Zmechanizowani z Budowa

O Brygadzie słychać niewiele, co nie znaczy że niewiele się w niej dzieje.

 

Mroźny, zimowy poranek. Na placu apelowym 2 Brygady Zmechanizowanej Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Złocieńcu trwają przygotowania do kwartalnego marszu kondycyjnego. Żołnierze po raz ostatni sprawdzają broń i sprzęt. „Głównym celem marszu jest podtrzymanie i wzmocnienie sprawności fizycznej oraz wytrzymałości żołnierzy, a także sprawdzenie ich gotowości bojowej”, tłumaczy ppłk Cezary Grygoruk, szef szkolenia 2 BZ.

Przed ósmą pada rozkaz wymarszu. Kolejne pododdziały opuszczają teren jednostki. Czeka je nie tylko przejście 18-kilometrowej trudnej trasy, ale też wykonanie przygotowanego przez dowódców zadania. „Na treningu żołnierze będą doskonalić taktykę marszu ubezpieczonego, dlatego na czele kolumny przemieszcza się pluton rozpoznawczy z kompanii dowodzenia”, wyjaśnia ppłk Tomasz Romanowski, dowódca batalionu dowodzenia.

Maszerujący przećwiczą też umiejętność poruszania się w terenie, zachowania w wypadku nawiązania kontaktu z przeciwnikiem, prowadzenia obserwacji terenu, reagowania na sygnał o rejonie skażonym, organizacji zabezpieczenia w czasie postoju. „Mamy też nawiązywać łączność z dowództwem z wyznaczonych punktów oraz wysyłać meldunki”, dodaje szer. Patryk Gworek, radiotelefonista z kompanii logistycznej batalionu dowodzenia.

„Taki trening jest nie tylko sporym wyzwaniem fizycznym, lecz także sprawdzianem odporności psychicznej, ponieważ szeregowi nie znają ani trasy, ani czekających ich zadań”, stwierdza ppłk Romanowski. Dodatkowo żołnierze maszerują w pełnym oporządzeniu, mają przy sobie indywidualne wyposażenie, broń osobistą, środki łączności, hełm i maski przeciwgazowe.

Po ósmej jednostka opustoszała. Zostali tylko żołnierze pełniący służbę dyżurną, saperzy z patroli rozminowania oraz część dowództwa i sztabu Brygady.

 

Poligonowe manewry

W Złocieńcu służy niemal tysiąc żołnierzy oraz pracowników wojska. Trzon jednostki stanowią batalion dowodzenia, 1 Batalion Zmechanizowany (bz) i batalion logistyczny, a wspierają je pododdziały o niepełnej obsadzie stanowisk: 2 Batalion Zmechanizowany, batalion czołgów stacjonujący w Czarnem, dywizjon artylerii samobieżnej i kompanie rozpoznawcza oraz saperów.

Brygada jest ulokowana w Budowie, części Złocieńca, wśród pomorskich wzgórz, jezior i lasów. O jednostce nie przeczytamy na pierwszych stronach gazet, nie słychać też o niej wiele w innych mediach. „Co nie znaczy, że nic się u nas nie dzieje. Cały czas trwają szkolenia i ćwiczenia służące utrzymaniu zdolności bojowej”, podkreśla ppłk Grygoruk.

Jak wylicza oficer, pod koniec grudnia 2016 roku zakończyło się prowadzone po raz drugi w 2 BZ szkolenie kandydatów do narodowych sił rezerwowych w ramach doraźnie utworzonego w jednostce nieetatowego ośrodka szkolenia służby przygotowawczej. We wrześniu wcielono do Brygady dwie kompanie szkolne, liczące w sumie 230 żołnierzy. Kandydaci do NSR-u przeszli w Złocieńcu szkolenie podstawowe, złożyli przysięgę wojskową i doskonalili umiejętności podczas zajęć specjalistycznych. „Do końcowego egzaminu dotrwało 196 ochotników, którzy mogą teraz podpisać kontrakt na wykonywanie obowiązków w ramach NSR-u”, podaje szef szkolenia Brygady.

Sale zajmowane przez przyszłych żołnierzy NSR-u w lutym zapełnili rezerwiści mający przydział kryzysowy do 2 BZ. „Szkolimy ich dwa razy w roku – w lutym i listopadzie są powoływani na krótkie dwu-, trzytygodniowe ćwiczenia”, opowiada ppłk Grygoruk. Dla rezerwistów z Czarnego zostaną przywiezione, stojące zwykle w garażach, czołgi, aby mogli doskonalić kierowanie nimi na przykoszarowym placu.

Żołnierzy 2 BZ w tym roku czeka też sporo zajęć poligonowych. Na początek zimowy trening sztabowy „Drawa ’17”, w marcu szkolenie na poligonie drawskim z kierowania ogniem, strzelania z wozów bojowych i zajęcia taktyczne, przeznaczone głównie dla 1 bz i wchodzących w jego skład plutonu rozpoznawczego oraz drużyny strzelców wyborowych. W następnej kolejności będą brygadowe ćwiczenia dowódczo-sztabowe „Lis ’17” i „Wilk ’17”, organizowane przez 12 Dywizję Zmechanizowaną ze Szczecina, w której skład wchodzi 2 BZ. Z kolei w czerwcu na poligonie w Wędrzynie zaplanowano zajęcia taktyczne przeznaczone głównie dla żołnierzy 1 bz.

„Nasz batalion jest w Brygadzie jedyną rozwiniętą jednostką bojową, dlatego mamy najwięcej zadań”, podkreśla por. Paweł Walukiewicz, dowódca kompanii dowodzenia w 1 bz. To właśnie dwie kompanie tego batalionu reprezentowały 2 BZ w największych zeszłorocznych ćwiczeniach „Anakonda”. „Obie podgrywały przeciwnika: jedna pod Toruniem broniła mostu na Wiśle, druga obsadzała lotnisko w Świdwinie”, podaje por. Walukiewicz.

Batalion zmechanizowany dysponuje rozpoznawczymi BRDM-2 oraz wozami BWP-1. „To dobry sprzęt, ale ma już swoje lata, dlatego marzyłaby się nam zamiana BRDM-ów na holenderskie bojowe wozy rozpoznawcze Fennek, a BWP-ów – na transportery Rosomak lub niemieckie bojowe wozy piechoty Puma”.

Z kolei dla batalionu dowodzenia tegorocznym wyzwaniem będą ćwiczenia taktyczno-specjalne „Odra ’17”. „Żołnierze zajmą się rozwinięciem w nowym miejscu stanowiska dowodzenia, zapewnieniem mu łączności, w tym podłączeniem telefonów i sieci informatycznej”, wylicza ppłk Romanowski.

Zwieńczeniem szkoleń będzie udział Brygady w największych manewrach taktycznych z wojskami organizowanych przez siły zbrojne w 2017 roku „Dragon ’17”. Głównym ćwiczącym ma być 12 DZ i wchodzące w jej skład jednostki. „Celem »Dragona« będzie praktyczne zgrywanie sił podległych dowódcy generalnemu rodzajów sił zbrojnych do wykonywania zadań w operacji obronnej prowadzonej we współdziałaniu z wojskami obrony terytorialnej”, informuje ppłk Grygoruk.

 

Granat pod Biedronką

W Złocieńcu na brak zajęć nie narzekają też stacjonujący w 2 BZ saperzy z dwóch z 35 działających w Polsce patroli rozminowania. Ich rejon odpowiedzialności obejmuje w sumie 13 powiatów. Każdy z patroli ma po 130–150 zgłoszeń rocznie. „Najgorętszy okres to czas od kwietnia do października, wyjeżdżamy wtedy w teren nawet kilka razy dziennie”, informuje st. chor. Grzegorz Ellert, dowódca patrolu nr 5.

Jak opowiada, przez okoliczne tereny przechodziły fronty II wojny światowej i w ziemi nadal leży mnóstwo wojennych pozostałości: pociski artyleryjskie, granaty ręczne i moździerzowe, miny przeciwpancerne, bomby lotnicze. Odnajdywane są podczas budowy domów, dróg, prac polowych czy przez poszukiwaczy skarbów. „W zeszłym roku podjęliśmy i zniszczyliśmy ponad 4,6 tys. niebezpiecznych przedmiotów”, wylicza mł. chor. Marek Kocik, dowódca patrolu nr 4.

Chorąży dodaje, że sporo zgłoszeń jest z terenu Bornego Sulinowa, gdzie przez lata stacjonowały rosyjskie wojska. Czasem saperzy znajdują całe składy amunicji sprzed lat. Kilka lat temu zgłoszono podczas budowy plebani wykopanie sześciu granatów moździerzowych. „Działka okazała się mocno uzbrojona, bo wykopaliśmy na niej aż 86 granatów ułożonych w ziemi jeden obok drugiego”, opowiada chor. Kocik. Podobnie było w lesie w Starej Dobrzycy, gdzie saperzy odnaleźli 130 bomb lotniczych, obok których leżały powykręcane zapalniki.

Jedną z największych zeszłorocznych akcji było wywożenie granatów moździerzowych i pocisków artyleryjskich kalibru 120 mm, które odkryto przy drodze do Rydzewa. „Zajęło nam to dwa dni, a materiały niebezpieczne zapełniły trzy samochody ciężarowe Star”, mówi chor. Ellert. Także dziś saperzy nie będą próżnować. „W Trzcianie wykopano pocisk artyleryjski. Musimy go wydobyć, przewieźć na poligon i zdetonować”, podają saperzy.

Zdarza się, że mieszkańcy znajdują granaty w piwnicach i na strychach starych domów. Zamiast to zgłosić policji, podrzucają w rozmaite miejsca. Ostatnio w Białogardzie w śmietniku pod Biedronką znaleziono uzbrojony granat ręczny z czasów II wojny światowej. „Dobrze, że zawleczka nie była wyciągnięta, bo musielibyśmy go detonować na miejscu”, stwierdza chor. Kocik. Z kolei w Pile właściciel posesji po wykopaniu spod trawnika granatu włożył go do wiaderka z piaskiem, zaniósł do pobliskiej remizy i postawił pod drzwiami. „Dobrze, że chociaż zadzwonił do strażaków z informacją o prezencie, jaki im zostawił”, stwierdza chor. Ellert.

 

Strzelcy i siłacze

„Żołnierze Brygady z Pojezierza Drawskiego nie tylko się szkolą, ale odnoszą też sukcesy na arenie sportowej”, mówi por. Paulina Popiel, oficer prasowy 2 BZ. W zeszłym roku st. szer. Maciej Chochoł oraz st. szer. Wojciech Bacański wygrali w Longshot, turnieju strzelców wyborowych i snajperów o puchar dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych w kategorii karabinu kalibru 7,62 mm. Dodatkowo szer. Chochoł został liderem w klasyfikacji indywidualnej zawodów.

Z kolei pluton rozpoznawczy z 1 bz od kilku lat jest niepokonany w zawodach użyteczno-bojowych na szczeblu 12 DZ, a w 2015 roku został w tej dyscyplinie mistrzem Wojska Polskiego. „Nasza drużyna wygrała też w 2016 roku mistrzostwa służb mundurowych w halową piłkę nożną”, dodaje por. Popiel.

To nie koniec osiągnięć sportowych w 2 BZ. Żołnierz Brygady, st. szer. Marcin Wlizło, jest mistrzem Polski służb mundurowych w sportach siłowych, a st. szer. Krzysztof Woźniak – mistrzem kraju w pokonywaniu ośrodka sprawności fizycznej. Wygrał też mistrzostwa Wojska Polskiego w pięcioboju żołnierskim. Z kolei por. Szczepan Fiedorowicz, dowódca kompanii zmechanizowanej w 1 bz, w 2016 roku zajął trzecie miejsce w armii w biegu na orientację. „Te osiągnięcia to zasługa żołnierzy, ale też dowódcy, który tworzy sprzyjający klimat do uprawiania sportu i zachęca do treningów”, podkreśla por. Walukiewicz. Ważna jest też dostępność obiektów sportowych: w jednostce znajdują się hala sportowa ze strefą cardio, siłownia, boiska do piłki nożnej i siatkówki. Brygada dysponuje także własnym ośrodkiem żeglarskim.

Jednostka współpracuje z mieszkańcami okolicznych miejscowości. „Jeździmy do szkół i opowiadamy, jak należy postępować ze znalezionymi niewybuchami i niewypałami”, opowiada chor. Kocik. Szkoły odwiedzają też wojskowi strażacy, którzy prowadzą dla dzieci zajęcia z pierwszej pomocy i zasad ochrony przeciwpożarowej. „Wspieramy również miejscową klasę mundurową”, dodaje por. Popiel.

Pod koniec stycznia 2017 roku Brygada podpisała z Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych im. gen. Władysława Andersa w Złocieńcu porozumienie o współpracy. Dzięki umowie żołnierze poprowadzą dla uczniów szkolenie z musztry i bytowania w lesie, zajęcia na strzelnicy, 1 marca zorganizują bieg z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, a latem – obóz szkoleniowo-kondycyjny. „Te inicjatywy wpisują się w działalność proobronną i upowszechnianie naszej historii”, dodaje oficer prasowy.

