Na drawskim poligonie ogień otworzyły równocześnie cztery dywizjony. Strzelały samobieżne haubice Goździk i wyrzutnie rakietowe. Artylerzyści z Sulechowa swoją sprawność bojową sprawdzali przez dwa tygodnie. Zużyli ponad 300 pocisków artyleryjskich i 100 rakiet.
1 dywizjon, który ćwiczył w Drawsku Pomorskim, to najlepszy pododdział artylerii Wojsk Lądowych w 2012 roku. – Podczas szkolenia musieliśmy udowodnić, że nadal potrafimy szybko i celnie trafić w wyznaczone obiekty – mówi ppłk Artur Danielski, dowódca dywizjonu.
Do treningu ruszyło 800 żołnierzy. Ogień otworzyły jednocześnie wszystkie cztery dywizjony: dwa artylerii samobieżnej Goździk oraz dwa dywizjony rakietowe.
– Niełatwo było dobrze współdziałać, bo pododdziały rakietowe dysponują zróżnicowanym sprzętem. Jeden używa starego typu wyrzutni BM-21, a drugi znacznie nowocześniejszych, niedawno wprowadzonych do użytku wyrzutni rakiet WR-40 Langusta – mówi szef sztabu pułku ppłk Robert Majdecki.
Podczas ćwiczeń żołnierze wykorzystywali także zestaw radarowy rozpoznania artyleryjskiego Liwiec. Strzelali z broni osobistej i rzucali granatami, używali wozów łączności i stacji meteorologicznych.
Na poligonie żołnierze strzelali do celów oddalonych o kilka kilometrów. Ale w warunkach bojowych artylerzyści z Sulechowa mogą niszczyć obiekty z odległości nawet 25 kilometrów. Ich salwy potrafią razić jednocześnie cztery oddalone od siebie zgrupowania przeciwnika. Pociski Goździków czy rakiety niszczą fortyfikacje, stanowiska dowodzenia oraz uzbrojenie w rejonach ześrodkowania wrogich wojsk.
Artylerzyści z Sulechowa oraz ich sprzęt na poligon w Drawsku Pomorskim jechali 24 godziny. O przygotowaniach do ćwiczeń czytaj na portalu polska-zbrojna.pl.
autor zdjęć: kpt. Marcin Stajkowski
komentarze