Kiedy prawie dziesięć lat temu WITU zaprezentowało opracowany wraz z WZL nr 2 system dronów uderzeniowych DragonFly, nie brakowało głosów krytycznych mówiących, że tego typu rozwiązanie nie sprawdzi się na polu walki. Jednak wojna w Ukrainie pokazała, jak bardzo takie konstrukcje są skuteczne. Na tegorocznym MSPO można było zobaczyć najnowszą wersję tego systemu.
Historia systemu DragonFly to dobry przykład na to, jak polska nauka oraz przemysł mogą wydajnie współpracować przy projektach nowoczesnych systemów uzbrojenia. Koncepcja niedużego wirnikowca, który mógłby z zawisu atakować cele przy użyciu różnego typu głowic bojowych, narodziła się w zeszłej dekadzie w Wojskowym Instytucie Technicznym Uzbrojenia. Pomysł ten na tyle zainteresował naszą zbrojeniówkę, że jego komercjalizacji na zasadzie pozyskania licencji na produkcję i rozwój podjęły się Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 z Bydgoszczy. Do współpracy zaprosiły inną firmę z tego miasta – Belmę, której inżynierowie podjęli się produkcji do drona palety głowic bojowych.
DragonFly waży około 5 kg, w powietrzu może spędzić maksymalnie 20 minut, poruszając się w tym czasie z maksymalną prędkością 120 km/h. Maksymalny zasięg lotu wynosi 10 km (tyle wynosi zasięg systemu łączności), a pułap, na jakim może się on odbywać, to 500 m. Dron może być uzbrojony w kilka typów głowic bojowych – kumulacyjno-odłamkową GK-1 HEAT; termobaryczną GTB-1 FAE i odłamkową GO-1 HE. Poza nimi operatorzy bezzałogowca mogą się szkolić przy użyciu głowic szkolnych – GO-1 HE-TP oraz GO-1 HE-TR.
Niestety, mimo że DragonFly wzbudził spore zainteresowanie polskiego wojska, a minister obrony narodowej wyróżnił go w 2016 roku na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego nagrodą za innowacyjność, do tej pory Siły Zbrojne RP nie zdecydowały się na zakup tego rozwiązania.
Na tegorocznym MSPO można było zobaczyć najnowszą wersję DragonFly z ulepszonymi głowicami bojowymi (o większej sile rażenia). Przedstawiciele WITU oraz WZL nr 2 liczą, że wnioski i doświadczenia z wojny w Ukrainie w zakresie używania dronów uderzeniowych sprawią, że przełamany zostanie impas wokół ich konstrukcji.
autor zdjęć: WZL

komentarze