To już drugi rok stałej obecności kanadyjskich wojsk na polskich poligonach.
Z wnętrza Mi-8 desantuje się drużyna złożona z kanadyjskich i polskich żołnierzy. Kilkaset metrów dalej znajduje się ich cel – ciężarówki, którymi wroga bojówka przemyca broń oraz amunicję. Gdy piloci podrywają śmigłowiec, żołnierze przystępują do ataku. Pośród strzałów i wybuchów słychać wydawane w języku angielskim komendy. Każdy z walczących powtarza rozkaz, po czym wykonuje swoje zadanie. Chwilę później pojazdy zostają zabezpieczone, a walka przenosi się do pobliskiego lasu. To właśnie w nim żołnierze eliminują obsadzony przez separatystów bunkier i czekają na podjęcie z miejsca działań. Wszystko trwa niespełna dziesięć minut.
To nie działania wojsk specjalnych, lecz ćwiczenia 3 Batalionu Kanadyjskiego Pułku Królewskiego, który pod opieką 25 Brygady Kawalerii Powietrznej doskonali swoje umiejętności. „To jest nasz standardowy plan działań”, mówi por. Łukasz Ogrodowicz, dowódca szwadronu 7 Batalionu Kawalerii Powietrznej. „Różnica polega na tym, że w jednostce gościmy żołnierzy z Kanady, którzy zapoznają się z naszymi metodami działania oraz procedurami obowiązującymi na pokładach śmigłowców używanych przez polskie wojsko”.
Zajęcia obejmują stosowaną przez polskich kawalerzystów komunikację, sposoby załadunku do śmigłowca i wyładunku z niego oraz taktykę. Polscy żołnierze również korzystają na tych ćwiczeniach – uczą się m.in. kanadyjskich standardów pola walki. „Nasze wyszkolenie jest bardzo zbliżone, współpraca przebiega bez zakłóceń. Jedyne istotne różnice wynikają z rozbieżności w przepisach BHP oraz bardzo ścisłych specjalizacji oficerów kanadyjskiej armii”, mówi dowódca.
Żołnierze z 3 Batalionu Kanadyjskiego Pułku Królewskiego przylecieli do Polski w marcu 2015 roku. Założona pod koniec XIX wieku jednostka wielokrotnie dowiodła swojej wartości. Żołnierze m.in. byli na dwóch zmianach w Afganistanie – na przełomie 2003 i 2004 roku w Kabulu oraz w 2008 roku w prowincji Kandahar. Teraz, wraz z nowymi zagrożeniami ze wschodu, zmieniły się priorytety NATO i około 200 kanadyjskich żołnierzy wykonuje zadania w manewrach „Maple Detachment ’15”. Na poligonach w Glinniku, Drawsku Pomorskim, Nowej Dębie czy Wędrzynie mogą przećwiczyć zdobyte na Bliskim Wschodzie umiejętności w zupełnie nowych realiach. Szkolą się również poza granicami naszego kraju, m.in. w Hiszpanii, Rumunii i na Litwie.
„Jesteśmy lekką piechotą i zwykle nie wykorzystujemy transporterów. Cały swój dobytek tachamy na plecach”, kpr. Patryk Wojtyna, jeden z czterech Polaków służących w 3 Batalionie Kanadyjskiego Pułku Królewskiego, chętnie dzieli się swoimi spostrzeżeniami. „Niektórzy z nas mają odznaki spadochroniarskie, co zbliża nas do kolegów z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Tak naprawdę nasze wyszkolenie jest porównywalne, czasem jedynie inaczej wykonujemy niektóre czynności. W trakcie zjazdu na linie nasi żołnierze na przykład trzymają ręce cały czas blisko klatki. Ma to chronić dłonie przed urazem. Pewne różnice wynikają również z innych typów śmigłowców, które mamy w armii [teraz Bell CH-146 Griffon]. U nas wsiada się z dwóch stron, w Mi-8 są tylko jedne drzwi. Wymaga to przestawienia się, ale to detale”.
Ze względu na zbliżony charakter wykonywanych zadań, współpraca z 25 Brygadą Kawalerii Powietrznej przebiega bez zakłóceń. Największe wyzwanie, jakie stoi przed polskimi instruktorami, to zintegrowanie podopiecznych w taki sposób, żeby nie tylko sprawnie wykonywali rozkazy, lecz także zaczęli nadawać na tych samych falach. „Właśnie dlatego Polacy i Kanadyjczycy nie działają w osobnych strukturach, lecz w mieszanych pododdziałach. W ten sposób oswajamy żołnierzy pod względem lingwistycznym, ale przede wszystkim z zasadami dowodzenia, wykonywania zadań, ich planowania i organizacji”, wyjaśnia kpt. Tomasz Pierzak, rzecznik prasowy 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Zaznacza jednocześnie, że problem bariery językowej praktycznie nie istnieje: „Bardzo dużo osób biegle posługuje się językiem angielskim. Pewne trudności przysparzało słownictwo techniczne, ale po paru miesiącach współpracy żołnierze nie tylko podszkolili mowę potoczną, lecz także opanowali terminologię wojskową”.
autor zdjęć: Dariusz Prosiński