Brunssum to jedno z najważniejszych miejsc dla obronności NATO, zwłaszcza jego północno- wschodniej flanki. Znajdujące się tutaj Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych odgrywa niebagatelną rolę w wojskowej strukturze Sojuszu. Polacy służący w JFCBS stanowią jeden z najliczniejszych kontyngentów.
Allied Joint Force Command Brunssum, bo tak brzmi pełna nazwa JFCBS, obchodziło we wrześniu 2013 roku 60. rocznicę powstania. Mało kto wtedy przypuszczał, że sytuacja geopolityczna zmieni się tak gwałtownie, że w 25 lat po zakończeniu zimnej wojny znaczenie kwatery tak bardzo wzrośnie.
Wszystkie ćwiczenia wojskowe, które odbywają się na terenie Europy środkowo-wschodniej są koordynowane przez JFC Brunssum. Dowództwo kieruje grupy ekspertów do poszczególnych krajów regionu, aby zacieśnić współpracę, wymienić doświadczenia oraz pogłębić wiedzę na temat warunków, infrastruktury i otoczenia. Jednym słowem robi wszystko, żeby zademonstrować, że pozostaje w permanentnej gotowości do działania. Zwłaszcza, że w tym roku dowodzi Siłami Odpowiedzi NATO (NRF - NATO Response Force).
Polacy w Brunssum od dawna stanowią jeden z najistotniejszych kontyngentów narodowych. Po przybyciu do dowództwa polskiego szefa sztabu, generała broni Janusza Adamczaka, zyskali na znaczeniu jeszcze bardziej. Łącznie w JFCBS służy 35 polskich żołnierzy, w całym garnizonie 53. Jest tutaj również dość liczna grupa etatowych pracowników cywilnych z naszego kraju.
Na co dzień realizują oni swoje zadania w praktycznie wszystkich komórkach dowództwa, zaczynając od pionu operacyjnego, przez niezwykle istotne planowanie, na zabezpieczeniu działań kończąc. Redakcja „Polski Zbrojnej” niedawno towarzyszyła im w ćwiczeniu „Trident Joust 2014”, które JFC Brunssum przeprowadzało w bydgoskim Centrum Szkoleń Sił Połączonych. Polacy wraz z całym dowództwem wrócili już do Holandii, ale nie przestają się szkolić.
– Jeszcze wczoraj byliśmy w Bydgoszczy, gdzie całe dowództwo realizowało ćwiczenie w ramach operacji obronnej NATO na terytorium jednego z państw Sojuszu, a dzisiaj przechodzimy standardowe szkolenie strzeleckie – mówi pułkownik Marian Matoszka, asystent szefa Sztabu JFC Brunssum do spraw systemów dowodzenia i łączności, w nomenklaturze dowództwa ACOS J6. – Wszystko po to, by zapewnić pełną gotowość personelu na potrzeby realnych misji – dodaje.
Polacy bowiem, zresztą tak jak wszyscy pozostali żołnierze JFC, muszą pozostawać w permanentnej gotowości do skierowania w rejon potencjalnej operacji, zwłaszcza w ramach Sił Odpowiedzi NATO. – Przygotowujemy naszych żołnierzy, by w razie kryzysu byli w pełni dyspozycyjni dla swoich międzynarodowych przełożonych – mówi major Mariusz Jagiełło, przedstawiciel Polskiego Zespołu Łącznikowego przy JFC Brunssum. Ten proces zaczyna się już w kraju, na kursach w Akademii Obrony Narodowej.
Sojusznicze Dowództwo Sił Połączonych w Brunssum to kwatera, o której do niedawna można było usłyszeć głównie dzięki wspieraniu natowskiej misji w Afganistanie czy przeprowadzaniu największych ćwiczeń NATO („Steadfast Jazz 2013”). Dzisiaj oczy wszystkich zatroskanych bezpieczeństwem w Europie zwrócone są ku zdolnościom Sojuszu Północnoatlantyckiego. JFCBS to jeden z filarów struktury dowódczej NATO, a Polacy w Brunssum to jeden z filarów samej kwatery.
Tekst: kmdr ppor. Grzegorz Łyko
autor zdjęć: kmdr ppor. Grzegorz Łyko
![](/Content/Images/Public/loading.gif)
komentarze