Dziewięćdziesiąt lat temu, w maju 1926 roku, rozpoczęła się demonstracja zbrojna wojsk wiernych marszałkowi Piłsudskiemu, która przerodziła się w walki na ulicach Warszawy. Do tego przełomowego wydarzenia nawiązuje artykuł Grzegorza Górskiego „Skutki zamachu majowego dla modelu zarządzania Siłami Zbrojnymi Rzeczypospolitej.” To jeden z 25 tekstów zamieszczonych w opublikowanej właśnie książce „Józef Piłsudski. Człowiek-żołnierz-polityk”.
Grzegorz Górski zwraca uwagę na to, że kwestia odsunięcia marszałka od wpływu na sprawy wojskowe, była jedną z przyczyn przewrotu majowego. Autor artykułu stwierdza, że model zarządzania armią przed majem 1926 roku paraliżował ją na wypadek konfliktu zbrojnego i utrudniał funkcjonowanie podczas pokoju.
Po przewrocie majowym utworzone zostało stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, odpowiedzialnego za całokształt przygotowań państwa i armii na wypadek wojny. Generalny Inspektor był też przewidziany na stanowisko Naczelnego Wodza. Najważniejszą jednak rolę w kierowaniu armią odgrywał nadal minister spraw wojskowych. Generalnym Inspektorem i ministrem był - aż do swojej śmierci - Piłsudski. „Kumulacja tych dwóch urzędów w jego rękach czyniła zeń jednoosobowego zwierzchnika armii. Zapewniała jednolitość kierowania wojskiem i jego przygotowań na czas wojny” – stwierdza Górski.
Przepisy dotyczące Komitetu Obrony Państwa, w skład którego wchodził Generalny Inspektor Sił Zbrojnych, oddawały właśnie jemu inicjatywę w zakresie prac Komitetu i podejmowania wiążących dla wszystkich władz publicznych ustaleń. Autor konkluduje, że Piłsudski poprzez Komitet zdobył narzędzie nie tylko do dominacji nad wojskiem, ale i pozostałymi urzędami publicznymi w Polsce.
Konsekwencją przewrotu majowego było rozpoczęcie prac nad zmianą konstytucji. Jak pisze Maciej Wojtacki w artykule „Pomiędzy legitymizacją władzy a instytucjonalizacją autorytetu”, konstytucja kwietniowa nawiązywała do idei twórców Konstytucji 3 maja, którzy uznali wzmocnienie władzy wykonawczej za konieczny warunek naprawy państwa. Takie też rozwiązanie przyjęto w konstytucji kwietniowej – w osobie prezydenta skupiała się jednolita i niepodzielna władza państwowa. Trójpodział władz uznany został za główny powód słabości instytucji politycznych. Wzmocnienie władzy wykonawczej było też odpowiedzią na pogarszającą się sytuację międzynarodową. Wśród uwag zgłaszanych przez marszałka do projektu konstytucji był postulat ograniczenia immunitetu poselskiego, tak by za czyny poza Sejmem poseł był odpowiedzialny, jak każdy obywatel, przed sądami.
Omawiając politykę kadrową Józefa Piłsudskiego w latach 1919-1920. Piotr Pohorodecki podaje, że Piłsudski wyznaczył do dowodzenia operacyjnego 35 generałów – 14 wywodzących się z armii Austro-Węgier, 13 z armii rosyjskiej, 7 z Legionów Polskich i 1 z armii niemieckiej. Mniej niż połowa generałów (15) miała wyższe wykształcenie wojskowe, prawie wszyscy z nich, oprócz jednego, byli oficerami z armii austriackiej. Średnia wieku wielu generałów wynosiła nieco ponad 50 lat. Najmłodsi byli niedawni oficerowie Legionów: Śmigły-Rydz, Sikorski, Sosnkowski, Roja.
Powierzając wysokie stanowiska dowódcze generałom wywodzącym się z armii zaborczych, Piłsudski nie zastanawiał się, czy ktoś z nich w przyszłości może mu zaszkodzić lub być jego konkurentem. Piotr Podhorodecki stwierdza, że Piłsudski nie kierował się takimi względami, wskazując, że w krytycznym momencie wojny z bolszewicką Rosją zaproponował stanowisko dowódcy frontu Józefowi Dowbor-Muśnickiemu. Dowódcą frontu był gen. Stanisław Szeptycki, a szefem Sztabu Generalnego gen. Tadeusz Rozwadowski. Żaden z nich nie był entuzjastą Piłsudskiego. „Można więc powiedzieć, że powierzanie najważniejszych stanowisk dowódczych przez Marszałka wynikało z przyczyn pragmatycznych i nie było w nich personalnych kalkulacji na przyszłość”. Autor stwierdza też, że Piłsudski znacznie lepiej rozumiał się z generałami z armii carskiej, niż z tymi pochodzącymi z armii Austro-Węgier.
