation News”, wydawanym przez Aviation Industry Corporation of China, ujawniono, że zostały zaaprobowane wstępne badania nad niesprecyzowanym projektem. W mediach od lat pojawiają się informacje, że Chińczycy pracują nad różnymi typami nowych bombowców. Jednym z nich jest, przypominający amerykański B-2A, Xian H-8. Drugi to również „niewidzialny” H-10. Przed kilku laty w japońskiej gazecie „Sankei Shimbun” został opublikowany artykuł, w którym ujawniono, że prace badawczo-rozwojowe nad tą konstrukcją są prowadzone w tajemnicy od 1998 roku w bazie lotniczej Qinghai na pustyni Gobi.
Jak doniesienia z dziedziny fantastyki brzmią informacje, że Chiny chcą zbudować potężny bombowiec o napędzie nuklearnym, który mógłby przebywać w powietrzu przez trzy miesiące i przenosić 170–210 ładunków atomowych. Jego prędkość lotu miałaby sięgać M=3,6.
Wan Yanan jest ostrożny w swych opiniach co do możliwości opracowania nowego bombowca przez chiński przemysł lotniczy. Jako najtrudniejsze sprawy wskazał strukturę konstrukcji i jej aerodynamikę oraz wydajny silnik turbowentylatorowy. „Nie sądzę, że te problemy mogą być rozwiązane w krótkim czasie”, podsumował ekspert.
W lutym 2014 roku, podczas wystawy Singapore Air Show, Andriej Boginski, dyrektor Departamentu Przemysłu Lotniczego w rosyjskim Ministerstwie Przemysłu i Handlu, powiedział państwowemu radiu Głos Rosji o zamiarze opracowania nowego bombowca strategicznego wspólnie z Chinami. Dziesięć lat temu Rosja oferowała temu państwu sprzedaż starszych typów swych maszyn – odrzutowego Tu-22M3 i Tu-95. Jednak Pekin nie skorzystał z tej propozycji.
Każdy chce więcej
Chiny nie są jedynym państwem, które chce mieć nowoczesne bombowce strategiczne. Rosja wznowi produkcję Tu-160. O takiej możliwości napomknął podczas wizyty w kwietniu 2015 roku w zakładach lotniczych w Kazaniu minister obrony Siergiej Szojgu, którego zacytowała agencja Sputnik. Obecnie rosyjskie siły powietrzne mają 15 tego typu maszyn i jeden zmodernizowany Tu-160M. W końcu maja tamtejsze media poinformowały, że prezydent Władimir Putin i szef resortu obrony zdecydowali, że zostanie zakupionych „nie mniej niż 50 samolotów”. Wiceminister obrony Jurij Borisow wyjawił, że zmodernizowany Tu-160M2 zacznie być produkowany po 2023 roku. Dodał też, że bombowiec zyska „nowe zdolności”.
Równolegle Rosja będzie kontynuowała prace nad bombowcem strategicznym piątej generacji, PAK DA. Pusta maszyna ma mieć masę 125 t i ładowność 30 t. Jej zasięg będzie wynosić 12 tys. km. Według zamierzeń sprzed lat PAK DA miał być gotowy w 2020 roku. Dostawy nowej generacji bombowców rozpoczną się w 2023 roku, a do służby wejdą one w latach 2025–2030.
Rosja potrzebuje nowych bombowców, by zastąpić nimi 63 samoloty Tu-95MS, które przysparzają sporo problemów. Na początku czerwca tego roku maszyny zostały uziemione po tym, gdy jedna wypadła z pasa startowego i zapaliła się na lotnisku Ukrainka na Dalekim Wschodzie. W 2013 roku pożar wybuchł w kokpicie innego bombowca.
Zaawansowane są też amerykańskie prace nad nowym bombowcem, aczkolwiek zostały one objęte tajemnicą. W tym projekcie swe siły połączyły największe firmy lotnicze – Boeing i Lockheed Martin. Własną ofertę przedstawił Departamentowi Obrony Northrop Grumman. Pentagon niebawem ma zdecydować, komu powierzyć lukratywny kontrakt. Siły powietrzne USA planują kupić 80–100 nowej generacji bombowców dalekiego zasięgu. Wojskowi ujawnili, że samolot ma kosztować 550 mln dolarów. Niezależni eksperci uważają, że maszyna może być o wiele droższa. Jednak napięcie w relacjach USA z Chinami i Rosją sprzyja temu programowi. Bombowiec strategiczny, podobnie jak nowy tankowiec KC-46 i wielozadaniowy samolot F-35, jest uważany za najważniejszy projekt dla amerykańskich sił powietrznych.
Wielka tajemnica W 2014 roku pewien amerykański fotograf wykonał zdjęcie tajemniczej maszyny, kształtem przypominającej grot strzały, która na dużej wysokości przelatywała nad Teksasem. W lutym 2015 roku Northrop Grumman zaprezentował krótki, 30-sekundowy film o swych konstrukcjach latających skrzydeł, z których pierwsza, YB-35, pochodzi z lat czterdziestych XX wieku. Na końcu pokazano zamaskowany, nieznany samolot. Obecność pilotów może sugerować, że przyszły amerykański bombowiec strategiczny będzie maszyną załogową. |
autor zdjęć: USAF