moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Pierwszy dorosły obowiązek

„Dzień dobry, zapraszamy. Czy myślał pan o podjęciu służby w wojsku?” Mł. chor. Robert Kopański nie czeka, aż ktoś podejdzie pierwszy. Wita każdego, kto przekracza próg osiedlowego klubu na warszawskiej Chomiczówce. Na co dzień odbywają się tu zajęcia dla seniorów i dzieci. Dziś – i przez najbliższe tygodnie – to teren powiatowej komisji lekarskiej. Kwalifikacja wojskowa trwa.

Na ścianach plakaty: „Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej”, „Nauczymy Cię walczyć”, „Zostań stołecznym terytorialsem”. Na ekranie telewizora bez przerwy przewijają się obrazy z wojskowych szkoleń i ćwiczeń. Największe zainteresowanie wzbudzają u dzieci, które przychodzą tu na ferie w mieście. Z wchodzących na kwalifikację mało kto jednak zatrzymuje się przed telewizorem. Z teczkami dokumentów w rękach idą prosto na spotkanie z komisją.

 

REKLAMA

Pięć pokojów

Jest 8.30. Korytarz pełen młodych mężczyzn. Siedzą w milczeniu na krzesłach, czekając, aż ktoś zaprosi ich do środka. Kwalifikacja obejmuje też kobiety, ale dla nich przewidziano inny termin.

Wezwani wchodzą kolejno do pięciu pokojów. W pierwszym – potwierdzają tożsamość, wypełniają trzy ankiety. W drugim czeka ich rozmowa z psychologiem, a w kolejnym komisja lekarska. W następnym pomieszczeniu kwalifikowani otrzymują orzeczenie o przydzieleniu kategorii wojskowej. – Jak w każdym postępowaniu administracyjnym, uczestnik może nie zgodzić się z orzeczeniem i złożyć odwołanie, które zostanie rozpatrzone przez organ drugiej instancji. Tutaj o tym informujemy – wyjaśnia sekretarz komisji Marek Albiniak.

W ostatnim pomieszczeniu czekają przedstawiciele Wojskowego Centrum Rekrutacji Śródmieście. Tutaj formalności się kończą: nazwisko trafia do ewidencji wojskowej, obok informacji o kategorii, wykształceniu, uprawnieniach. Ci, którzy chcą więcej, mogą od razu zapytać o dobrowolną zasadniczą służbę wojskową, uczelnie wojskowe i możliwości kariery. – Już kilka osób w czasie tegorocznej kwalifikacji zgłosiło się do służby – mówi przedstawicielka WCR-u Śródmieście, ppor. Mirosława Zabrocka. – Ale większym zainteresowaniem cieszą się uczelnie wojskowe. Rozdajemy wizytówki, tłumaczymy, gdzie się zgłosić.

Na koniec – zaświadczenie oznaczające uregulowany stosunek do służby wojskowej. Dla wielu to pierwszy dorosły obowiązek, który właśnie odhaczyli na swojej liście.

Będę mieć to za sobą

Jedni siedzą w milczeniu, wpatrzeni w drzwi gabinetu, większość zabija czas graniem lub oglądaniem filmów na telefonach. Inni nerwowo przekładają dokumenty w teczkach. Jeszcze inni po prostu dopytują: „Co teraz? Gdzie mam iść?”. Ale największy niepokój budzi jedno miejsce – gabinet lekarski.

Kiedy zza drzwi słychać stanowczy głos pielęgniarki: „Proszę rozebrać się do majtek”, kilka głów unosi się w stronę wejścia. Niektórzy uśmiechają się pod nosem, inni udają, że nie słyszeli. Gdyby po drugiej stronie biurka siedzieli mężczyźni, może byłoby im łatwiej. Ale tym razem badanie przeprowadza lekarka w asyście pielęgniarki. Nie trwa to długo. Kandydaci szybko wracają na korytarz – już po wszystkim.

– Jak nastrój przed komisją? – zagaduję jednego z oczekujących. – Nie jest to specjalnie przyjemny obowiązek, ale obowiązek. Dobrze, że będę to już mieć za sobą – odpowiada, nie odrywając wzroku od papierów. Kilku innych robi to samo. Sprawdzają, czy na pewno wszystko zabrali. Każdy dokument może się przydać – wyniki badań, zaświadczenia z poradni specjalistycznych, certyfikaty językowe, informacje o ukończonych kursach. – Co kilka dni okazuje się, że ktoś zapomniał dowodu osobistego. A to sprawdzamy na pierwszym etapie. Wtedy musimy go odesłać, żeby przyszedł jeszcze raz, tym razem z dokumentem tożsamości – mówi Marek Albiniak. A nikt nie chce tracić czasu i przychodzić tu po raz kolejny.

Plany na przyszłość

Niektórzy przychodzą sami, inni z rodzicami, rodzeństwem, znajomymi. Dla wielu to pierwszy poważny kontakt z administracją państwową. – Często są zestresowani – mówi mł. chor. Robert Kopański. Już drugi rok ma okazję towarzyszyć młodym ludziom stającym do kwalifikacji wojskowej. Jego zadaniem jest przedstawienie kandydatom możliwości, jakie oferuje armia. Zagaduje każdego wchodzącego.

W tym momencie otwierają się drzwi. – Pan na kwalifikację? Proszę. Ma pan już jakieś plany na przyszłość? – od razu podchodzi i pyta. Młody chłopak waha się przez chwilę. „Na razie chcę skończyć szkołę, potem studia. Ale nic konkretnego...”. Ma przed sobą jeszcze dwa lata technikum. – Może uczelnia wojskowa? – podsuwa Kopański. – To jedyne studia, gdzie od początku dostaje się uposażenie. Do tego bezpłatne zakwaterowanie, wyżywienie, opiekę medyczną. Fajny start w dorosłość, a potem gwarantowana praca – zachęca. Chłopak bierze ulotkę, przegląda ją pobieżnie. – Myślałem o Wojskowej Akademii Technicznej, ale bardziej jako o uczelni. Służba mnie raczej nie interesuje – wzrusza ramionami. Ma jeszcze czas na decyzję. Wiele osób jest w podobnej sytuacji – jeszcze się zastanawiają, rozważają różne opcje. Ale są i tacy, którzy wiedzą dokładnie, czego chcą.

– Wojsko interesowało mnie od zawsze – zapewnia Damian. Jest pierwszą osobą tego dnia gotową na związanie swojej przyszłości z armią. Jego ojciec jest żołnierzem. Choć – jak podkreśla chłopak – nigdy go nie namawiał na wybranie tej drogi życiowej. Po prostu jego zawód musiał działać synowi na wyobraźnię. Ostateczna decyzja zapadła na początku roku. – Najpierw matura, potem dobrowolna zasadnicza służba wojskowa – mówi Damian. Planuje zacząć od podstawowego, miesięcznego szkolenia już w wakacje.

Kusząca propozycja

Ile jest takich osób jak Damian? – Codziennie trafia się ktoś, kto mówi, że chce się związać z armią – mł. chor. Kopański nie rozwija tematu, bo właśnie wchodzi kolejny kandydat. „Wojsko? Nie, raczej nie”. Ale kiedy Kopański wspomina o obronie terytorialnej, chłopak podnosi głowę z zainteresowaniem. – Nie musi pan nawet czekać do matury. Szkolenie można zrobić w wakacje, a potem to jeden weekend w miesiącu. Strzelanie, nowoczesny sprzęt, można zdobyć uprawnienia – na przykład kierowcy, ratownika medycznego, nurka czy skoczka spadochronowego – zachęca chorąży.

Chłopak nie mówi nic, ale bierze ulotkę. – Rozważasz wstąpienie do wojska? – zagaduję go. – Nigdy się nad tym nie zastanawiałem – odpowiada i spogląda na broszurę. – Nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Muszę się dowiedzieć więcej. Jeden weekend w miesiącu... To nie brzmi źle – dodaje. Nie ukrywa, że 1000 zł miesięcznie, jakie otrzymują terytorialsi, to też całkiem kusząca opcja. Dla osiemnastolatka – to konkretne pieniądze. Chowa ulotkę do kieszeni, bo już wzywają go do pierwszego pokoju.

