Rozpoczyna się proces wodowania okrętu patrolowego typu „Ślązak”. Potrwa kilka dni. Kadłub zostanie zważony i obrócony o sto osiemdziesiąt stopni. Potem znów trafi do hali, gdzie zostaną zamontowane śruby. Na wejście jednostki do służby będzie trzeba jednak jeszcze poczekać. Zakończenie inwestycji planowane jest na 2016 rok.
„Ślązak” jest budowany w gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej. W sobotę rozpoczęło się jedno z kluczowych dla inwestycji przedsięwzięć. Wczesnym rankiem ekipy budowlane przystąpiły do demontażu rusztowania i kabli, które oplatają kadłub. W kolejnych dniach jednostka zostanie spuszczona na wodę. – Celem operacji jest po pierwsze dokładne zważenie kadłuba. Musimy wiedzieć, czy parametry zgadzają się z tym, co wcześniej założyli konstruktorzy – tłumaczy Aleksander Gierkowski ze Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni. – Potem jednostka zostanie obrócona o sto osiemdziesiąt stopni i z powrotem trafi do hali, gdzie rozpocznie się montaż śrub napędowych – dodaje.
Wiosną przyszłego roku „Ślązak” ponownie znajdzie się na wodzie. Wówczas zostanie zacumowany przy stoczniowym nabrzeżu, a ekipy odpowiedzialne za jego budowę rozpoczną między innymi montaż masztu, wyposażenia oraz uzbrojenia. Zakończenie inwestycji planowane jest na 2016 rok.
„Ślązak” będzie miał 95 metrów długości, 13 metrów szerokości i wyporność sięgającą 2150 ton. Zostanie wyposażony w armatę kalibru 76 mm i dwa działka kalibru 30 mm, a także zintegrowane systemy nawigacji, łączności i walki. Dostarczy je holenderska firma Thales Nederland, z którą Inspektorat Uzbrojenia MON podpisał kontrakt wart 100 milionów euro. Zgodnie z założeniem konstruktorów „Ślązak” ma być jednym z najszybszych okrętów na Bałtyku. Będzie rozwijał prędkość 30 węzłów.
Wejście okrętu do służby planowane jest na przełom listopada i grudnia 2016 roku. Tymczasem w gdyńskiej 3 Flotylli Okrętów została już powołana grupa organizacyjno-przygotowawcza, czyli mówiąc w uproszczeniu: szkielet przyszłej załogi. – Liczy ona około 20 osób, które wywodzą się z załóg fregat, małych okrętów rakietowych typu Orkan oraz wycofanych w ubiegłym roku okrętów Tarantul – wyjaśnia kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli. – W takich wypadkach najpierw powołuje się dowódcę, mechanika i bosmana okrętowego. Śledzą oni proces budowy. Dowódca opracowuje rozkład alarmów okrętowych i przechodzi szkolenia dotyczące sprzętu i urządzeń okrętowych – tłumaczy kmdr ppor. Pioch.
Historia budowy „Ślązaka” sięga 2001 roku. Wówczas to rozpoczęła się realizacja programu „Gawron”. Zakładał on wyposażenie Marynarki Wojennej w siedem nowoczesnych korwet. Pierwsza miała wejść do służby w 2009 roku. Niestety, na skutek różnego rodzaju zawirowań programu nie udało się sfinalizować. Pozostał po nim kadłub jednego okrętu. Eksperci szybko obliczyli, że budowa korwety mogłaby pochłonąć nawet miliard złotych. Resort obrony zarzucił więc ten pomysł. Przez chwilę rozważane było oddanie kadłuba na złom. Ostatecznie jednak zwyciężyła koncepcja stworzenia na bazie „Gawrona” okrętu patrolowego.
W polskiej Marynarce Wojennej służyło już kilka „Ślązaków”. Taką nazwę nosiły torpedowiec używany w latach 1921-1937, niszczyciel eskortowy typu Hunt II, który podczas II wojny światowej wykonywał zadania między innymi na Morzu Śródziemnym, a także wyprodukowany w ZSRR okręt podwodny projektu 96 (lata służby 1954-1966).
autor zdjęć: kmdr Janusz Walczak, Marian Kluczyński
komentarze