Zakup 200 tys. hełmów kewlarowych, 100 tys. kamizelek, ponad 50 tys. sztuk osprzętu optoelektronicznego i ponad 1 mln elementów umundurowania – tak wygląda telegraficzny skrót prawie dwóch lat prowadzenia operacji „Szpej”. W wielu obszarach braki w wyposażeniu zostały nadrobione, ale jak zaznacza kierownictwo resortu obrony, operacja nigdy się nie skończy.
– Mądre dowództwo na pierwszym miejscu nie stawia najlepszego sprzętu, lecz ludzi, którzy ten sprzęt obsługują. Tych, którzy noszą mundur. Tych, którzy z dumą na swoim ramieniu noszą biało-czerwoną – powiedział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz na otwarciu konferencji „Szpejowisko 2.0”. Spotkanie zostało zorganizowane, by podsumować dotychczasowy przebieg operacji „Szpej”. To inicjatywa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego mająca na celu optymalizację wyposażenia osobiste żołnierzy, unowocześnić je i uzupełnić braki wynikające z 20-letniego okresu niewystarczających inwestycji. – Realizujemy proces, który nigdy się nie skończy, bo stanie się stałym elementem naszej kultury organizacyjnej – zaznaczył gen. Wiesław Kukuła, szef SGWP. – Kultury opartej na fundamentalnym założeniu, że najważniejszy jest żołnierz – dodał generał.
Najważniejszym efektem operacji „Szpej”, bez którego nijak nie można było sobie wyobrazić zmiany w jakości wyposażenia żołnierzy i poziomie nasycenia wojska nowoczesnymi produktami, jest skokowe podniesienie wydatków na zakupy sprzętu. W 2023 roku w planie wydatków MON-u na zakup wyposażenia osobistego zapisane było ok. 900 mln zł. Na ten sam cel w 2024 roku zostało przeznaczonych już ponad 1,6 mld zł, w tym roku ponad 1,7 mld zł. Pozwoliło to podpisać nowe umowy z dostawcami i wykorzystać tzw. prawo opcji we wcześniej podpisanych kontraktach. Dzięki temu w ciągu niecałych dwóch lat wojsko pozyskało 200 tys. hełmów kevlarowych, 100 tys. kamizelek, ponad 50 tys. sztuk osprzętu optoelektronicznego i ponad 1 mln sztuk elementów umundurowania (np. mundury, buty, plecaki, rękawiczki). – Zaawansowanie operacji „Szpej” oceniam na poziomie 65% zabezpieczenia potrzeb – zaznaczył gen. Kukuła. – Najlepsza sytuacja dotyczy hełmów i karabinka Grot. Najwięcej mamy do zrobienia, jeśli chodzi o wyposażenie w kamizelki kuloodporne i taktyczne. Tutaj statystycznie mamy 65 % wypełnienia potrzeb – przyznał generał.
Koniec z oszczędzaniem sprzętu
Szef SGWP w swoim wystąpieniu powiedział, że pamięta rozczarowanie wielu osób, gdy po uruchomieniu operacji jej efekty nie były widoczne natychmiast. Przypomniał, że cele trzyletniej operacji, czyli do końca 2026 roku, mówiły o osiągnięciu 90% nasycenia potrzeb w głównych kategoriach wyposażenia. – W wielu obszarach ten wynik został już dzisiaj osiągnięty – zaznaczył gen. Kukuła. Co było największą przeszkodą, by stało się tak wszędzie? Generał wymienił przede wszystkim możliwości produkcyjne dostawców. Jako przykład podał celownik holograficzny. Szef SGWP przypomniał, że na ubiegłorocznym „Szpejowisku” usłyszał deklaracje płynące z polskiego przemysłu obronnego, że ten jest w stanie szybko dostarczyć wojsku odpowiednią liczbę takich celowników. – Nadal nie mamy oferty. Chciałbym, by osoby, które składały te deklaracje, wróciły do tego. Byśmy nie musieli korzystać z celowników kupowanych za granicą – powiedział gen. Kukuła.
Drugim, już wewnętrznym problemem, jest panująca jeszcze w wojsku mentalność „chomikowania” dobrego, nowoczesnego sprzętu w magazynach. – Apeluję do wszystkich dowódców. Gdy jeździcie do swoich jednostek wojskowych, wchodźcie do magazynów broni i patrzcie, kiedy te pięknie wystawione na półkach dziesiątki, a czasami setki noktowizorów, termowizorów zostały wydane żołnierzom na szkolenie – powiedział gen. Kukuła. – Nie chcę widzieć w operacji „Horyzont” nikogo, kto pójdzie z „czystym” Grotem na nocne patrolowanie! To wystawia świadectwo nam, a nie naszym żołnierzom – dodał generał.
