Większość Afgańczyków uważa, że głównym problemem nie jest siła talibów, lecz słabość państwa – podkreśla Maciej Lang, były ambasador RP w Afganistanie.
Postępujący szybko proces przekazywania odpowiedzialności stronie afgańskiej, ustalenia dokonane w kwestii zakończenia misji ISAF i krajowy kalendarz polityczny spowodowały, że tematem najczęściej poruszanym przez Afgańczyków w minionym roku była przyszłość kraju po 2014 roku.
Gwarancje pomocy finansowej ze strony społeczności międzynarodowej i wsparcie szkoleniowo-doradcze Afgańskich Sił Bezpieczeństwa, jak również umowy o partnerstwie strategicznym zawarte z kluczowymi członkami koalicji upewniały Afgańczyków, że po 2014 roku świat ich nie opuści. Jednak nieprzejednana postawa talibów, brak postępu w dziele pojednania i wszechobecna nieufność wobec sąsiadów, podejrzewanych o niecne intencje, studziły optymizm i potęgowały wątpliwości.
Mimo wszystkich niedostatków obecnego systemu zdecydowana większość Afgańczyków wolałaby go zreformować i usprawnić niż ponownie oddać władzę talibom. Ci ostatni nie mają jednak zamiaru liczyć się z preferencjami większości i głoszą, że istniejący system został narzucony siłą i nie przetrwa bez zmasowanej obecności militarnej społeczności międzynarodowej. Zakładając zatem bierną postawę ludności, talibowie uważają, że po 2014 roku bez większych trudności sięgną po władzę.
W Afgańskich Siłach Bezpieczeństwa wszyscy uświadamiają sobie skalę wyzwań po 2014 roku i przygotowują się do stawienia im czoła. Narzekają wprawdzie na niedostatki w uzbrojeniu i wyposażeniu, ale dalecy są od defetyzmu. Nastroje panujące wśród żołnierzy i policjantów najtrafniej ujął niedawno wiceminister obrony Baz Mohammad Johari, który stwierdził, że nie będzie problemu z zapewnieniem bezpieczeństwa, „jeżeli po 2014 roku nie rozpadną się struktury polityczne, społeczne i ekonomiczne”.
W tym kontekście warto zauważyć, że większość Afgańczyków istotnie sądzi, że głównym problemem nie jest wcale siła talibów, lecz słabość państwa, której najbardziej widocznymi przejawami – oprócz kwestii bezpieczeństwa – są korupcja i niewydolność organów wymiaru sprawiedliwości. Do tego dochodzą problemy ekonomiczne i bolesna świadomość kurczącego się czasu na podjęcie środków zaradczych. Jednocześnie w 2014 roku odbędą się wybory prezydenckie, które chcąc nie chcąc będą egzaminem dojrzałości politycznej dla afgańskich elit i testem sprawnościowym dla aparatu państwowego.
Stąd też wydaje się, że najpewniejszym sposobem na rozwianie nękających Afgańczyków obaw i wątpliwości odnośnie do przyszłości Afganistanu po 2014 roku jest udowodnienie talibom, że ich kalkulacje są błędne. Wszystkie siły polityczne, które identyfikują się ze zmianami dokonanymi dzięki pomocy wspólnoty międzynarodowej, muszą zatem pokazać gotowość do rezygnacji z partykularnych interesów w imię konsolidacji państwa i poszerzenia udziału społeczeństwa w życiu publicznym.
Talibowie mogą bowiem tak długo sądzić, że czas pracuje na ich korzyść, jak długo będą uważać, że ich przeciwnikiem są siły koalicyjne, które wcześniej czy później wycofają się z Afganistanu. Kiedy jednak przekonają się, że mają przeciwko sobie sprawne państwo i większość społeczeństwa, wiążącą swoją przyszłość z istniejącym systemem politycznym, wówczas sami zrozumieją, że nie ma żadnej alternatywy dla rozmów i pojednania narodowego.
autor zdjęć: st. chor. sztab. Adam Roik (Combat Camera DOSZ)
komentarze