Podobnych rozmów odbywają się tu dziesiątki każdego dnia. Jedni wychodzą z komisji z ulgą, że mają to już za sobą. Inni z nowym pomysłem na przyszłość, nawet jeśli jeszcze nieskrystalizowanym, to mogącym być zalążkiem przyszłych życiowych decyzji. Większość odbiera orzeczenie, zaświadczenie i więcej o wojsku nie myśli. Ale są i tacy, których perspektywa włożenia munduru zaczyna ciekawić dopiero po rozmowie. Czasem ktoś przychodzi bez przekonania, a potem wraca zapisać się do dobrowolnej służby. Takich sytuacji przedstawiciele WCR-u widzieli już dużo.

Zdarzają się też przypadki bardziej zapadające w pamięć. Na przykład Polak, który na kwalifikację przyleciał z Kanady. – To nie był jego rocznik, tak jak większość mieszkających za granicą nie zgłosił się w pierwszym terminie. Ale wybuchła wojna w Ukrainie i uznał, że różnie może być, a on ma obowiązki wobec swojej ojczyzny – opowiada sekretarz komisji. To był dwudziestoparolatek, w Kanadzie studiował prawo. Rozważał, żeby po studiach wrócić do kraju. I wtedy planował wstąpić do WOT-u, choć nigdy wcześniej nie myślał o związaniu się z armią. – Ta wojna zmieniła nastawienie części młodych ludzi. Jednych popchnęła w kierunku sił zbrojnych. Inni obawiają się, że udział w kwalifikacji to potem większe ryzyko wysłania na front – dodaje.

Na korytarzu robi się luźniej, większość z wezwanych na ten dzień ma już kwalifikację za sobą. Chowają dokumenty do plecaków. Dla wielu z nich był to pierwszy i ostatni w życiu kontakt z armią. Część – być może za kilka lat – zdecyduje się jednak na włożenie munduru.

Anna Pawłowska

autor zdjęć: megaflopp/Shutterstock, WCR Kalisz

dodaj komentarz

komentarze


Walka pod napięciem
 
Apache’e na horyzoncie
Początek „Burzy”
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Gdy sekundy decydują o życiu
Polska i Norwegia zacieśniają stosunki
Nowa siła uderzeniowa
Konstytucja – fundament dla pokoleń
Poznać rakietowego Homara
Rodzina na wagę złota
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
„Wojskowe” przepisy budowlane do zmiany
Szabla hubalczyków
Henry Szymanski na tropie prawdy
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Więcej polskiego trotylu dla USA
Składy wysokiego ryzyka
Koniec wojny, którego nie znamy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ukwiał z Gdańska
Polska kupi najnowsze rakiety AMRAAM
Więcej na mieszkanie za granicą
Sport kształtuje mentalność
Zarzuty w sprawie ujawnienia fragmentów planu „Warta”
USA wycofają się z działań na rzecz pokoju w Ukrainie?
Trzy wymiary „Tarczy Wschód”
Pierwsza misja Gripenów
Międzynarodowe manewry pod polskim dowództwem
Więcej amunicji do Rosomaków
Ustawa bliżej żołnierzy
Jeszcze więcej OPW w roku 2025
Promujemy polski sprzęt wojskowy
Podniebne wsparcie sojuszników
Siły zbrojne 2039: nowa armia na nowe czasy
Polska 1 Dywizja Pancerna zajęła Wilhelmshaven
Ogień z nabrzeża
Pracowity dyżur Typhoonów
Zjednoczeni pod Biało-Czerwoną
Kierunki rozwoju polskiego przemysłu obronnego
Podniebny Pegaz
Gra o kapitulację
Szef MSZ do Rosji: Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
Medycyna na morzu
Polskie F-16 w służbie NATO
Polska zwiększa produkcję amunicji 155 mm
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Wspólna wola obrony
Zmiany w organizacji bazy logistycznej w Jasionce
Pegaz nad Europą
Tarcza Wschód. Porozumienia z Lasami i KOWR-em
PKW Łotwa – sojusznicze zaangażowanie
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Tuzin rekordów Wojska Polskiego w pływaniu
Na pomoc po katastrofie
Poznajcie Głuptaka – polskiego kamikadze
Filary bezpieczeństwa
„Widziałem wolną Polskę. Jechała saniami”
Narodowy Dzień Zwycięstwa z żołnierzami
Historyczne zwycięstwo Ukraińców w potyczce morsko-powietrznej
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Wiedza na trudne czasy
Polskie Siły Zbrojne – wciąż nieopowiedziana historia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO