Nieznajomość właściwego kontekstu kulturowego może mieć wpływ na bezpieczeństwo żołnierzy, a także na powodzenie prowadzonych operacji. Rozpoznanie przeciwnika (czasami także sojuszników) oznacza nie tylko zdobycie konkretnej wiedzy na temat jego zdolności bojowych, lecz także poznanie jego przekonań, kultury, z której się wywodzi czy religii, którą wyznaje.
Przykład pierwszy: Afganistan, misja stabilizacyjna. Polscy żołnierze dostają w prezencie od swoich afgańskich współpracowników i żołnierzy dywaniki modlitewne. Nie wiedzą jednak, co z nimi zrobić, więc używają ich jako chodniczków lub wycieraczek do butów. Takie zachowanie wywołuje oburzenie i sprzeciw muzułmanów – sytuację trzeba załagodzić, a żołnierzom wyjaśnić, że to zachowanie niewłaściwe.
Przykład drugi: Afganistan, misja szkoleniowa. Żołnierze afgańscy, którym asystowali Amerykanie, zatrzymują jadący drogą pojazd, rozmawiają z kierowcą, nakazują otworzenie drzwi i bagażnika. Nie zaglądają jednak do środka i nakazują kierowcy odjechać. Okazuje się, że Afgańczycy naśladują zachowanie, które zaobserwowali uprzednio u Amerykanów, ale nie rozumieją, na czym polega ich zadanie, jedynie markowali pewne zachowania i gesty. Nikt im nie wyjaśnił, co mają robić, bo Amerykanie uznali to za oczywiste.
Przykład trzeci: Irak, misja szkoleniowa. Delegacja wysokich rangą oficerów i dowódców wizytuje polski kontyngent wojskowy. W planie wizyty jest obiad z gospodarzami, przedstawicielami armii irackiej. Podczas posiłku jeden z polskich oficerów kurtuazyjnie pyta swojego irackiego odpowiednika, czy smakuje mu posiłek. Ten w odpowiedzi ręką nabiera z półmiska solidny kawałek ryby i kładzie go na talerzu sąsiada. Polak jest zdziwiony, ale pouczony przez tłumacza, nie odmawia skosztowania dania – każda inna reakcja odebrana byłaby jako afront. Co łączy te sytuacje? Wszyscy opisani powyżej żołnierze, znajdujący się na misjach w obcym kraju, zetknęli się z różnicami kulturowymi. I choć przytoczone zdarzenia można uznać za anegdotyczne, to jednak pokazują, że w tych samych sytuacjach osoby wychowane w różnych kulturach mogą zachować się zupełnie inaczej.
Wzajemny brak zrozumienia dla odmienności i innej wrażliwości może natomiast prowadzić do poważnych kłopotów, a także narazić na niebezpieczeństwo życie żołnierzy i zagrozić powodzeniu misji.
Czerpanie z doświadczeń
Jednym z podstawowych pojęć na współczesnym polu walki jest świadomość sytuacyjna. Żołnierz musi wiedzieć, gdzie przyjdzie mu działać, z kim będzie miał do czynienia i jakie zadanie ma do wykonania. Powinien umieć odpowiednio rozpoznać teren oraz siły przeciwnika. Rozpoznanie przeciwnika (a w określonych sytuacjach sprawa dotyczy także sojuszników czy partnerów szkoleniowych) oznacza jednak nie tylko zdobycie konkretnej wiedzy na temat jego zdolności bojowych i umiejętności. Chodzi także o poznanie jego zwyczajów, przekonań, kultury, z której się wywodzi, religii, którą wyznaje. Żołnierze zawsze działają w określonym środowisku z innymi ludźmi – bardzo często też chodzi o ludzi ukształtowanych w innej kulturze. W rezultacie problematyczne mogą się stać nawet najbardziej oczywiste – wydawałoby się – gesty, jak skinięcie głową dla potwierdzenia (np. w Bułgarii – nieodległej przecież kulturowo od Polski – na potwierdzenie kręci się głową na boki).
Z tego względu w ostatnich latach coraz większą rolę w planowaniu operacji wojskowych odgrywa czynnik, który nazwano świadomością międzykulturową lub kulturową (cultural awareness). Na ukształtowanie się powyższej dyscypliny wpłynęły doświadczenia naczelnych armii świata – przede wszystkim amerykańskiej – w toku prowadzonych w ciągu ostatnich dekad wojen, ale także różnorakich misji wojskowych, stabilizacyjnych i szkoleniowych. Z tych doświadczeń czerpie także cały Sojusz Północnoatlantycki, bo płynące z nich wnioski pozwalają stwierdzić, że od świadomości międzykulturowej mogą zależeć powodzenie i skuteczność wykonywanych zadań. We współczesnych badaniach dotyczących sztuki wojennej zwraca się uwagę na to, że specyfika kulturowa wpływa też na działania wojska – warunkuje nie tylko wskazane w pierwszych akapitach tego tekstu zachowania bytowe, lecz także działania taktyczne, a nawet koncepcje strategiczne.
Kciuk w górę?
Przygotowanie do działania w środowisku innokulturowym dotyczy praktycznie wszystkich aspektów: gestów, języka ciała, znaków niewerbalnych, tonu i wysokości głosu, kontaktu wzrokowego czy fizycznego, poczucia czasu, funkcjonującej w danej wspólnocie hierarchii, kwestii dotyczących płci, przynależności etnicznej i religijnej. Istotna jest nawet indywidualna przestrzeń prywatna wokół ciała: są nacje, które skracają dystans i nie tylko szybko przechodzą na ty, lecz także np. stają bardzo blisko rozmówcy, lubią go dotykać, szarpać za rękaw albo poklepywać po ramieniu – są jednak i takie, które raczej zachowują dystans i nie tolerują bliskiego kontaktu, zwłaszcza fizycznego. Zetknięcie się osób z dwóch tych kultur od razu może prowadzić do trudności: jedna poczuje się atakowana i nagabywana, druga zaś odpychana i traktowana z nieufnością.
W niektórych kulturach istotne jest nawet użycie w kontaktach konkretnej ręki. Na Bliskim Wschodzie lewa ręka uważana jest za nieczystą, zatem gesty należy wykonywać prawą, jej też należy używać do wskazywania, przekazywania czy ofiarowywania przedmiotów oraz dotykania innych ludzi. Jest jeszcze jedna sprawa: czas. W kulturze wielu krajów, także w polskiej, punktualność uważana jest za cnotę i ważną cechę osobowości – pozwala bowiem na planowanie i organizację dnia. Są natomiast i takie kultury, które czas postrzegają zupełnie inaczej: sama punktualność ma w nich mniejsze znaczenie niż np. czas poświęcony później na wspólne obcowanie: można się zatem spóźnić, a sprawę rozstrzygnąć w innym czasie – natomiast za oznakę niegrzeczności uważa się np. szybkie przechodzenie do interesów i kończenie spotkania po ich załatwieniu, bez poświęcenia kilku chwil na pożegnanie i kurtuazyjną wymianę uprzejmości. O tym, że punktualność i czas mogą być postrzegane zupełnie inaczej niż w polskiej kulturze, przekonali się służący w Afganistanie polscy żołnierze. Nieraz bowiem spotkali się z afgańskim powiedzeniem: „wy macie zegarki, ale to my mamy czas”.
À propos gestów: kciuk uniesiony w górę jest w kulturze zachodniej uważany za znak bardzo pozytywny. W wielu kulturach azjatyckich to natomiast odpowiednik pokazywania środkowego palca. Zresztą różnice dotyczące gestów są widoczne również między poszczególnymi społeczeństwami zachodnimi: wzniesione do góry palce wskazujący i środkowy w formie litery V w Polsce kojarzą się z symbolem zwycięstwa. Tymczasem w Wielkiej Brytanii ten sam znak, ale wykonany w taki sposób, że osoba go wykonująca ma zgięte palce zwrócone do siebie – a nie do patrzącego – już jest wulgarny i znaczy tyle, ile w Europie wysunięty środkowy palec albo uniesiony kciuk na Bliskim Wschodzie.
Odmienne kody
Czy umiejętność odpowiedniego zachowania na check-pointach albo podczas spotkań ze starszyzną czy lokalną administracją może pomóc żołnierzom w wykonywaniu misji? Otóż tak. Zadaniem żołnierzy jest wypełnianie celów misji, w której biorą udział. Oznacza to, że mają chronić siły własne, dbać o powierzony sprzęt, ale także chronić lub wspomagać mieszkańców danego obszaru czy szkolić jego żołnierzy. Żeby tak się stało, konieczny jest kontakt z ludnością, nie tylko ze zwykłymi obywatelami, lecz także z miejscowymi liderami, burmistrzami, parlamentarzystami, szefami miejscowych firm, politykami i nieformalną władzą, np. starszyzną wiosek. Aby więc obecność obcych wojsk na tym terenie została zaakceptowana, a współpraca mogła się dobrze rozwijać, podczas przygotowywania misji trzeba uwzględnić nie tylko liczbę żołnierzy i ich uzbrojenie, lecz także system wartości mieszkańców danego obszaru, ich normy obyczajowe i przyjęty w danej społeczności kodeks etyczny. Wszystko to pozwala ominąć kłopoty i zrozumieć zachowania drugiej strony, daje też szansę na bycie zaakceptowanym, przyjętym i zrozumianym. Mając wiedzę o lokalnych zwyczajach i zachowaniach, można nauczyć się je odczytywać i prawidłowo reagować w trosce o własny komfort i bezpieczeństwo. Z drugiej strony przenoszenie zwyczajów i zachowań z własnej kultury do odmiennego kręgu kulturowego może się spotkać z niechęcią lub wrogością, nawet jeśli żołnierz ma najlepsze chęci i usposobiony jest otwarcie i życzliwie.
Gorzej, gdy popełnia się błędy. Znany jest przykład Amerykanów, którzy w 2012 roku w bazie Bagram w Afganistanie spalili egzemplarze Koranu skonfiskowane uwięzionym terrorystom. Obawiali się, że za pomocą ksiąg talibowie przekazują sobie wiadomości. Sprawa zakończyła się oburzeniem i protestami, w których zginęło co najmniej 30 osób, a niemal 200 zostało rannych. Takie incydenty, zwłaszcza te, które kończą się krwawo, nie służą budowaniu więzi i zaufania między żołnierzami a lokalną ludnością, a to w prosty sposób przekłada się na funkcjonowanie kontyngentu.
Czasem do sytuacji problematycznych dochodzi z powodu nieświadomości i braku wiedzy, a reakcje drugiej strony mogą być szokujące. Podczas misji w Afganistanie kanadyjskich żołnierzy denerwowały wiejskie psy – żołnierze zatem strzelali do nich, żeby szczekaniem nie ostrzegały talibów. Wtedy do Kanadyjczyków podszedł jeden z Afgańczyków i powiedział, żeby zamiast psów zabili raczej któreś z jego dzieci. Z naszego punktu widzenia to zachowanie szokujące, ale ten człowiek wolał stracić jedno dziecko niż wyszkolonego psa pasterskiego, dzięki któremu można było wyżywić całą rodzinę.
O tym, jak ważna jest znajomość kultury i obyczajów, mówi też st. chor. sztab. Michał Rózga, starszy podoficer dowództwa 12 Dywizji Zmechanizowanej, niegdyś uczestnik misji w Iraku i Afganistanie: – W krajach odmiennych kulturowo od Polski, takich jak Irak czy Afganistan, wiele rzeczy może dziwić i szokować. Niezrozumienie może powodować różne sytuacje niepożądane, a nawet prowadzić do eskalacji konfliktów czy przejawów agresji. Nieznajomość kontekstu kulturowego może wpłynąć nie tylko na bezpieczeństwo, ale w skrajnych przypadkach także na powodzenie całej misji. Pamiętam, że np. w Afganistanie żołnierze nie potrafili zaakceptować roli, jaką w tamtejszym społeczeństwie pełnią kobiety. Reagowali, gdy widzieli np. że kobieta dźwiga ciężary, a jej mąż w niczym jej nie pomaga. Ale ich zadaniem nie jest zmienianie lokalnych obyczajów czy pouczanie.
