Sytuacją w Mali i militarnym zaangażowaniem Francji w tym kraju zajmie się w poniedziałek Rada Bezpieczeństwa ONZ. Posiedzenie zwołano na wniosek Francuzów. Interwencję francuskich sił zbrojnych w Afryce poparło NATO, a także polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Francja zdecydowała się na wkroczenie do Mali, bo poprosił ją o to prezydent Dioncound Traore. Paryż obawia się o los swych obywateli, których na terenie państwa leżącego w Afryce Zachodniej wciąż pozostaje kilka tysięcy.
Operację Francuzów w Mali poparło NATO. Rzeczniczka Sojuszu Oana Lungescu poinformowała, że Sojusz z zadowoleniem przyjął decyzję o interwencji militarnej. Podkreśliła jednocześnie, że Francja nie zwróciła się do NATO z prośbą o pomoc w prowadzeniu operacji w Afryce. – Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni zagrożeniami, jakie mogą stanowić organizacje terrorystyczne w Mali nie tylko dla tego kraju, lecz także dla regionu i dlatego z zadowoleniem witamy wysiłki całej społeczności międzynarodowej zmierzające do wdrożenia rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz bardzo szybką akcję Francji w celu odparcia ofensywy organizacji terrorystycznych – powiedziała Oana Lungescu.
W piątek, 11 stycznia, Paryż wysłał do Mali 300 swoich żołnierzy. Celem interwencji wojskowej o nazwie „Operacja Serval” jest powstrzymanie islamskich rebeliantów, a następnie wyparcie ich z terenów Azawadu (północno-wschodnia część Mali), który w kwietniu ubiegłego roku jednostronnie proklamował niepodległość. Islamscy rebelianci skupieni wokół ugrupowań Al-Kaida Islamskiego Maghrebu i Ansar Dine wprowadzili na terytorium Azawadu prawo szariatu. Francja obawia się o los swych obywateli, których na terenie Mali wciąż pozostaje kilka tysięcy.
W niedzielę interwencję poparła Wielka Brytania. Według jej premiera, Davida Camerona, Mali może stać się „nowym ogniskiem terroryzmu u wrót Europy”. Brytyjczycy udzielili Francji logistycznej pomocy – do Mali poleciały dwa brytyjskie samoloty transportowe. Londyn nie wyśle natomiast do Afryki swoich żołnierzy.
Francję i Mali – byłą francuską kolonię – łączą bliskie więzi polityczne i gospodarcze. W ostatnich latach Francja interweniowała kilkakrotnie na wniosek rządów swych byłych kolonii afrykańskich np. w Czadzie, Nigrze i Wybrzeżu Kości Słoniowej. Malijscy rebelianci są dość dobrze wyposażeni, dysponują m.in. bronią z magazynów libijskich, splądrowanych po upadku Muammara Kaddafiego. Dotychczasowe straty francuskie to dwa śmigłowce. Nie żyje także jeden z francuskich pilotów. Wspólne siły malijsko-francuskie odbiły miasto Konna. Francuskie samoloty prowadziły też nalot na opanowane przez rebeliantów miasto Gao na północy kraju. Rebeliantom natomiast udało się zająć miasto Diabaly ok. 400 km od stolicy kraju, na terenie kontrolowanym dotychczas przez rząd malijski.
Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) zatwierdziła interwencję zbrojną. Siły interwencyjne ECOWAS mają liczyć 3300 żołnierzy.
Zaniepokojone sytuacją w Mali jest polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. – Opowiadamy się za współpracą międzynarodową na rzecz przywrócenia stabilności w tym kraju – czytamy w oświadczeniu MSZ. W MON nie mówi się na razie o decyzjach militarnych, bo też nikt nie zwracał się z prośbą o polską pomoc w tej sprawie. – Nie dostaliśmy żadnych rozkazów. Czekamy na decyzje przełożonych i bacznie obserwujemy to, co dzieje się teraz na świecie – mówi portalowi polska-zbrojna.pl gen. bryg. Rajmund T. Andrzejczak, dowódca 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Generał od stycznia dowodzi Grupą Bojową UE.
Źródło: BBC, PAP, rp.pl
O interwencji francuskich wojsk w Mali czytaj także:
autor zdjęć: Ministère de la Défense
komentarze