„Józef Piłsudski doszedł do wniosku, że w Sztabie Generalnym WP nie ma generała, który mógłby go wspierać w batalii o zwycięskie zakończenie wojny z bolszewicką Rosją. Stąd jego decyzja o powołaniu na stanowisko szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Tadeusza Rozwadowskiego, w świetle opinii Piłsudskiego, jednego z nielicznych polskich generałów, który wierzył w rozbicie sił wroga” – pisze Janusz Szczepański w artykule o Piłsudskim jako głównym architekcie zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej. Szczepański zamyka swój tekst konkluzją: „Udział w autorstwie planu Bitwy Warszawskiej miał przede wszystkim Naczelny Wódz Józef Piłsudski, który podjął wielkie ryzyko i nakazał wojskom polskim, wyczerpanym fizycznie i moralnie długim odwrotem – przejść do przeciwuderzenia”. Duży wkład w zwycięstwo miał jednak również gen. Rozwadowski, który opracował w szczegółach plan decydującej bitwy z wojskami Tuchaczewskiego. Jego autorstwo przypisywano czasami gen. Weygandowi, jednak Piłsudski, jak stwierdzał inny generał francuski, Faury, nie omawiał z Weygandem myśli przewodniej swojego manewru.
Józef Piłsudski, jak stwierdza Mirosław Szumiło w artykule poświęconym sojuszowi polsko-ukraińskiemu w 1920 r., inaczej niż większość polskich polityków, był przekonany o konieczności współpracy z niepodległą Ukrainą przeciw bolszewikom. Nawet za cenę rezygnacji z części ziem galicyjskich, jednak z pozostawieniem Lwowa po stronie polskiej. Sojusz polsko-ukraiński nie był – zauważa autor – jedynie elementem koncepcji federacyjnej Piłsudskiego, lecz idei znacznie szerszej: rozbicia Rosji „po szwach narodowościowych”.
Motywy geopolityczne łączono także z ekonomicznymi. Mówi o tym dokument powstały z inspiracji Piłsudskiego jako Naczelnika Państwa: „Obecnie rząd polski zamierza poprzeć ruch narodowy ukraiński, aby stworzyć samodzielne państwo ukraińskie, a przez to znacznie osłabić Rosję odbierając jej okolice najbogatsze w zboże i skarby ziemne. Ideą przewodnią stworzenia Ukrainy jest stworzenie przegrody między Polską i Rosją i oddanie Ukrainy pod wpływy polskie, i zabezpieczenie tym samym ekspansji Polski na wschód, tak pod względem ekonomicznym dla stworzenia sobie rynku zbytu, jak i politycznym”.
Traktat ryski z 1921 roku, kończący wojnę polsko-bolszewicką i ustalający przebieg granic, oznaczał faktyczną zdradę ukraińskiego sojusznika. „Wielkie zwycięstwo militarne zostało w dużej mierze zaprzepaszczone politycznie, gdyż nie powstało państwo ukraińskie. Marszałek doskonale zdawał sobie sprawę, że Polska wygrała wojnę, ale przegrała pokój i przegrała sprawę ukraińską. W tym kontekście należy rozumieć jego słowa skierowane 15 maja 1921 r. do internowanych żołnierzy ukraińskich: Ja Was panowie przepraszam, bardzo przepraszam” – pisze Mirosław Szumiło.
Autor tłumaczy brak reakcji Piłsudskiego na decyzje podejmowane w Rydze tym, że po porażce wyprawy kijowskiej marszałek zrezygnował z drugiej próby podjęcia koncepcji ukraińskiej. Dodaje jednak, że według bliskiego współpracownika Piłsudskiego, Leona Wasilewskiego, marszałek nie protestował, bo był przekonany, że pokój będzie nietrwały i wiosną 1921 roku nastąpi nowa ofensywa sowiecka.
Książkę „Józef Piłsudski. Człowiek-żołnierz-polityk”, pod redakcją naukową Zbigniewa Girzyńskiego i Jarosława Kłaczkowa opublikowało wydawnictwo Adam Marszałek.
komentarze