Nie tylko Sojusz
Znajomość konwencji w zachowaniu to jedno, ale istotnym elementem jest także pobieżna choćby orientacja w specyfice obszaru prowadzenia działań. Misje wojskowe bardzo często realizowane są na terenach zamieszkanych przez ludność mieszaną – zróżnicowaną kulturowo, językowo, etnicznie i religijnie. Przykładem mogą być Liban, Kosowo czy Bośnia i Hercegowina – a tam obecnie wysyłani są polscy żołnierze. Kontekst historyczny pozwala zrozumieć tło problemów, natomiast objaśnienie spraw dotyczących kwestii językowych, etnicznych i religijnych tłumaczy, skąd biorą się niesnaski, rywalizacja czy nienawiść między przedstawicielami różnych wspólnot.
Z wagi właściwego przygotowania żołnierzy do działań w obszarach konfliktu zdają sobie sprawę decydenci w strukturach organizujących misje wojskowe – w tym także dowództwo NATO. Świadczą o tym programy oraz dokumenty doktrynalne Sojuszu, ale także debaty i konferencje poświęcone analizowaniu i badaniu problematycznego zjawiska. Nabycie niezbędnych kompetencji międzykulturowych jest więc koniecznym elementem przygotowania żołnierzy jadących na misje stabilizacyjne, szkoleniowe czy pokojowe.
O wiele bardziej zaawansowana wiedza niezbędna jest natomiast wojskowym, którzy zajmują się wyspecjalizowanymi zadaniami, jakimi są np. współpraca cywilno-wojskowa CIMIC, komórki odpowiedzialne za operacje psychologiczne (PsyOps) i informacyjne (InfoOps). Potwierdzono, że przestrzeganie zasad przyjętych w danej kulturze, współdziałanie z lokalną administracją, zrozumienie jej potrzeb warunkuje skuteczność operacji dotyczących współpracy cywilno-wojskowej i form przekazywanej pomocy. Jako anegdoty opowiada się dziś historie dotyczące przekazywania w ramach wsparcia konserw z wołowiną mieszkańcom Indii albo wieprzowiną w krajach muzułmańskich.
Afgańska prowincja Nangarhar, 6 stycznia 2015 roku.
W Polsce szkolenia kulturowe dla żołnierzy wyjeżdżających w ramach kontyngentów na misje zagraniczne prowadzi od lat Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach. – Zgodnie z obowiązującymi przepisami wszyscy żołnierze wyjeżdżający na misje muszą przejść szkolenia dotyczące uwarunkowań kulturowych, religii i obyczajów – podkreśla komendant CPdMZ-etu płk Adam Włoczewski i dodaje: – Żołnierze przed wyjazdem szkolą się też w zakresie ochrony ludności cywilnej, ochrony i wsparcia ofiar przemocy ze względu na płeć, ochrony dzieci w konfliktach zbrojnych, zasad współpracy cywilno-wojskowej czy ochrony dóbr kultury.
Zajęcia bazują na ogólnych wytycznych przygotowanych przez NATO, ONZ czy Unię Europejską, ale w Kielcach są wzbogacane o dodatkowe treści. – Kursy w tym zakresie obowiązują także żołnierzy, którzy pełnią obowiązki w ramach inicjatywy gotowości NATO, Sił Odpowiedzi NATO czy Grupy Bojowej UE. W zajęciach uczestniczą wszyscy bez względu na stopień, zajmowane stanowisko i doświadczenia misyjne. Kurs obowiązuje zarówno szeregowego, który wyjeżdża na misję pierwszy raz, jak i pułkownika, który jedzie po raz trzeci – wyjaśnia Jakub Strzeblecki z sekcji szkolenia ds. kulturowych kieleckiego centrum.
Szkolenia na temat uwarunkowań kulturowych nie są długie – zwykle zajmują kilka godzin zajęć. Wyjątkiem jest szkolenie przed misją w Libanie. Żołnierze PKW uczestniczą w tygodniowym kursie, a kadra i dowództwo kontyngentu szkolą się przez dwa tygodnie. – Mówimy o uwarunkowaniach historycznych, geopolitycznych, zróżnicowaniu religijnym i etnicznym Libanu, kulturze chrześcijańskiej i muzułmańskiej, opowiadamy też o założeniach islamu. Uczymy o zwyczajach, gestach, przekonaniach, uprzedzeniach – wskazuje Agnieszka Krasowska z CPdMZ-etu. Znajomość tych spraw pozwala żołnierzom wykonującym zadania poza bazą właściwie odczytywać sygnały wysyłane przez lokalną ludność, nawiązywać kontakty i współdziałać z miejscowymi jednostkami wojskowymi czy administracją.
W przypadku każdego z PKW kursy odbywają się stacjonarnie lub zdalnie za pośrednictwem wideokonferencji. – Od czasu pandemii szkolenia zdalne są praktykowane najczęściej. Staramy się przekazywać wiedzę w pełnym zakresie, ale nie da się ukryć, że podczas kursów stacjonarnych znacznie łatwiej o dyskusję i wymianę doświadczeń, zwłaszcza że uczestniczą w nich też żołnierze, którzy mają bogate doświadczenie misyjne – mówi Agnieszka Krasowska. Jeszcze kilka lat temu, gdy Wojsko Polskie prowadziło działania bojowe w Iraku i Afganistanie, stacjonarne szkolenia kulturowe w Kielcach trwały tydzień lub dwa. Żołnierze uczyli się nie tylko o kulturze, religii i obyczajach regionu, ale poznawali też podstawy języków dari i paszto.
Polskie kontyngenty stacjonują obecnie w Iraku, na Łotwie, w Rumunii, Kosowie, Turcji, Bośni i Hercegowinie, Afryce, we Włoszech lub w Libanie, rotacyjnie na Litwie i w Estonii (PKW Orlik) oraz trzymają dyżury w ramach SON czy GBUE. Dla wszystkich tych kontyngentów w Kielcach przygotowano kursy kulturowe. – Inaczej dobieramy treści dla ludzi, którzy służyć będą na Bałkanach, inaczej dla tych, którzy jadą na Łotwę, a inaczej dla tych delegowanych na Bliski Wschód czy do Afryki – zaznacza Strzeblecki. – Nie jesteśmy w stanie z żołnierzy zrobić kulturoznawców danego regionu, ale też nie taki jest nasz cel. Przekazujemy wojskowym absolutne podstawy. Chcemy poszerzyć ich horyzonty, przekazać wiedzę, która im pomoże w służbie za granicą, wiedzę, która sprawi, że nie narobią sobie i innym kłopotów. Tłumaczymy, że każdy ma prawo do swoich poglądów, ale w momencie kiedy wykonują swoje obowiązki na misji, powinni jednak wystrzegać się manifestowania osobistych przekonań i uprzedzeń. Celem jest to, by żołnierz po kursie wiedział, jak zachowywać się w danym kręgu kulturowym czy jak dostosowywać się do obowiązujących norm i zasad – podkreśla Jakub Strzeblecki.
Szkolenia obejmują również podstawy przyjętej w danym społeczeństwie etykiety. – Mówimy np. o tym, jakie zachowania są wskazane, a jakie niepożądane w danym środowisku. Wskazujemy, których tematów nie należy poruszać. Wspominamy też o ciekawostkach sprawiających, że szkolenie będzie bardziej interesujące, na przykład o potrawach narodowych – wymienia Jakub Strzeblecki.
Komendant CPdMZ-etu zaznacza również, że kadra kieleckiej placówki systematycznie bierze udział w misjach zagranicznych, specjaliści CIMIC z Kielc wyjeżdżają na każdą zmianę PKW do Libanu, Kosowa, są także w Bośni. To pozwala im nie tylko zbierać nowe doświadczenia, lecz także dodawać nowe treści do kursów z zakresu uwarunkowań międzykulturowych.
Przydatność takich szkoleń widzą sami żołnierze. – Przed misjami w Iraku i Afganistanie uczestniczyłem w tego typu kursach z wielką ciekawością i zainteresowaniem. Bo chociaż jako żołnierze jesteśmy odpowiednio przygotowani do działań militarnych – mamy umundurowanie, uzbrojenie, jesteśmy odpowiednio wyszkoleni, to musimy jeszcze zrozumieć, że nasza skuteczność na misji to coś więcej niż zdolności taktyczne. Obowiązkowe jest poznanie kultury kraju, do którego jedziemy, i religii. Tylko w ten sposób będziemy mogli działać z poszanowaniem lokalnych obyczajów, przekonań i wiary. Starałem się zawsze zachęcać moich podwładnych do pogłębiania wiedzy w tym obszarze – mówi gen. bryg. dr inż. Grzegorz Kaliciak, dowódca 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej, uczestnik misji w Iraku i Afganistanie. Oficer wspomina, że np. przed wyjazdem do Afganistanu podrzucał swoim żołnierzom listę lektur. Żołnierze, w ślad za swoim dowódcą, przyswajali więc wiedzę nie tylko o historii Afganistanu, studiowali mapy, przewodniki, lecz także czytali „Modlitwę o deszcz” Wojciecha Jagielskiego czy „Chłopca z latawcem”, autorstwa urodzonego w Kabulu powieściopisarza Khaleda Hosseiniego. – Chciałem oswoić żołnierzy z inną kulturą przed wyjazdem na misję – podkreśla generał.
Konieczność prowadzenia szkoleń kulturowych potwierdza także kpt. Jarosław Wyrzykowski z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, podczas IX zmiany PKW UNIFIL w Libanie szef sekcji operacyjnej: – Największa trudność w Libanie polega na tym, że działamy w regionie, gdzie naprzemiennie co kilka kilometrów znajdują się wioski chrześcijańskie i muzułmańskie. Nie możemy sympatyzować z żadną ze stron i zachowując neutralność, musimy dostosowywać się do reguł, zasad i obyczajów przedstawicieli obu tych kultur. Odpowiednie przeszkolenie w zakresie świadomości międzykulturowej ma szczególne znaczenie dla dowódcy PKW, który bardzo często spotyka się z liderami i władzami miast i wsi. Przed każdym takim spotkaniem dowódca PKW podczas krótkiego briefingu przygotowywany jest przez specjalistów CIMIC. Trzeba wiedzieć, z kim i jak się witać, co można powiedzieć i komu, by nie wywołać żadnych problemów dyplomatycznych.
Brakujący element
O istotności przygotowania żołnierzy do wyjazdów na misje mówią także naukowcy, specjalizujący się w danej kulturze. Dr hab. Marcin Rzepka, pracownik Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, orientalista i specjalista od Iranu i Afganistanu, prowadził szkolenia dla żołnierzy wyjeżdżających na misje. – Kursy takie były bardzo rozbudowane. Ja i moi współpracownicy – z ówczesnego Instytutu Iranistyki UJ – prowadziliśmy zajęcia dotyczące kultury afgańskiej, specyfiki tamtejszej odmiany islamu, zróżnicowania językowego, etnicznego i społecznego oraz kodów kulturowych – zaznacza. Dr hab. Rzepka podkreśla, że szkolenia tego typu pozwalają zdobyć pobieżną orientację w kulturze i rzeczywistości, w której żołnierze mają przebywać. Chodzi też o uświadomienie sobie problemów, z jakimi zmaga się dane społeczeństwo, co pozwala przygotować się na różnorakie wyzwania. – Zwracałem np. żołnierzom uwagę na to, że w Afganistanie społeczeństwo jest straumatyzowane wojną, bo w zasadzie od 1978 roku kolejne pokolenia wyrastają w cieniu konfliktów i walk. Mówiłem o potrzebie otwartości na odmienność, podkreślałem też, że żołnierze powinni zachować czujność i podejrzliwość, bo za fasadową grzecznością mogą się kryć interesy pewnych grup, ona sama zaś może nie mieć żadnego przełożenia na faktyczny stosunek do żołnierzy – dodaje.
Badacz podkreśla przy tym, że doświadczenie zdobywane przez żołnierzy na misjach ma ogromną wartość poznawczą. – Obserwacje czynione przez ludzi, którzy mają możliwość zetknięcia się z wielością najróżniejszych sytuacji mogą być ciekawsze i głębsze niż osób, które zajmują się jakąś przestrzenią kulturową teoretycznie – zaznacza Marcin Rzepka i dodaje: – Przekazujemy wiedzę żołnierzom, a oni uwzględniają nasze zalecenia w codziennej pracy na miejscu. W całej tej układance brakuje jeszcze jednego elementu, który pozwalałby zbadać zebrane przez żołnierzy doświadczenia, aby móc je później wykorzystać podczas kolejnych szkoleń. Można byłoby w ten sposób udoskonalać cały proces tak, by oferować żołnierzom nie tylko wiedzę ogólną, lecz także konkretne zalecenia dla pracy i służby w konkretnym regionie czy podczas konkretnej misji.
O znaczeniu kursów z zakresu świadomości międzykulturowej mówi też płk dr Marcin Matczak, szef sztabu 1 Dywizji Piechoty Legionów, niegdyś szef sekcji ds. szkolenia kulturowego CPdMZ w Kielcach. – Nie możemy dopuścić do utraty zdolności i wiedzy w tym zakresie, którą zdobywaliśmy podczas misji w Iraku i Afganistanie. Może za dziesięć lub za 20 lat Wojsko Polskie ponownie weźmie udział w operacji bojowej i wówczas będziemy musieli odkrywać na nowo zależności pomiędzy kulturą rejonu operacji a skutecznością działań wojskowych, wypracować procedury i prowadzić badania… A my już to zrobiliśmy, wystarczy tę wiedzę usystematyzować i wdrażać. Takie podejście mają np. Amerykanie, którzy po zakończeniu misji bojowych zebrane doświadczenia wykorzystują do celów szkoleniowych, piszą nowe instrukcje i programy edukacyjne – mówi oficer. Podkreśla jednocześnie, że świadomość międzykulturowa i tzw. operacjonalizacja kultury mają większe znaczenie dla misji stabilizacyjnych i bojowych niż dla pokojowych. – To nie oznacza, że mamy sobie zrobić teraz przerwę w przekazywaniu i systematyzowaniu wiedzy. Dekadę temu miałem wrażenie, że wielu żołnierzy traktuje szkolenia ze świadomości międzykulturowej jak naukę podstaw savoir-vivre’u – uważa oficer i twierdzi, że dziś wcale nie jest lepiej.
Wojskowi przekonują, że świadomość międzykulturowa ma znaczenie na poziomie strategicznym (bo można np. przyjąć cele misji, które w kontekście danej kultury nie są do osiągnięcia), a także na poziomie operacyjnym i taktycznym. Może zatem warto rozważyć, by szkolenia w tej dziedzinie były obligatoryjne w procesie kształcenia kadr oficerskich i podoficerskich. Co więcej, żołnierze podkreślają, że znajomość kultury i obyczajów ma także znaczenie w relacjach sojuszniczych. Nie bez powodu na niemal wszystkich kursach natowskich dla oficerów i podoficerów prowadzone są zajęcia dotyczące świadomości międzykulturowej. Wszak rozumienie odmienności, nawet wśród współpracujących ze sobą armii, przekłada się na lepsze zrozumienie w czasie międzynarodowych szkoleń i ćwiczeń wojskowych.
autor zdjęć: Archiwum WIW, Piotr Jakubik/ PKW UNIFIL, Krzysztof Plażuk/ PKW Czad, Adam Roik/ Combat Camera DORSZ,US DoD, CPdMZ
komentarze