Francji będzie bardzo trudno w Mali, będzie musiała prowadzić wojnę w pojedynkę – mówi portalowi polska-zbrojna.pl Wojciech Jagielski, dziennikarz PAP.
Nie wiadomo też, co Francuzi zamierzają zrobić. Na razie wykorzystują lotnictwo, będą bombardować bazy zgrupowań partyzantów, będą starać się ich osłabić, żeby nie stanowili tak dużego zagrożenia. Z doświadczeń amerykańskich, np. w Afganistanie, wiemy natomiast, że w ten sposób partyzantki się nie pokona, potrzebne są wojska lądowe.
Jeśli Francuzi wyślą tam wojska, czego chcą uniknąć, to pozostaną w tej wojnie na długo. Dlatego chcą prowadzić operacje powietrzne, tak żeby działania lądowe prowadziły wojska państw zachodnioafrykańskich. Jednak moim zdaniem nie są one jeszcze do tego przygotowane. Podobnie jak armia Mali. Francuskie wojska lądowe pełniłyby tylko funkcje instruktażowo-doradcze.
Ale partyzanci w najbliższym czasie będą się starali wciągnąć Francję do wojny lądowej. Już dziś przechodzą do kontrataku.
O tym, że nastąpi interwencja zbrojna w Mali, było wiadomo od dawna. Wiedzieli też o tym partyzanci z Mali, którzy się również do niej przygotowywali. Interwencja miała się rozpocząć w drugiej połowie roku. Francja zdecydowała się jednak na wcześniejszy atak, ponieważ obawiała się, że partyzanci powiązani z Al-Kaidą rozszerzą terytorium swojej działalności, zajmą stolicę i przejmą władzę w całym kraju.
O interwencji francuskich wojsk w Mali czytaj także:
NATO za interwencją francuską w Mali
Londyn wspiera interwencję w Mali
Francuska interwencja w Mali. MSZ popiera
autor zdjęć: Krzysztof Wojciewski
komentarze