Poszukiwanie min, prowadzenie rozpoznania, ochrona portów – to tylko część zadań realizowanych podczas „REP (MUS) 2022”, czyli największych na świecie ćwiczeń bezzałogowych pojazdów morskich i latających. Odbyły się one w Portugalii. Polską marynarkę reprezentował pięcioosobowy zespół z podwodnym dronem Gavia.
„REP (MUS)” to coś więcej niż zwykłe ćwiczenia. Biorą w nich udział nie tylko marynarki wojenne państw NATO i krajów z Sojuszem współpracujących, ale też przedstawiciele firm oraz różnego typu ośrodków badawczych. Cel: zacieśnić więzy pomiędzy użytkownikami bezzałogowych pojazdów morskich i latających, ale też zbliżyć wojsko i świat nauki, a tym samym stworzyć pole do jak najbardziej efektywnego rozwoju nowoczesnych technologii.
Początki przedsięwzięcia sięgają 2010 roku. Tegoroczna edycja była jednak wyjątkowa. Do Portugalii zjechało 25 wojskowych zespołów z kilkunastu państw. Swoje pojazdy przywieźli też przedstawiciele instytucji cywilnych. Łącznie w Atlantyku i nad nim operuje 20 bezzałogowych platform podwodnych, kilka nawodnych oraz około 50 latających. – Po raz pierwszy w historii tak wielka liczba państw NATO ma możliwość przetestowania skuteczności tak wielu systemów, koncepcji, technik i procedur, pokazując jednocześnie, że mogą wspólnie realizować postawione im zadania – podkreślał Giorgio Cioni z Pionu Inwestycji Obronnych NATO.
W tym roku uczestnicy ćwiczeń po raz pierwszy współpracowali z załogami okrętów biorących udział w ćwiczeniach „Dynamic Messenger”. U wybrzeży Portugalii pojawiły się jednostki dwóch stałych zespołów NATO. SNMG1 skupia niszczyciele i fregaty, SNMCMG1 – niszczyciele min.
Podczas „REP (MUS)” marynarze działali w okolicach Półwyspu Troia, około 50 km na południe od Lizbony. Poszukiwali min, prowadzili rozpoznanie, realizowali zadania związane z ochroną portów, obroną przed okrętami podwodnymi czy torowaniem drogi desantowi. Wśród uczestników tradycyjnie już znalazł się zespół z Polski. Tworzyło go pięciu marynarzy z 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, którzy do dyspozycji mieli autonomiczny pojazd podwodny Gavia. – Nasze główne zadanie polegało na jak najefektywniejszym poszukiwaniu ćwiczebnych min. Tylko w ciągu kilku pierwszych dni ćwiczeń wykryliśmy i sklasyfikowaliśmy kilkanaście obiektów, które zgodnie z założeniem mogły stanowić potencjalne zagrożenie dla żeglugi – tłumaczy kpt. mar. dr inż. Norbert Sigiel, dowódca polskiego zespołu. Na tym jednak nie koniec. – Organizatorzy oprócz min umieścili w toni szereg innych obiektów, w tym tzw. Mystery Target, czyli obiekt o specyficznym kształcie, a my musieliśmy zgromadzić wystarczającą ilość danych, aby stworzyć jego obraz w technice 3D. Poprzez porównanie danych sonarowych oraz faktycznego wyglądu obiektu byliśmy w stanie zweryfikować to, co się nam wydawało, z tym co rzeczywiście znajdowało się pod powierzchnią. Tego typu informacja daje nam pogląd, na ile dobrze operatorzy analizują dane, a co za tym idzie, jak dobrze rozpoznają podwodne obiekty – wyjaśnia kpt. mar. Sigiel. Podczas ćwiczeń, które zakończyły się w piątek, sprawdzane były też możliwości wymiany danych pomiędzy poszczególnymi zespołami, weryfikowano na przykład możliwości programów automatyzujących ten proces.
– W „REP (MUS)” brałem udział już po raz drugi. Poprzednio dowodziłem zespołem w 2018 roku. Na własne oczy mogłem się przekonać, w jaki sposób ćwiczenia ewoluują. Wnioski zebrane cztery lata temu znalazły się w dokumentach, które stanowiły punkt wyjścia dla tegorocznej edycji – przyznaje oficer i dodaje, że dla polskiej marynarki takie przedsięwzięcia mają ogromne znaczenie. – Nie tylko dlatego, że mamy okazję wymieniać się doświadczeniami z naszymi natowskimi partnerami i wspólnie pracować nad udoskonaleniem technologii i procedur związanych z wykorzystywaniem bezzałogowców. Przy okazji takich ćwiczeń pokazujemy, że jesteśmy w stanie sprawnie przemieścić się na drugi koniec Europy, przystosować nasz sprzęt do odmiennych warunków i z miejsca przystąpić do działania. A trzeba pamiętać, że na przykład średnie zasolenie na Bałtyku wynosi około 7–8 promili, podczas gdy w Oceanie Atlantyckim sięga 36 promili, a to wymaga choćby innego wybalastowania pojazdu – podsumowuje kpt. mar. Sigiel.
Przedsięwzięcia takie jak „REP (MUS)” mają dla Sojuszu Północnoatlantyckiego niebagatelne znaczenie. Cztery lata temu podczas szczytu w Brukseli ministrowie obrony 13 państw, w tym Polski, przystąpili do programu NATO „MUS”. Z czasem dołączyli do nich przedstawiciele kolejnych czterech krajów. Postanowili, że wspólnie będą rozwijać technologie związane z bezzałogowymi systemami, które można wykorzystywać na morzu. Zgodnie z założeniem w wielu obszarach mogłyby one wspomóc, albo nawet zastąpić, tradycyjne jednostki pływające.
autor zdjęć: 8 FOW
komentarze