Reforma dowodzenia armią wzbudza kontrowersje w środowisku wojskowych, ponieważ dla wielu żołnierzy będzie oznaczała nie tylko przesunięcie na niższe stanowisko, lecz także przeniesienie do innej miejscowości, a to z kolei spowoduje rozłąkę z rodziną. Niestety żołnierze muszą być dyspozycyjni – mówił podczas sejmowej debaty o projekcie ustawy wprowadzającej reformę dowodzenia poseł Paweł Suski (PO), członek Komisji Obrony Narodowej.
W poprzedniej kadencji miałem zaszczyt brać udział w przygotowaniu pakietu ustaw profesjonalizujących siły zbrojne. Projekt nowelizacji, nad którym teraz pracujemy, jest kolejnym etapem prowadzącym do uzawodowienia i dostosowania sił zbrojnych do współczesnego, ewentualnego pola walki. Jest to więc reforma konieczna. Jeśli chcemy mieć profesjonalną, zawodową armię, to nie możemy poprzestać na swoistym zawieszeniu poboru powszechnego. Wprowadzenie służby ochotniczej nie oznacza bowiem, że mamy w pełni ukształtowaną armię. Absolutną koniecznością jest opracowanie optymalnego systemu dowodzenia siłami zbrojnymi. Musimy zreformować struktury dowódcze, rozbudowane do wręcz niebotycznych rozmiarów. Zmiany w systemie kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi wynikają z potrzeby wdrożenia nowoczesnej formuły zintegrowanego systemu dowodzenia, systemu połączonych dowództw.
Główną słabością obecnego systemu dowodzenia jest skupienie w rękach szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego różnych funkcji – planowania oraz dowodzenia ogólnego i dowodzenia operacyjnego. W nowym systemie prawnym zostaną one rozdzielone między trzy organy bezpośrednio podporządkowane szefowi Ministerstwa Obrony Narodowej. Nowelizacja zakłada zmianę usytuowania Sztabu Generalnego w strukturze MON. Stanie się on głównym organem doradczym ministra obrony narodowej i będzie odpowiadał za planowanie strategiczne. Nie będzie, jak to ma miejsce teraz, szczeblem pośrednim między ministrem a armią. Natomiast dwie pozostałe funkcje dowodzenia centralnego zostaną przydzielone dwóm oddzielnym instytucjom. Za bieżące, sformułuję to kolokwialnie, codzienne kierowanie armią będzie odpowiadać dowództwo generalne, powstałe z połączenia dowództw czterech rodzajów sił zbrojnych. Natomiast na czas kryzysu i wojny kierowanie zostanie powierzone przekształconemu dowództwu operacyjnemu. W przeciwieństwie do obecnej sytuacji oba dowództwa będą podlegać bezpośrednio ministrowi obrony narodowej, a nie Sztabowi Generalnemu Wojska Polskiego.
Zmiany dostosują strukturę polskiej armii do wymagań współczesnego pola walki i ogólnoświatowych tendencji tworzenia zintegrowanego dowodzenia. Od wielu lat w działania wojskowe są jednocześnie zaangażowane różne rodzaje sił zbrojnych i, jak pokazała praktyka, jeden organ dowódczy potrafi sprawnie nimi dowodzić. Podobną strukturę kierowania mają dzisiaj największe i najskuteczniejsze armie świata, m.in. Sojusz Północnoatlantycki oraz Stany Zjednoczone. Istotną zmianą jest przyjęcie rozwiązania, że prezydent na wniosek prezesa Rady Ministrów wyznacza kandydatów na stanowisko naczelnego dowódcy sił zbrojnych w czasie wojny. Dzięki temu będzie możliwe przygotowanie określonych osób do pełnienia tych obowiązków. Będą one mogły m.in. brać udział w ćwiczeniach systemu obronnego państwa.
Kolejnym argumentem za przeprowadzeniem reformy dowodzenia była zmniejszająca się liczba żołnierzy służących w wojsku przy jednoczesnym zachowaniu liczebności dowództw. Przez ostatnie 15 lat, kiedy to siły zbrojne zmniejszyły się o ponad 55 proc., stan osobowy w dowództwach się zwiększył. Dziś w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego oraz czterech dowództwach sił zbrojnych pracuje blisko 2,5 tys. żołnierzy. Po wejściu w życie reformy ta liczba zmniejszy się do 1,6 tys. Mamy świadomość, że spośród 900 oficerów, którzy będą przeniesieni z dowództw na niższe stanowiska, najprawdopodobniej część odejdzie ze służby. Odnosząc się z wielkim uznaniem dla ich zasług i oddania służbie, muszę jednak podkreślić, że jest to sytuacja nieunikniona. Reforma wzbudza kontrowersje w środowisku wojskowych, ponieważ dla wielu żołnierzy będzie oznaczała nie tylko przesunięcie na niższe stanowisko, lecz także przeniesienie do innej miejscowości, również innej części kraju, a to z kolei spowoduje rozłąkę z rodziną. Niestety żołnierze muszą być dyspozycyjni. Kadra, by mogła się rozwijać, powinna podlegać rotacji na stanowiskach. Jest to zresztą odwieczny problem, jeśli chodzi o dyspozycyjność w wojsku.
Nie są uzasadnione obawy, że reforma dowodzenia spowoduje falę odejść starszych oficerów, a więc najbardziej doświadczonych żołnierzy. Aby zminimalizować koszty osobowe, należy wdrażać przepisy sukcesywnie, m.in. z uwzględnieniem naturalnych rotacji związanych z kończącymi się kadencjami oficerów, jak ma to miejsce obecnie w przypadku dowódców rodzajów sił zbrojnych, którzy w niedługim czasie skończą swoje urzędowanie.
Przyjęcie projektu ustawy uporządkuje obecny stan rzeczy i umożliwi efektywną pracę w sojuszniczym, zintegrowanym systemie dowodzenia, jak również wzmocni demokratyczną kontrolę nad siłami zbrojnymi.
Źródło: www.sejm.gov.pl
komentarze