Sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon chce, by Rada Bezpieczeństwa zgodziła się na interwencję wojskową przeciwko islamskim ekstremistom kontrolującym północne Mali. Operację, wspartą przez siły Unii Europejskiej, miałaby przeprowadzić Unia Afrykańska we współpracy z miejscową armią. Misja mogłaby się rozpocząć we wrześniu 2013 roku.
W środę Rada Bezpieczeństwa poznała, przygotowany przez sekretarza generalnego ONZ, raport na temat sytuacji w Mali. W dokumencie tym Ban Ki-moon zarekomendował członkom Rady, by wsparli przeprowadzenie w tym kraju misji wojskowej. Sytuacja w Mali skomplikowała się, gdy na początku 2012 roku domagający się niepodległości Tuaregowie dokonali przewrotu i pokonali rządowe wojska. Jednak później kontrolę nad regionem przejęły ugrupowania islamistów powiązanych z al-Kaidą.
– Istnieje ryzyko, że północne Mali stanie się schronieniem dla terrorystów i zorganizowanych siatek przestępczych – ostrzega Ban Ki-moon w raporcie. Podkreśla jednocześnie: – Jestem w pełni świadomy, że jeśli interwencja wojskowa na północy nie zostanie dobrze przygotowana, może pogorszyć już i tak bardzo delikatną sytuację humanitarną i wywołać poważne naruszenia praw człowieka.
Zbrojną interwencję miałaby przeprowadzić Unia Afrykańska (należą do niej wszystkie, prócz Maroka, państwa afrykańskie). Plan inwazji na Mali przygotowały kraje zachodniej Afryki. Może się ona jednak zacząć dopiero wtedy, gdy zaakceptuje go Rada Bezpieczeństwa ONZ. Plan przewiduje, że w interwencji weźmie udział 5,5 tys. żołnierzy. Większość wojskowych wystawią państwa należące do Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej. – Przewidujemy wysłanie 3300 żołnierzy – zapowiedział prezydent Sierra Leone Alassane Ouattara, przewodniczący Wspólnoty.
Większość oddziałów zachodnioafrykańskich pochodzić będzie z Nigru i Nigerii – oba kraje mają wystawić po 600 – 700 żołnierzy. Burkina Faso zadeklarowała wysłanie ok. 150 żołnierzy. Misję wesprą też wojskowi z Senegalu, Ghany i Togo.
Swoich żołnierzy na misję do Mali wyślą również państwa z Afryki Południowej. W sumie mają one wystawić około 2 tys. wojskowych. Najprawdopodobniej będą to oddziały z Czadu, którego armia ma doświadczenie w walkach na pustyni oraz z RPA. Kraj ten ma najnowocześniejsze siły zbrojne wśród państw leżących na południe od Sahary. Dysponuje m.in. samolotami wielozadaniowymi Gripen.
Z afrykańskimi siłami ma współdziałać 5 tys. żołnierzy malijskiej armii. Jednak malijskie oddziały trzeba wcześniej przeszkolić i doposażyć. Ich treningiem najprawdopodobniej zajmie się od 200 do 400 instruktorów wysłanych przez Unię Europejską. Według źródeł wojskowych w Paryżu, szkoleniowcami byliby żołnierze wojsk specjalnych z Francji, Włoch, Niemiec, Hiszpanii i Polski (jednak strona polska jeszcze nie zdecydowała się na włączenie do malijskiej misji). Decyzja w sprawie utworzenia unijnej misji szkoleniowej ma zostać podjęta w grudniu. Jednak wstępne zielone światło w tej sprawie dali w poniedziałek ministrowie obrony UE.
Eksperci oceniają, że na przygotowanie do walki miejscowych oddziałów potrzeba będzie sześciu miesięcy. Specjalny wysłannik UE do regionu Sahelu, Romano Prodi stwierdził, że biorąc pod uwagę zbliżająca się porę deszczową, działania przeciwko islamistom rozpoczną się najwcześniej we wrześniu 2013 roku.
Operacja ma kosztować 300-500 mln dolarów. Jej uczestnicy nie mogą liczyć jednak na wsparcie finansowe od ONZ.
Źródło: AFP, africadaily.net, ahram, AP, news24.com, PAP, Reuters
autor zdjęć: Sylwester Właszczyk
komentarze