 

Zamek zakonny

Historia jest zresztą obecna w jednostce cały czas. W czasie wizyty w Brygadzie nie sposób nie zauważyć oryginalnej architektury niektórych budynków koszarowych, a przede wszystkim górujących nad nimi dwóch 50-metrowych ceglanych wież. Przypominają one o przeszłości tego kompleksu.

Brygada zajmuje bowiem teren powstałego tutaj w 1936 roku nad jeziorem Krosino monumentalnego nazistowskiego ośrodka szkoleniowego przeznaczonego dla elitarnej niemieckiej młodzieży. Dwa podobne powstały w Nadrenii Północnej-Westfalii i w południowej Bawarii. Nazwano je ordensburgami, czyli zamkami zakonnymi, ponieważ przypominały średniowieczne twierdze krzyżackie.

Do ośrodka Krosino mogli trafiać wyłącznie zdrowi mężczyźni o niemieckim obywatelstwie, w wieku od 23 do 26 lat, o wzroście co najmniej 160 cm i sokolim wzroku. Musieli legitymować się zaświadczeniem o aryjskim pochodzeniu i zdolnością do zawarcia związku małżeńskiego, odbytą służbą wojskową i członkostwem w partii. Program szkoleniowy obejmował m.in. historię, filozofię, sztukę, naukę o rasie i gospodarce oraz nauki wojskowe.

Na potrzeby słuchaczy wzniesiono parterowe budynki mieszkalne, amfiteatr, sale wykładowe, stołówkę, obiekty sportowe: stadion, dwie przystanie wodne, budynki administracyjne. Ośrodek miał nowoczesne zaplecze techniczne: kotłownię, centralne ogrzewanie, oczyszczalnię ścieków, spalarnię śmieci oraz hydrofornię wraz ze stacją uzdatniania wody.

Nad wszystkim miał górować gigantyczny budynek „domu wiedzy”, służący jako miejsce spotkań i wieców. Budowlę na rogach miały wspierać cztery wysokie wieże. Projektu nie udało się zrealizować. Wzniesiono tylko dwie kwadratowe, prace nad trzecią przerwano, a jej fragment rozebrali Polacy w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś można się wspiąć na szczyt wież po spiralnych schodach. Z góry doskonale widać rzędy parterowych domków mieszkalnych, między nimi ogromny plac z kamiennym amfiteatrem i stadionem, nad jeziorem duży „dom gościnny”, a niedaleko niego tzw. willę Ewy Braun, gdzie mieszkał zastępca komendanta ośrodka.

Ordensburg otwarto 24 kwietnia 1936 roku w obecności Adolfa Hitlera. Trzy lata później wybuch wojny zakończył edukację ordensjunkrów. Ich miejsce zajęli szkoleni tutaj folksdojcze, członkowie Hitlerjugend i Volkssturmu. Najważniejszym zadaniem Ordensburga Krosino było jednak szkolenie Sztabu Specjalnego „R”, czyli osób mających objąć na terenach zajętych przez Wehrmacht funkcje komisarzy ds. kwestii żydowskiej.

W marcu 1945 roku teren ośrodka zajęła Armia Czerwona, której żołnierze zniszczyli część obiektów i zrabowali wyposażenie. Kiedy Rosjanie opuścili Budowo, polskie władze zorganizowały tutaj Centralny Ośrodek Sportowy. Trenowali w nim m.in. lekkoatleci i kajakarze przygotowujący się do startu w olimpiadzie w Londynie w 1948 roku. Stąd wzięła się popularna nazwa budynków mieszkalnych – „olimpijki”. Sportowcy wyprowadzili się z ośrodka w 1952 roku i od tego czasu stacjonuje tu polskie wojsko.

 

Kapsuła czasu

Po ordensburgu pozostało do dzisiaj wiele budynków, m.in. domki mieszkalne, które służą jako koszary żołnierzom służby przygotowawczej i rezerwistom. W „domu gościnnym” mieści się izba chorych, była hala widowiskowa jest wykorzystywana jako sportowa, a w sali wykładowej ulokowano kuchnię i stołówkę. W gmachu niemieckiej komendantury ulokowano natomiast sztab i dowództwo Brygady. W budynku zachowała się drewniana kolumnada otaczająca wyłożony kamiennymi płytami dziedziniec, a w holu – płaskorzeźba przedstawiająca trzech młodzieńców na koniach. Po wojnie usunięto z niej tylko swastykę.

