Żołnierze 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej (17 WBZ) rozpoczęli nowy rodzaj szkolenia – hybrydowe działania ofensywne i defensywne stanowić będą podstawę szkolenia w najbliższych miesiącach.
– Myślę, że powinniśmy mimo wszystko wrócić nieco do klasyki działań, choć dziś coraz trudniej określić, co nią jest, a co nie. Mam na myśli zwiększenie nacisku na działania ofensywne i defensywne. Taką tendencję obserwuję w wielu innych armiach. Będę opierał się na hybrydowych scenariuszach ćwiczeń, które będą zawierać działania w ramach operacji reagowania kryzysowego, ale też będzie więcej natarcia, działań opóźniających. Mamy już nowe pokolenie oficerów, podoficerów, którzy znają tylko operacje stabilizacyjne, warto więc wrócić do klasyki – te słowa dowódcy 17 WBZ generała brygady Rajmunda T. Andrzejczaka wypowiedziane podczas jego wykładu taktycznego dla dowódców pododdziałów pod koniec ubiegłego roku po raz kolejny stają się rzeczywistością.
Powrót do szkolenia opartego głównie na działaniach ofensywnych na szczeblach drużyn, plutonów i kompanii nastąpił już na początku roku. Teraz nadszedł czas na połączenie tych elementów w jedną całość.
W trakcie trzydniowych zajęć 2 kompania piechoty zmotoryzowanej 1 Batalionu Ziemi Rzeszowskiej rozpoczęła szkolenie w oparciu o klasyczne założenia, do jakich przewidziane jest wojsko – natarcie i obrona. Na pasie taktycznym w Trzemesznie Lubuskim piechocińcy realizowali natarcie. Przy wsparciu artylerii, przeciwlotników oraz wykorzystując pododdziały wojsk inżynieryjnych z 5 Kresowego Batalionu Saperów z Krosna Odrzańskiego plutony zmotoryzowane rozpoczęły marsz, podczas którego dowódcy poszczególnych plutonów sprawdzali działanie i proces realizacji postawionych zadań przez dowódców drużyn i żołnierzy.
– Swoich żołnierzy chcę przede wszystkim sprawdzić z umiejętności współgrania pomiędzy drużynami, ponieważ jesteśmy na etapie zgrywania. Chciałabym również sprawdzić dowódców drużyn ze zrozumienia otrzymanego zadania, sposobu jego realizacji i współdziałania z innymi drużynami i działania jako plutonu. Najtrudniejszymi elementami w realizacji dzisiejszego zadania może być współgranie z przydzielonymi elementami do kompanii i to wydaje mi się może być największym sprawdzeniem tego, jak kompania jest przygotowana do realizacji zadań – relacjonowała podporucznik Weronika Milczarczyk, dowódca 2 plutonu 2 kpzmot.
Największą trudnością w tego typu działaniach jest nie tyle samo wykonanie zadania w postaci przemieszczenia i zajęcia konkretnego rejonu – istotnym elementem jest współpraca poszczególnych pododdziałów specjalistycznych. Wsparcie artylerzystów, zabezpieczenie saperskie, logistyka oraz ciągła gotowość wozów ewakuacji medycznej (WEM) podążających wraz z pododdziałami piechoty stanowią element, który trzeba ćwiczyć na tyle intensywnie, aby w sytuacji bojowej nie było miejsca na pomyłki. Ugrupowanie w szyku podczas natarcia jest sprawą tej samej wagi co zdolność pododdziałów bojowych do pokonywania przeciwnika.
– W dniu dzisiejszym stanowię zabezpieczenie medyczne, co jest nowością dla pododdziałów zmotoryzowanych, ponieważ WEM-y to nowe wozy, które niedawno zostały przyjęte i teraz mamy możliwość użycia ich w działaniu dla wsparcia pododdziałów walczących. Moje miejsce w szyku to środek ugrupowania z tyłu, za całością pododdziału. Jako że działamy na wozie typowo medycznym, który nie ma uzbrojenia, musimy poruszać się za poddziałem, gdyż wtedy jesteśmy chronieni przed ewentualnym atakiem przeciwnika, a w razie konieczności jesteśmy w gotowości do użycia – na sygnał podjeżdżamy, udzielamy pomocy medycznej lub ewakuujemy z miejsca zagrożenia rannych i poszkodowanych – wyjaśniał sierżant Arkadiusz Mielczarek z 2 kpzmot.
Źródło: st. szer. Łukasz Kermel/ 17 BZ
autor zdjęć: st. szer. Łukasz Kermel
komentarze