moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Spektakl Kremla

Na sali kamera filmowa i korespondenci prasy. Obszerne relacje w gazetach codziennych, a już po wyroku publikacja niemal pełnej wersji stenogramów z sali rozpraw i błyskawiczne ich przetłumaczenie na język polski. W założeniu Kremla proces przywódców polskiego podziemia miał się stać wielkim propagandowym spektaklem. I tak w istocie było.

Ława oskarżenia w procesie szesnastu – Moskwa, czerwiec 1945 roku. Fot. Wikipedia

Dochodziła 4.30, gdy sędziowie ponownie weszli na salę rozpraw. Wcześniej przez ponad trzy godziny naradzali się nad werdyktem. Albo udawali, że się naradzają. Kto choć trochę znał zasady działania sowieckiego systemu, raczej nie miał wątpliwości, że szczegóły spektaklu, który przez ostatnie trzy dni rozgrywał się w moskiewskim Domu Związków, zostały dograne na długo przed jego rozpoczęciem. „Proszę wstać” – rzucił przewodniczący składu orzekającego gen. Wasilij Ulrich, po czym zaczął odczytywać sentencję wyroku. Gen. Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek”, ostatni dowódca Armii Krajowej i komendant organizacji NIE, został skazany na dziesięć lat więzienia. Jan Stanisław Jankowski, wicepremier i Delegat Rządu na Kraj – na osiem lat. Pięć lat za kratami mieli spędzić jego zastępcy – Adam Bień i Stanisław Jasiukowicz. Wobec kolejnych ośmiu oskarżonych sąd orzekł kary od czterech miesięcy do półtora roku w odosobnieniu. Trzy osoby zostały uniewinnione. „Wyrok jest ostateczny i skardze w trybie kasacyjnym nie podlega” – oświadczył na koniec Ulrich.

Nazajutrz gazety w Moskwie rozpisywały się o humanitarnej postawie sowieckiego wymiaru sprawiedliwości. Przecież za tak niewybaczalne zbrodnie kary mogły być zdecydowanie surowsze… Zachodni korespondenci okazywali większą powściągliwość, choć wielu z nich starało się werdykt usprawiedliwiać. Na tym tle zdecydowanie wyróżniał się głos znanego pisarza George’a Orwella, który w komentarzu dla brytyjskiej gazety „Tribune” napisał: „Polacy zostali oskarżeni o to, że usiłowali zachować niepodległość własnego państwa, jednocześnie przeciwstawiając się marionetkowemu rządowi, który został ich krajowi narzucony, jak również o to, że pozostali wierni rządowi w Londynie, który był w tym czasie uznawany przez cały świat, wyjąwszy ZSRS”.

Garść ojczystej ziemi

Dramat liderów Polskiego Państwa Podziemnego zaczął się kilka miesięcy wcześniej. W lutym 1945 roku gen. Leopold Okulicki został poinformowany, że kontaktu z nim szukają wojskowi z najbliższego otoczenia marszałka Georgija Żukowa. Wiadomość przynieśli żołnierze powiązanej z lewicą Polskiej Armii Ludowej. Niebawem do rąk „Niedźwiadka” trafił list od niejakiego płk. Pimienowa. Oficer zapraszał na spotkanie z przedstawicielem sowieckiego sztabu, gen. Iwanowem. Tłumaczył, że tylko bezpośrednia rozmowa pomoże rozwiązać problemy i nieporozumienia, które narosły między Armią Czerwoną a polskim podziemiem. Identyczny list trafił do rąk Jana Stanisława Jankowskiego, szefa Delegatury Rządu na Kraj. Polacy mieli nie lada problem. