moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Kosmiczny prestiż

O tym, jak Polska może skorzystać na misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, o rosnących wydatkach na kosmiczne technologie i o gwiezdnych wojnach, które przybrały inne oblicze niż to wieszczone w czasach zimnej wojny, opowiada dr hab. Rafał Kopeć. Ekspert ds. bezpieczeństwa podkreśla, że eksploracja kosmosu ma dla wojska fundamentalne znaczenie.

Sławosz Uznański-Wiśniewski.

Śledził Pan przebieg misji „Ignis”? Start rakiety Falcon 9 był dla Pana dużym wydarzeniem?

dr hab. Rafał Kopeć: Tak, oglądałem transmisję przez komórkę. Trochę z doskoku, bo miałem mnóstwo innych spraw, ale i tak byłem pod wrażeniem. Materiał filmowy, komentarz – wszystko to zostało naprawdę profesjonalnie zrobione.

REKLAMA

Czyli uległ pan powszechnej ekscytacji.

W pewnym stopniu na pewno tak, ale trudno, żeby było inaczej. Misji Mirosława Hermaszewskiego nie pamiętam. Byłem wtedy dzieckiem. Teraz historia rozgrywała się na moich oczach. Wiem, że to wielkie słowa, ale...

…takich przy okazji „Ignis” padło wiele. Sam Sławosz Uznański-Wiśniewski w chwili startu mówił: „Niech ta misja będzie początkiem epoki, w której nasza odwaga i nieustępliwość kształtują nowoczesną Polskę. Dla nas i dla wszystkich pokoleń. […] zabieram dziś z Ziemi cząstkę każdego z was”. Schodząc jednak na poziom konkretów – co na tej misji jako Polska możemy zyskać?

Przede wszystkim nie lekceważył bym symbolicznego wymiaru takich przedsięwzięć. W początkach lat sześćdziesiątych Lyndon B. Johnson, ówczesny wiceprezydent USA, powiedział: „Ten, kto jest pierwszy w kosmosie, w oczach świata jest pierwszy we wszystkim”. I choć misje kosmiczne nie ogniskują już uwagi ludzi w takim stopniu jak w czasach zimnej wojny, stwierdzenie to nie straciło na aktualności. Społeczeństwa potrzebują wielkich narracji, a eksploracja kosmosu idealnie się na taką opowieść nadaje. Nowoczesne technologie, przekraczanie barier, triumf ludzkiego umysłu nad siłami natury – to wszystko mocno przemawia do wyobraźni. Loty w kosmos budują prestiż państwa, mogą wyzwolić zbiorową energię, przynieść impuls do dalszego technologicznego rozwoju. Wiadomo, że najwięcej do ugrania mają tutaj państwa zdolne do samodzielnego wysyłania załogowych misji – USA, Chiny, Rosja, wkrótce zapewne także Indie. Ale mniejsi gracze, jak Polska, także mogą wiele zyskać.

Instytut Lotnictwa działa w ramach projektu pod nazwą European Hypersonic Defence Interceptor (EU HYDEF), którego celem jest stworzenie wspólnego europejskiego systemu przechwytywania pocisków hipersonicznych.

Wróćmy jednak do konkretnych korzyści...

Misja Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w symboliczny sposób domyka okres, który charakteryzował się dynamicznym rozwojem naszych kosmicznych kompetencji. Polska uczestniczyła jeszcze w radzieckich programach, krótko zaś po zmianach ustrojowych, dokładnie w 1991 roku, Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk nawiązało współpracę z Europejską Agencją Kosmiczną [European Space Agency – ESA].

Od tego czasu nasi naukowcy mieli wkład w całkiem sporo zainicjowanych przez nią przedsięwzięć. Polacy na przykład zaprojektowali i zbudowali czujnik pomiaru temperatury wykorzystany podczas „Cassini-Huygens”, czyli bezzałogowej misji na Saturna, a także elementy lądownika z myślą o misji „Rosetta”, która skupiała się na badaniu jednej z komet.

W 2012 roku Polska dołączyła do ESA, dwa lata temu zaś znacząco zwiększyła wnoszoną do organizacji składkę. W latach 2023–2025 do wspólnej kasy wpłacimy aż o 295 mln euro więcej niż poprzednio, 65 mln z tej kwoty zostało przeznaczonych na projekt „Ignis” i lot polskiego astronauty na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Pozostałe pieniądze pomogą sfinansować staże polskich naukowców, przede wszystkim jednak powrócą do Polski w formie zapłaty za realizację kontraktów zawartych z naszymi firmami. A branża kosmiczna się rozwija. Dziś to już około 400 przedsiębiorstw oraz instytucji, które łącznie zatrudniają 15 tys. osób. Większe finansowanie tego sektora to w pewnym sensie pochodna misji „Ignis” i planów wysłania drugiego Polaka w przestrzeń kosmiczną, choć oczywiście nie tylko.

Dr hab. Rafał Kopeć.

A zatem – jakie są nasze priorytety, jeśli chodzi o obecność w kosmosie?

Mamy kilka pól do zagospodarowania. Pierwsze to własne satelity i usługi satelitarne. Tu ostatnio dzieje się naprawdę wiele. W sierpniu 2024 roku na orbicie umieszczony został satelita EagleEye wyprodukowany przez polską firmę Creotech Instruments. W przestrzeń kosmiczną poleciał na pokładzie rakiety Falcon 9, która należy do SpaceX. Eksperyment nie do końca się powiódł, ponieważ obsługa naziemna utraciła łączność z satelitą, ale ważny krok został zrobiony. Rozwojem tego sektora żywotnie zainteresowana jest choćby armia. W grudniu ubiegłego roku resort obrony podpisał z Creotech Instruments kontrakt na dostawę czterech mikro satelitów obserwacyjnych. Podobna umowa została zawarta w połowie maja 2025 roku. Wojsko zamierza pozyskać Satelitarny System Obserwacji Ziemi, złożony z trzech satelitów, które wyprodukuje konsorcjum Iceye i Wojskowych Zakładów Łączności nr 1. Tego rodzaju technologie ułatwią rozpoznanie zasobów potencjalnego przeciwnika i ruchów jego wojsk, ale też wpłyną na lepsze planowanie działań własnych żołnierzy.

Kolejną kwestią są systemy nośne. Mamy ambicje wyprodukowania własnych rakiet suborbitalnych. Prace z tym związane prowadzi choćby Sieć Badawcza Łukasiewicz–Instytut Lotnictwa. W 2024 roku skonstruowana tam rakieta Bursztyn wzniosła się na wysokość 101 km. I tutaj też sfera cywilna i wojskowa przenikają się bardzo wyraźnie. Jednym z priorytetów polskiej armii są przecież rakietowe systemy dalekiego rażenia. A pokłosiem prac nad wspomnianym Bursztynem było włączenie Instytutu Lotnictwa w projekt pod nazwą European Hypersonic Defence Interceptor. Jego celem jest stworzenie wspólnego europejskiego systemu przechwytywania pocisków hipersonicznych.

Polska, rozbudowując swoje kosmiczne kompetencje, nie może ograniczać się wyłącznie do własnych produktów. Dlatego w 2022 roku resort obrony podpisał umowę z firmą Airbus Defence & Space. Dotyczy ona pozyskania dwóch dużych satelitów obserwacyjnych ze stacją odbiorczą. Z ich pracy skorzysta armia, ale też inne służby i podmioty administracji publicznej, odpowiedzialne na przykład za kwestie klimatyczne czy planowanie przestrzenne.

Z tego, co Pan mówi, wynika, że sfery cywilna i wojskowa rzeczywiście mocno się przenikają. Dzieje się tak od czasów zimnej wojny, kiedy to kosmiczny wyścig podporządkowany był celom militarnym; w gruncie rzeczy niewiele się zmieniło.

To nie do końca tak. Przede wszystkim już sama rywalizacja USA i ZSRR wykraczała poza wymiar czysto militarny. Wiadomo, że rozwijanie technologii rakietowych miało pomóc armiom, ale równie ważne były kwestie polityczne i propagandowe.

W sierpniu 2024 roku na orbicie umieszczony został satelita EagleEye, wyprodukowany przez polską firmę Creotech Instruments.

Jeśli zaś mielibyśmy porównać czasy zimnowojenne do dzisiejszych, to różnic jest mnóstwo. Fundamentalna wiąże się z dynamicznie rosnącą pozycją sektora prywatnego. On oczywiście rozwijał się jeszcze w latach sześćdziesiątych, ale w ostatnich dekadach jego znaczenie w eksploracji kosmosu stało się kluczowe. Wystarczy spojrzeć na USA, gdzie NASA powoli odchodzi od roli bezpośredniego wykonawcy przedsięwzięć kosmicznych na rzecz roli administratora. Rakiety czy satelity są projektowane, budowane, a nawet wynoszone w przestrzeń przez prywatne firmy, państwo zaś ogranicza się do zarządzania misją. Z danych pozyskiwanych przez systemy komercyjne w coraz szerszym zakresie korzysta także wojsko. W ten sposób na przykład pozyskiwane są zobrazowania powierzchni Ziemi.

Nie można również powiedzieć, że dziś eksploracja kosmosu jest podporządkowana kwestiom militarnym, ale na pewno ma ona dla wojska fundamentalne znaczenie. Obecnie mamy do czynienia ze swoistą satelityzacją pola walki. Krążące po orbicie satelity dostarczają danych, którą są wykorzystywane już nie na poziomie strategicznym czy operacyjnym, ale wręcz taktycznym. Rozpoznanie to jedno. Do tego dochodzi jeszcze komunikacja satelitarna. Na froncie ukraińskim systemy Starlink pomagają sterować poszczególnymi dronami. Jesteśmy już chyba blisko momentu, o którym swego czasu mówiła wysoka urzędniczka amerykańskiego Departamentu Obrony Kari Bingen – że każdy żołnierz na polu walki będzie mógł w dogodnym czasie ściągnąć sobie na podręczne urządzenie obraz z satelity, tak jakby zamawiał ubera... Światowe mocarstwa, choć nie tylko one, pracują też nad systemami, które na różne sposoby zakłócałyby działanie satelitów przeciwnika lub wysyłany przez nie sygnał. Z kolei broń antysatelitarna, opierająca się na pociskach zdolnych do ich strącania, rozwijana jest w raczej niespiesznym tempie. Nie słychać też o systemach, które z kosmosu miałyby atakować cele na Ziemi, ani walkach toczonych bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej. Snute przez dziesięciolecia wizje „gwiezdnych wojen” najwyraźniej się więc nie sprawdziły. Mamy do czynienia z militaryzacją kosmosu, tyle że przede wszystkim jest to wyścig pomiędzy orbitalnym wsparciem pola walki z jednej strony a systemami niedestrukcyjnego przeciwdziałania temu wsparciu z drugiej. To jest obecna codzienność militaryzacji kosmosu.

Ale jednak militaryzacja... Rodzi się więc pytanie – czy kosmos to bardziej pole rywalizacji, czy jednak jest tam miejsce na pokojową kooperację? Przecież w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na którą poleciał nasz astronauta, przedstawiciele zachodnich nacji współprcują z Rosjanami...

