Francuzi rozpoczęli naloty na zajętą przez islamskich rebeliantów północną część Mali. Jednocześnie brytyjski rząd zapowiedział wsparcie logistyczne operacji. Według premiera Davida Camerona, Mali może stać się „nowym ogniskiem terroryzmu u wrót Europy". Przeprowadzenie misji pokojowej w tym afrykańskim państwie poparło w sobotę polskie MSZ.
Mali to dawna kolonia francuska w zachodniej Afryce. W kwietniu islamscy fundamentaliści zaatakowali wojska rządowe. Od tego czasu rebelianci zajęli terytorium wielkości Francji. Chcą stworzyć własne państwo. To – jak oceniają eksperci od spraw bezpieczeństwa – mogłoby stać się ogniskiem ekstremizmu, a co za tym idzie zagrażałoby sąsiednim państwom. Prezydent Mali zaapelował o pomoc do ONZ i Francji.
Rada Bezpieczeństwa zaapelowała w ubiegłym tygodniu, by jak najszybciej umieścić w Mali siły międzynarodowe. Na interwencję zdecydowała się już Francja. Od piątku żołnierze z tego kraju prowadzą „Operację Serval". W sobotę wspólne siły malijsko-francuskie odbiły z rąk rebeliantów miasto Konna. Zginęło kilkudziesięciu islamistów. Z kolei dziś siły powietrzne Francji rozpoczęły naloty na opanowane przez rebeliantów miasto Gao na północy kraju.
W niedzielę z bazy RAF-u wystartowały dwa brytyjskie samoloty, które mają pomóc w transporcie sprzętu i wojsk francuskich. Premier David Cameron podkreślił, że wsparcie operacji ma charakter jedynie logistyczny. Wielka Brytania na razie nie wyśle swoich żołnierzy do Mali.
Premier Cameron rozmawiał telefonicznie z prezydentem Francji Francois Hollandem. Politycy byli zgodni, że interwencja jest konieczna, bo sytuacja w Mali może zagrozić bezpieczeństwu sąsiednich państw afrykańskich i stać się „nowym ogniskiem terroryzmu u wrót Europy". Zdaniem obu polityków operacja wymierzona w islamskich rebeliantów powinna zostać jak najszybciej wsparta przez państwa zachodniej Afryki.
W sobotę portal polska-zbrojna.pl informował, że francuską operację poparło polskie MSZ.
Źródło: AFP, PAP
autor zdjęć: Ministere de la Dfense
komentarze