We wrześniu 2016 roku historia przypomniała o sobie po raz kolejny. Dzięki współdziałaniu wojska, władz miasta i pasjonatów historii spod fundamentów nieistniejącej już okrągłej wieży ciśnień wydobyto kamień węgielny. W metalowej puszce, będącej swojego rodzaju kapsułą czasu, znaleziono listy, dokumenty, urzędowe pieczęcie, ówczesne gazety oraz monety i banknoty.

Dzień służby w 2 Brygadzie Zmechanizowanej zbliża się do końca, podobnie jak moja wizyta w Budowie. Do jednostki wróciły już wszystkie pododdziały biorące udział w marszu. Warunki atmosferyczne – mróz i zimny wiatr – były dziś sporym wyzwaniem dla maszerujących.

„Najgorszy był lód, który pokrywał drogi, trudno było się nie poślizgnąć”, stwierdza szer. Gworek. Kolejny marsz Brygady za trzy miesiące. „Tym razem zaplanowaliśmy trasę 25-kilometrową, a po zakończeniu marszu – strzelanie”, zdradza ppłk Grygoruk.

Trzy pytania do Artura Pikonia

Na czym polega specyfika służby w tej jednostce, co ją wyróżnia?

Brygada jest, niestety, jednostką o niskim stanie ukompletowania, dlatego naszym priorytetem jest utrzymanie zdolności do mobilizacyjnego rozwinięcia. W sytuacji, w jakiej się znajdujemy, najważniejsze jest utrzymanie stałej gotowości bojowej oraz zadbanie o pełną sprawność sprzętu wojskowego znajdującego się w zapasie wojennym. Ważne jest też zapewnienie wysokiego poziomu dyscypliny oraz szkolenia rozwiniętych pododdziałów. To ostatnie jest możliwe dzięki ogromnej bazie szkoleniowej. Mamy na miejscu strzelnicę garnizonową, ośrodek żeglarski, plac ćwiczeń taktycznych. Strzelania, forsowanie przeszkody wodnej, zajęcia saperskie czy chemiczne mogą odbywać się każdego dnia na naszych własnych obiektach.

 

Jakie wymagania muszą spełniać kandydaci do wojsk zmechanizowanych?

Nie ma szczególnych wymagań, które muszą spełnić kandydaci do tego rodzaju wojsk. Są takie same, jak dla każdego żołnierza: zdolności fizyczne i psychiczne do pełnienia zawodowej służby wojskowej, niekaralność sądowa, obywatelstwo polskie, ukończone 18 lat. Ponadto żołnierz powinien umieć działać pod presją czasu i w stresie, musi liczyć się z częstą zmianą miejsca zamieszkania, rozłąką z rodziną oraz możliwością utraty zdrowia, a nawet życia. Do tego niezbędne są odpowiednie predyspozycje psychiczne – spokój i opanowanie.

 

Co trzeba zrobić, aby się dostać do jednostki?

Przejść taką samą rekrutację, jaka obowiązuje w całej armii. Zainteresowani zawodową służbą wojskową zgłaszają się do wojskowego komendanta uzupełnień właściwego ze względu na miejsce zamieszkania. Ustala on, czy żołnierz rezerwy lub inna osoba chętna do wojska spełnia warunki do powołania w danym korpusie. Analizuje też wolne stanowiska w jednostkach stacjonujących na obszarze pozostającym w jego właściwości. Kiedy zainteresowany zdecyduje się na konkretne stanowisko, są ustalane z nim termin i miejsce przeprowadzenia rozmowy kwalifikacyjnej oraz egzaminu ze sprawności fizycznej. Kiedy kandydat zda testy, dyrektor departamentu kadr MON wyraża zgodę na wydanie zaświadczenia o możliwości wyznaczenia go na stanowisko w jednostce. Wydaje je na podstawie określonych na dany rok limitów powołań do zawodowej służby wojskowej. Ostatnim etapem kwalifikacji jest złożenie przez przyszłego żołnierza w WKU pisemnego wniosku o powołanie do służby.

Płk Artur Pikoń jest dowódcą 2 Brygady Zmechanizowanej Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO