Wymagająca dwunastka

Na drawskim poligonie rywalizowali ze sobą żołnierze najlepszych pododdziałów 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej. W tych zawodach wyzwaniem były nie tylko wymyślne konkurencje, stała się nim także niesprzyjająca aura.

 

Wzmaganiach wzięło udział sześć najlepszych plutonów z 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej. Organizatorzy przygotowali dla nich nie tylko typowo wojskowe konkurencje, takie jak strzelanie z karabinka, lecz także niespodzianki – rzucanie kołem ratunkowym lub granatem ze spadochronem. Punktem programu było jednak pchanie Stara 944. „Chcemy te zawody trochę urozmaicić, wprowadzając coś nowego, niecodziennego. Stąd też takie wymyślne konkurencje”, mówi ppłk Dariusz Machula pełniący obowiązki szefa szkolenia 12 DZ i prowadzący zawody. „W pewien sposób te zawody uatrakcyjnia też pogoda – jak to się mówi w wojsku, typowo taktyczna”.

 

Taktyczna pogoda

Przygotowano 12 konkurencji. Jedna z nich to kierowanie ogniem plutonu. Na poligonie na wyznaczonych stanowiskach żołnierze uzbrojeni w beryle, broń maszynową i moździerze przy wsparciu rosomaków albo bojowych wozów piechoty odpierali ataki przeciwnika. Oceniano czas, identyfikację celów, szybkość ostrzelania, pracę łącznościowców, a przede wszystkim sprawność dowódcy.

Gdy jedni odpierali atak przeciwnika, inni kilkanaście kilometrów dalej zaliczali tzw. pętlę taktyczną. W jak najkrótszym czasie należało założyć pole minowe, przebiec określony odcinek najeżony przeszkodami i przeczołgać się w błocie. W takich warunkach trzeba było też ewakuować „rannego” kolegę. „Żołnierze pokonują teren w różny sposób. Tak sprawdzamy nie tylko ich sprawność fizyczną, lecz także i psychiczną”, mówi mjr Ireneusz Zarzycki, który kierował zawodami na pętli taktycznej. „Deszcz, wiatr, błoto i niska temperatura sprawiają, że żołnierze są zmęczeni. Zaciskają wtedy zęby i walczą dalej”.

Największym wyzwaniem była jednak konkurencja nazwana przez organizatorów ewakuacją uszkodzonego pojazdu z drogi marszu. Pluton żołnierzy w jak najkrótszym czasie musiał przepchnąć wojskowego stara na odcinku 400 m. Siedmiotonowy pojazd był na biegu jałowym, ale z włączonym zapłonem. Najpierw żołnierze pchali ciężarówkę pod górę, a później nie mieli siły, aby ją dogonić, gdy staczała się w dół. Najgorsze okazały się jednak ostatnie metry, kiedy znów musieli wpychać pojazd pod górę. Wszystko odbywało się w deszczu i błocie. Kiedy instruktor odgwizdał metę, padali na mokrą trawę i z trudem łapali oddech. „Wszyscy, jak na pstryknięcie palcami, nagle opadli z sił”, mówi st. kpr. Tomasz Koc, który ze stoperem odmierzał czas każdemu z oddziałów. Pluton z 2 Batalionu 12 Brygady Zmechanizowanej ze Stargardu Szczecińskiego przepchnął ciężarówkę w czasie 3 min i 3 s. „To na razie czwarty czas”, mówi Tomasz Koc. „Rekord to 3 min i 1 s, a najgorszy czas to 3 min i 6 s. Wyjaśnia też, że sukces w tej konkurencji zapewnia nie tylko siła mięśni, lecz także umiejętne wykorzystanie potencjału żołnierzy. Trzydziestu żołnierzy nie zmieści się przy starze i od dowódcy zależy, kto pcha samochód, a kto niesie broń i później zmienia kolegów.

 

Pokazali klasę

Najlepszym pododdziałem 12 DZ okazał się pluton z 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej 12 BZ z wynikiem 711 punktów. Żołnierze, którzy wygrali zawody, nie kryją: to nie zdobycie pucharu było najważniejsze, lecz sprawdzenie się i wzajemna motywacja do działania. „To był niesamowity stres i walka z czasem”, mówi szer. Paweł Wesołowski, celowniczy RPG. Podobnie ocenia to sierż. Sławomir Pędzich, zastępca dowódcy plutonu: „Mobilizowała nas nie tylko walka o puchar, lecz także sprawność kolegów z zespołu. Jeden drugiego nakręcał. Jak pchałem tego stara, to myślałem, że dam radę, skoro inni wytrzymują. W pojedynkę nikt z nas nic by nie osiągnął”.

Ppor. Grzegorz Jaciuk, dowódca plutonu, jest dumny ze swoich żołnierzy: „Pokazali klasę jako zespół i dziś każdy z nich może powiedzieć, że jest najlepszy w 12 Dywizji Zmechanizowanej”. Zwycięzcy przez następny rok z dumą noszą tytuł najlepszego zmotoryzowanego oddziału 12 Dywizji Zmechanizowanej. Będą też reprezentowali ją na szczeblu centralnym zawodów organizowanych przez Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.

Komentarz

Rajmund Andrzejczak

W codziennej działalności 12 Dywizji Zmechanizowanej stawiamy na pracę zespołową. Oczywiście indywidualizm jest bardzo ważny, ale najlepsze efekty możemy osiągnąć tylko wtedy, gdy wykorzystany jest potencjał wszystkich dowódców i żołnierzy. W tego typu zawodach współzawodnictwo jest na drugim planie. Ważne jest współdziałanie i możliwość oceny swojego potencjału. Każdy system jest bowiem tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo. Cieszę się oczywiście ze zwycięstw, znakomitych wyników moich żołnierzy, ale jeszcze większą uwagę poświęcam tym, którzy nie zwyciężyli, lecz podejmowali próby, stawiali sobie wysoko poprzeczkę, sięgali po niemożliwe. Po to właśnie są te zawody.

Gen. dyw. Rajmund Andrzejczak jest dowódcą 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.

Marcin Górka

autor zdjęć: Marcin Górka/MGPR





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO