Zagrożenia, które monitorujemy od kilkunastu miesięcy, utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie. Nie widzę żadnych powodów do niepokoju – tak o sytuacji na wschodniej flance NATO mówił dziś gen. broni Dariusz Parylak. Nowy dowódca korpusu zakończył pierwszą wizytację wszystkich związków taktycznych podlegających Wielonarodowemu Korpusowi Północno-Wschodniemu.
Gen. broni Dariusz Parylak objął dowództwo nad Wielonarodowym Korpusem Północno- Wschodnim pod koniec listopada 2024 roku. W styczniu rozpoczął zaś objazd (tzw. battlefield circulation) po wszystkich związkach taktycznych podległych korpusowi, które znajdują się w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii. Ostatnim przystankiem był Elbląg, gdzie odbył spotkanie m.in. w Dowództwie Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód.
– Pierwszy miesiąc po objęciu dowództwa poświęciłem na poznanie środowiska wewnętrznego, linii operacyjnych i zadań, które stoją przed korpusem i jego jednostkami. Przez kolejny miesiąc przemieszczałem się po rejonie odpowiedzialności, aby na miejscu zapoznać się z tym, co faktycznie na co dzień robimy w korpusie – opowiadał generał Parylak. Wyjaśnił motywy wizytacji. – Zadania, które wykonują żołnierze, mogę poznać z raportów i ze spotkań z dowódcami podczas wideokonferencji. Najlepiej jednak to wszystko widać, gdy jest się z żołnierzami w trakcie ich służby. Wtedy rozumie się również otoczenie i specyfikę działania – mówił dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego.
Za trzy tygodnie gen. Parylak odbędzie naradę roboczą z dowódcami wszystkich podległych mu związków taktycznych. – Mam pewien ogląd tego, co dzieje się w rejonie odpowiedzialności, zadań, sposobu ich wykonywania i wyzwań, które czekają – dodał. Zapytany o sytuację na wschodniej flance NATO, która jest rejonem działania jego korpusu, zapewnił, że nie ma powodu do obaw. – Zagrożenia, które monitorujemy od kilku czy kilkunastu miesięcy, utrzymują się mniej więcej na tym samym poziomie. Nie dostrzegam żadnych powodów do niepokoju, ponieważ widziałem, jak szkolą się moi żołnierze w różnych miejscach, jak realizują zadania i jak demonstracja zdolności Korpusu Północno-Wschodniego oddziałuje na naszych potencjalnych adwersarzy – mówił generał.
Jednocześnie dowódca korpusu zapowiedział, że w najbliższym czasie chce się skupić na tym, co można i należy kontynuować w jednostce. Czeka również na nowe wytyczne, które może przekazać Dowództwo Sił Połączonych NATO. – Sytuacja w Europie stale się rozwija. Wciąż jest dużo niepokoju i niepewności związanych z konfliktem rosyjsko-ukraińskim, który oddziałuje na bezpieczeństwo Europy. To są wyzwania, do których trzeba się dostosować – podsumował dowódca gen. broni Dariusz Parylak.
Wielonarodowy Korpus Północno-Wschodni z kwaterą główną w Szczecinie powstał 18 września 1999 roku, pół roku po włączeniu Polski w struktury NATO. Na początku współtworzyły go trzy państwa sojusznicze: Polska, Niemcy i Dania. Dziś są to 22 kraje NATO oraz sprzymierzone. Jednostka pełni rolę korpusu bojowego szybkiego reagowania. Odpowiada za wszystkie wojska lądowe NATO znajdujące się w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie. Jest również gotowa do dowodzenia Siłami Szybkiej Odpowiedzi NATO, gdyby zostały one rozmieszczone w regionie, a zatem do przejęcia odpowiedzialności za prowadzenie wszystkich operacji lądowych Sojuszu na północnym wschodzie Europy.
Po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 roku przywódcy Sojuszu zdecydowali o znaczącym powiększeniu Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego i przypisaniu mu – jako pierwszej jednostce w NATO – konkretnego rejonu odpowiedzialności, czyli tzw. wschodniej flanki. Na mocy postanowień szczytu Sojuszu w Warszawie w 2016 roku korpusowi podporządkowano wielonarodowe grupy bojowe stacjonujące w Polsce, na Litwie, Łotwie i w Estonii. Ponadto korpusowi podlegają dwie wielonarodowe dywizje: Północny-Wschód z Elbląga oraz Północ z kwaterą w Ādaži (Łotwa), a także dywizja Estońskich Sił Zbrojnych.
autor zdjęć: Jakub Zagalski
komentarze