„Stalówki” do lamusa
– Jest taka zasada, która jest mi bardzo bliska i w ratownictwie medycznym jest ona numer jeden: aby udzielić pomocy poszkodowanemu, sam musisz być bezpieczny – powiedział dzisiaj wicepremier Kosiniak-Kamysz. – To samo dotyczy żołnierzy – dodał szef MON-u. Dlatego priorytetem pierwszego etapu operacji „Szpej” było zwiększenie szans żołnierza na przeżycie na polu walki.
Od początku symbolem operacji stały się stalowe hełmy. Deklaracja o wycofaniu tego rodzaju wyposażenia z wojska padła już na konferencji inaugurującej program SGWP. Od tamtej pory zostały one całkowicie zastąpione przez nowocześniejsze, lżejsze i wygodniejsze konstrukcje kevlarowe. Na tym jednak nie koniec. SGWP widzi bowiem koszty, jakie generuje stosowanie tego rozwiązania. Ze względów technologicznych, producenci hełmów kevlarowych dają 10-letnią gwarancję na swoje produkty. Tak krótki czas życia tak prostego elementu wojskowego wyposażenia oznacza konieczność nieustannej wymiany zapasów magazynowych, w tym także zapasów na czas wojny. Dlatego specjaliści z SGWP poszukują rozwiązań mających jednocześnie zalety hełmów stalowych (długi czas użytkowania) i kevlarowych (dobre właściwości ochrony balistycznej i niska waga).
Drugim elementem wyposażenia, który bezpośrednio wpływa na bezpieczeństwo żołnierza, jest kamizelka kuloodporna. Założeniem operacji „Szpej” była aktualizacja tabel należności, a mówiąc wprost, zwiększenie liczby specjalności wojskowych, do których takie wyposażenie jest przypisane. Podniesione zostały także parametry ochrony balistycznej kupowanych kamizelek, do poziomu K4 – jeśli chodzi o ochronę przed pociskami przeciwpancernymi – oraz O3 w zakresie ochrony przeciwodłamkowej. Jak przyznano dzisiaj na konferencji, w tym obszarze nie udało się jeszcze osiągnąć docelowych wartości nasycenia. Ale plan na 2026 roku zakłada, że dzięki kolejnym zakupom powinno być zabezpieczonych 138% potrzeb. Oznacza to, że nie tylko wszyscy żołnierze, którzy na co dzień powinni używać kamizelek, będą je mieli w swoim wyposażeniu, ale powstanie nadwyżka, która trafi na potrzeby szkolenia rezerw i do magazynów.
Wkrótce nowy mundur polowy
Kolejnym symbolem operacji „Szpej” ma szansę stać się nowy model munduru polowego. O potrzebie zmiany obowiązującego wzoru, w tym także pokrywającego go kamuflażu mówi się od wielu lat. Wszystko wskazuje na to, że drogą stalowych hełmów już niedługo podążą używane obecnie mundury. – Nasze instytuty pracują nad nowym modelem munduru w nowoczesnym kamuflażu – przyznał wicepremier Kosiniak-Kamysz. – Ja już go widziałem, niedługo zaprezentujemy go wszystkim – zapewnił szef MON-u. – Prace prowadzone są od wielu miesięcy, w różnych porach roku, by sprawdzić, które typy kamuflażu w jakich warunkach zachowują się najlepiej – uzupełnił Cezary Tomczyk, sekretarz stanu w MON. – Myślę, że to co w ciągu kilku miesięcy zaprezentujemy będzie dla wielu dobrą zmianą po 30 latach funkcjonowania kamuflażu Pantera M – dodał wiceminister.
Co dalej w „Szpeju”?
– Przed nami rok 2026, który będzie ukierunkowany na sprzęt optoelektroniczny i tzw. Zieloną listę – zadeklarował Cezary Tomczyk. „Zielona lista” to pomysł zespołu Pawła Mateńczuka „Navala”, byłego żołnierza GROM-u, obecnie pełnomocnika ministra obrony narodowej ds. warunków służby wojskowej. Zaczerpnięta ze Stanów Zjednoczonych idea zakłada stworzenie listy rekomendowanego przez wojsko wyposażenia indywidualnego, które żołnierze będą mogli nabywać ze swoich środków, by uzupełnić lub wymienić wyposażenie etatowe. – Żołnierze co roku dostają około 3,5 tys. zł na to, żeby wyposażyć się w dodatkowy sprzęt. Chcemy, żeby to było scertyfikowane – mówił wicepremier Kosiniak-Kamysz.
Szef SGWP wskazał także dwa ważne obszary przepisów, które muszą zostać zmodyfikowane. – Przed nami deregulacja systemu prawnego w zakresie pozyskiwania szpeju i decentralizacja systemu zaopatrzenia – powiedział gen. Kukuła. – Chodzi o uczynienie systemu bardziej przyjaznym dla żołnierzy, by nie byli krępowani w zakresie doboru wyposażenia. Zasadnicze działania w tym zakresie zakończymy z końcem przyszłego roku – zadeklarował szef SGWP.
autor zdjęć: 6 BP

komentarze