Mimo wszystko w szerszej perspektywie sytuacja w przestrzeni kosmicznej stanowi odzwierciedlenie tego, co dzieje się na Ziemi. To pole rywalizacji, która będzie postępować. Dziś głównymi jej uczestnikami są USA i Chiny. Obydwie potęgi zapowiedziały już powrót do załogowych misji na Księżyc, gdzieś w tle majaczy wizja wyprawy na Marsa. Rosja w tym wyścigu powoli spychana jest do drugiej ligi. Wkrótce, jak już wspominałem, za pewne dołączą do niej idące w górę Indie. Obydwa państwa będą w stanie wysyłać astronautów na orbitę okołoziemską, ale już nie dalej – przynajmniej na razie. A poniżej będziemy mieli całą plejadę graczy, którzy mają własne satelity, rozwijają kosmiczne technologie i w taki czy inny sposób z nich korzystają.

Polska musi zrobić wszystko, by jak najmocniej osadzić się w tym gronie. W imię cywilizacyjnego rozwoju, ale też własnego bezpieczeństwa.


 

Dr hab. Rafał Kopeć specjalizuje się m.in. w naukach o bezpieczeństwie. Jest profesorem Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, kierownikiem Kadry Myśli Strategicznej w Instytucie Bezpieczeństwa i Informatyki oraz koordynatorem współpracy UKEN z siecią Badawczą Deterrence and Assurance Academic Alliance przy Dowództwie Strategicznym Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych.

Rozmawiał: Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: ESA, arch. prywatne, MBDA, Creotech Instruments

dodaj komentarz

komentarze


Prezydent Nawrocki: Będziemy najsilniejszą armią NATO w Europie
Cisza przed wojną
Czternastka – pożegnanie z legendą
Strzelanina w bazie US Army
„Piorun” już nie tylko dla łącznościowców
Rosyjski atak po spotkaniu w sprawie pokoju
Beret „na rekinka” lub koguta
Więcej żołnierzy z pieniędzmi za dyżur bojowy
Polskie szkolenie dla pilotów FA-50
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Muzeum Bitwy Warszawskiej otwarte
Brytyjczycy żegnają Malbork
Cel – pełna suwerenność w dziedzinie zbrojeń
Żołnierze-sportowcy o bezpieczeństwie nad wodą
Orlik na Alfę
Kosmiczny prestiż
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
„Nitro-Chem” i Grupa Azoty łączą siły
Kosiniak-Kamysz: Tylko zjednoczeni zwyciężamy
Szef rządu odwiedził „urodzonych zwycięzców”
Nowelizacja ustawy o obronie z podpisem prezydenta
Organy ścigania na tropie współpracowników rosyjskich służb
Szczyt przywódców ws. Ukrainy
„Road Runner” w Libanie
Zwycięska batalia o stolicę
Nawrocki: Będę wspierał modernizację armii
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Hekatomba na Woli
Polskie drony dla wojska
„Koalicja chętnych” rozmawia w sprawie Ukrainy
Moc wrażeń na defiladzie
Rosjanie zaatakowali polską fabrykę w Ukrainie
Muzeum Bitwy Warszawskiej zaprasza!
Wojskowa Bożena i jej możliwości
Celne oko sportowców z „armii mistrzów”
Sławomir Cenckiewicz szefem BBN-u
Amunicja dla FA-50 kupiona
Terytorialsi i czarna taktyka
Polski żołnierz pobił w Chinach rekord świata
Rozkaz: sformować brygadę
Rosnąca sprzedaż i inwestycje
Na rowerach szlakiem Bitwy Warszawskiej 1920 roku
Akcja ratunkowa amerykańskich żołnierzy
Eksplozja na Lubelszczyźnie
Świetne występy polskich żołnierzy
Skok na głęboką wodę, ale ze spadochronem
Nas nikt nie oszuka
Kolejne spotkanie Trump-Zełenski
Jak zostać kapralem rezerwy
Najważniejszy jest żołnierz
Rekonstrukcja bitwy pod Ossowem
Flytrap, czyli młot na drony
Gratulacje dla naszej katorżniczki!
Donald Trump ostrzega Władimira Putina
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Coraz więcej Panter w Polsce
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Służby badają wybuch pod Łukowem
Amerykańsko-rosyjski szczyt na Alasce
Warszawo, do broni!

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO