Nocny załadunek min i walka z bronią masowego rażenia w kołobrzeskim porcie to ostatnie epizody zakończonego właśnie ćwiczenia „Wargacz 2014”. Był to najważniejszy w tym roku sprawdzian 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. – Cele szkoleniowe zostały osiągnięte – ocenia kadm. Jarosław Zygmunt, dowódca Flotylli.
Faza morska ćwiczenia rozpoczęła się w nocy z poniedziałku na wtorek. Już w pierwszych godzinach okręty stawiały ćwiczebne miny na torze podejściowym do portu w Świnoujściu. Potem odbył się załadunek Rosomaków na pokłady dwóch okrętów transportowo-minowych. Transportery zostały przerzucone wprost z plaży z użyciem parku pontonowego.
Kolejne dni były równie pracowite. Marynarze musieli m.in. zdać test z działań ratowniczych. W zadaniu brał udział śmigłowiec W-3RM Anakonda, który miał podjąć z pokładu rozbitka. Najpierw ćwiczył z załogą okrętu transportowo-minowego ORP „Gniezno”, następnie skierował się ku trałowcowi ORP „Nakło”.
Dla okrętu to chwila wyjątkowa. Kilka minut oczekiwania pełnego napięcia i wreszcie jest. Śmigłowiec zniża lot i staje w zawisie na wysokości kilku metrów. Idący od wirnika podmuch wzbija w powietrze krople wody. Jeszcze moment i śmigłowiec zaczyna się przesuwać w stronę trałowca. Kiedy znajduje się już nad okrętem, z góry zjeżdża na linie ratownik ubrany w pomarańczowy kombinezon. Jeden z marynarzy, który wcielił się w rolę poszkodowanego, zakłada pętlę ratowniczą. Potem wspólnie z ratownikiem zostaje wciągnięty na pokład Anakondy. Śmigłowiec odlatuje. Wróci za kwadrans, by „oddać” rozbitka. – Taka operacja wymaga idealnego zgrania załogi śmigłowca i marynarzy. Pilot, podchodząc nad pokład okrętu, nie korzysta z automatu, musi więc wykazać się ogromną precyzją – podkreśla kmdr ppor. Czesław Cichy, rzecznik Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
Kolejny etap to sprawdzian ze strzelania. Trałowce i okręty transportowo-minowe ustawiają się w szyku – płyną jeden za drugim. Na horyzoncie pojawia się holownik. W odległości kilkuset metrów za jego rufą widać cel – holowaną po wodzie tarczę. – Dzieli nas od niej dystans 400 metrów – tłumaczy kmdr ppor. Aleksander Urbanowicz, szef Sztabu 12 Dywizjonu Trałowców, który podczas „Wargacza” dowodzi Okrętową Grupą Zadaniową. Po chwili rozlegają się pierwsze strzały z 23-milimetrowych armat, a w oddali widać rozpryskującą się wodę – to miejsca, w które spadły pociski. Już po strzelaniu okręty zmieniają szyk, a z ruf wypuszczają kłęby dymu. Zasłona ma ułatwić odejście od przeciwnika.
Ostatnie epizody ćwiczenia rozegrano w Kołobrzegu. Lokalizacja nietypowa – kiedyś w miejscowym porcie na stałe stacjonowały siły marynarki wojennej, teraz jednak okręty zawijają tu bardzo rzadko. Przy okazji „Wargacza 2014” właśnie w Kołobrzegu został przeprowadzony nocny załadunek min. – Odbył się pod osłoną nocy, w ciszy radiowej – informuje kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. – Jeszcze przed wejściem okrętów została wzmocniona ochrona całego regionu, a także sprawdzono bezpieczeństwo żeglugi w kanale portowym – dodaje.
Na tym jednak nie koniec. Żołnierze z kompanii chemicznej 8 Batalionu Saperów przeprowadzili w Kołobrzegu akcję polegającą na neutralizacji skażenia jednego z okrętów. – Przeprowadzona wcześniej analiza potwierdziła obecność sarinu – tłumaczy scenariusz ćwiczenia kmdr ppor. Kwiatkowski.
Ćwiczenie „Wargacz 2014” było najważniejszym w tym roku sprawdzianem sił 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Wiązało się ono z certyfikacją Okrętowej Grupy Zadaniowej. Faza morska zakończyła się w czwartek, w piątek trwały podsumowania. – W mojej ocenie cele szkoleniowe założone na etapie opracowania ćwiczenia zostały osiągnięte. Jednostki brzegowe flotylli są właściwie przygotowane do zabezpieczenia i wsparcia działań bojowych sił okrętowych, natomiast certyfikacja Okrętowej Grupy Zadaniowej potwierdziła jej przygotowanie do wykonywania zadań zgodnie z przeznaczeniem – podkreśla kadm. Jarosław Zygmunt, dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
autor zdjęć: chor. mar. Marcin Purman, kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, kmdr por. Grzegorz Okuljar
komentarze