Skoki do wody w pełnym umundurowaniu z pokładu śmigłowca, zajęcia z ratownictwa i ewakuacji oraz zjazdy na linach z Mi-17 w dzień i w nocy – nad Jeziorem Powidzkim wspólnie szkoli się żołnierze z powidzkiego Zespołu Działań Specjalnych i operatorzy Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca.
– Przygotowujemy się do działania w różnych warunkach terenowych i klimatycznych. Chciałbym, aby moi żołnierze byli gotowi na wszystkie wyzwania, jakie może przynieść służba – mówi por. Jacek Szupryczyński, dowódca Zespołu Działań Specjalnych. Głównym zadaniem żołnierzy pododdziału jest ochrona lotnisk, samolotów i załóg lotniczych. Przygotowani są do zabezpieczenia polskich sił ekspedycyjnych w dowolnym miejscu na świecie.
Tym razem żołnierze z Powidza przez kilka dni trenowali wspólnie z operatorami Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Wojskowi do dyspozycji mieli śmigłowce Mi-17 z 7 Eskadry Działań Specjalnych z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego.
– Z jednostką komandosów współpracujemy od kilku lat. Uczymy się od nich, jak powinien działać pojedynczy operator oraz jak współpracować w sekcjach bojowych. To szkolenie było dla nas bardzo ważne. Pierwszy raz mieliśmy okazje przećwiczyć niektóre elementy działania w wodzie i po raz pierwszy po partnersku działaliśmy z komandosami – wyjaśnia dowódca ZDS-u.
Zanim żołnierze rozpoczęli trening w wodzie, przeszli sprawdzian na brzegu jeziora. – W Zespole Działań Specjalnych mamy żołnierzy z różnym stażem służby. Zależało mi na tym, żeby dobrze sprawdzić ich umiejętności. To pozwoliło uniknąć ryzykownych sytuacji podczas działania w głębokiej wodzie – wyjaśnia por. Szupryczyński.
Na początku żołnierze musieli wykazać się umiejętnościami podczas zajęć na ścianie wspinaczkowej. Instruktorzy oceniali ich technikę zjazdów na linie szybkiej i osobistej z wykorzystaniem przyrządów. Później zaliczyli jeszcze sprawdziany pływackie w obuwiu i umundurowaniu. Następnie, w dzień i w nocy (z użyciem gogli noktowizyjnych) wojskowi szkolili się także z załogami śmigłowca Mi-17. W pełnym umundurowaniu i uzbrojeniu trenowali techniki zjazdu na linie ze śmigłowca, ewakuację metodą na tzw. grono oraz zasady naprowadzania śmigłowców na przygodne lądowisko.
Nad jeziorem lotnicy i komandosi przećwiczyli desant z zawisu, zjazdy na tzw. linie szybkiej oraz linie osobistej. Do wody skakali ze śmigłowca lecącego na wysokości od 2 do 10 metrów. – Wcześniej takie zadania ćwiczyliśmy tylko na basenie, skacząc z wieży. Różnica jest jednak ogromna. Można to porównać do wysiadania z pędzącego pociągu – przyznaje jeden z żołnierzy ZDS. – W wodzie musieliśmy jak najszybciej zebrać się w trzyosobowe zespoły i później czekaliśmy na podebranie przez załogę śmigłowca.
Przy tego rodzaju zadaniach liczy się czas. – Początkowo trochę to trwało, ale po kilku próbach działaliśmy już płynnie. Najtrudniejsze dla wszystkich było utrzymanie się na powierzchni wody pod śmigłowcem. Niespokojna woda mocno utrudniała oddychanie. Ostatnim elementem zadania było właściwe podpięcie się do liny – opowiadają żołnierze.
W jakich sytuacjach żołnierze wykorzystają zdobyte umiejętności? – Scenariuszy tak naprawdę może być bardzo dużo. Umiejętność działania w wodzie, prócz działań bojowych, może się przydać na przykład podczas sytuacji awaryjnych w powietrzu, kiedy trzeba będzie nagle opuścić śmigłowiec i wskoczyć do wody – wyjaśnia dowódca ZDS.
Zespół Działań Specjalnych został utworzony w 2010 roku. Wcześniej w strukturze 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu funkcjonował tzw. moduł obrony naziemnej. W 2009 roku żołnierze ochraniali samoloty i lotniska podczas odbywającego się w Krakowie nieformalnego spotkania ministrów obrony państw NATO. Dwa lata później byli odpowiedzialni za ochronę lotniska podczas wizyty w Warszawie prezydenta USA Baracka Obamy.
autor zdjęć: Jakub Stypczyński
komentarze