Archipelag Spratly rozrasta się w niezwykłym tempie. Z wykorzystaniem skał lub raf Chińczycy budują sztuczne wsypy do celów militarnych. Zagospodarowanych w ten sposób zostało siedem wysepek, choć niektóre były jedynie skałami znikającymi w czasie przypływów. Żadna nie nadawała się także do zamieszkania. Tymczasem na wszystkich wybudowano już pasy startowe dostosowane do wymogów myśliwców czy bombowców, stworzono rozbudowaną infrastrukturę militarną, a na części zainstalowano zestawy przeciwokrętowe i przeciwlotnicze. Pekin zapewnia, że wszystko w trosce o bezpieczeństwo regionu, trudno jednak nie dostrzec, że ta militarna aktywność jest bezpośrednią odpowiedzią na amerykańskie działania, postrzegane w Pekinie jako próba podważenia suwerenności Państwa Środka.
Już trzy lata temu rząd Chińskiej Republiki Ludowej potwierdził, że pracuje nad stworzeniem w archipelagu Spratly sztucznych wysp z wykorzystaniem skał lub raf. Tak Cuarteron, Fiery Cross, Gaven, Johnson Reefs, Hughes, Subi oraz Mischief Reefs nabrały zupełnie nowych kształtów. Tym bardziej że trzy ostatnie były wcześniej tylko skałami, znikającymi pod wodą w czasie przypływu. Na wszystkich ulokowano instalacje portowe, na Fiery Cross, Mischief Reefs oraz Subi, zwanych „wielką trójką”, wybudowano także pasy startowe o długości trzech kilometrów, a więc takie, z których mogą startować nie tylko myśliwce, ale i samoloty bombowe, maszyny zwalczania okrętów podwodnych czy latające tankowce. Na każdej z tych trzech wysp powstały również hangary dla co najmniej 24 samolotów, oraz stacje radiolokacyjne. Na Fiery dodatkowo ulokowano centra nasłuchu elektronicznego (SIGINT), zestawy artyleryjskie obrony bezpośredniej i działa kal. co najmniej 100 mm. Z kolei na Cuarteron, Johnson Reefs, Gaven, Hughes powstały stacje radiolokacyjne (na pierwszej – trzy, na drugiej zaś – dwie). Na dwóch ostatnich wyspach postawiono latarnie morskie, co dla Chin miało stanowić uzasadnienie tezy, że ich posunięcia nie mają wymiaru militarnego, lecz służą poprawie bezpieczeństwa żeglugi w regionie. Wybudowano na tych wyspach także szereg instalacji o charakterze logistycznym, tj. magazyny (w tym również podziemne), panele słoneczne, turbiny wiatrowe, budynki administracyjne.
W tym roku pojawiły się również doniesienia o zbrojeniu wysp. Według informacji medialnych miały na nich zostać rozlokowane rakietowe zestawy przeciwokrętowe i przeciwlotnicze, choć nie wiadomo, czy dyslokacja ta ma charakter stały, czy jedynie czasowy. Rzeczniczka chińskiego MSZ przekonuje natomiast, że instalacje mają służyć wspomnianej już poprawie bezpieczeństwa oraz wzmocnieniu chińskiej suwerenności na tym obszarze. Bez wątpienia można więc powiedzieć, posługując się terminem użytym przez adm. Harry’ego Harrisa, byłego już dowódcę amerykańskiego Dowództwa Pacyfiku, że posunięcia te „zmieniają krajobraz operacyjny regionu”.
Tym bardziej że łatwo zauważyć pewną koincydencję ostatnich wydarzeń. Otóż zestawy przeciwokrętowe YJ-12B oraz przeciwlotnicze HQ-9 zostały na wyspach rozmieszczone w kwietniu tego roku, a pod koniec marca amerykański niszczyciel rakietowy USS Mustin przepłynął w odległości 12 Mm od Mischief, prowadząc tzw. misję wolności żeglugi (ang. FONOPs). Kilkanaście dni wcześniej doszło także do historycznej wizyty lotniskowca USS Carl Vinson w porcie Da Nang w Wietnamie. Rozlokowanie pocisków na wysepkach było więc bezpośrednią odpowiedzią na amerykańskie działania, postrzegane w Pekinie jako próba podważenia chińskiej suwerenności, a jednocześnie nowa wersja doktryny powstrzymywania, tym razem skierowana przeciwko Państwu Środka.
Pociski przeciwlotnicze HQ-9 to broń przynajmniej częściowo wzorowana na rosyjskich S-300. Ich zasięg sięga prawdopodobnie około 200 km. Te niemal trzynastometrowej długości dwustopniowe rakiety uzbrojone są w głowicę o masie 180 kg i osiągają prędkość powyżej 4 Ma. Odpalane są z wyrzutni na podwoziu kołowym, która przewozi cztery pociski. Z kolei pociski przeciwokrętowe YJ-12B konstrukcyjnie bazują na rosyjskich pociskach powietrze-woda Ch-31. Przy długości ponad 6 m osiągają prędkość 2 Ma i mają zasięg ok. 550 km. Są uzbrojone w głowice o masie szacowanej nawet na 500 kg i przewożone na wyrzutni uzbrojonej w dwa pociski.
Instalując takie systemy na wyspach Spratly, Pekin znacząco przesuwa granicę obrony powietrznej (o blisko 1200 km), rozwijając w ten sposób tzw. strategię antydostępową.
Znaczenie Morza Południowochińskiego dla gospodarki światowej sprawia, że kroki podejmowane przez Chiny nie mogą zostać bez odpowiedzi. Nie tylko ze strony państw regionu, ale przede wszystkim USA. W mediach pojawiły się już informacje, że misje FONOPs przeprowadzą tam również okręty brytyjskie i francuskie, Japonia zaś zamierza skierować na kontestowany akwen swój najnowszy śmigłowcowiec Kaga.
Margines kompromisu w kwestii wolności żeglugi i uznawania wód Morza Południowochińskiego jako międzynarodowych jest już z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych bardzo wąski. Dlatego rosnąca aktywność militarna Chin może sprawić, że ten region w niedalekiej przyszłości stanie się jednym z najbardziej zapalnych punktów na świecie.
komentarze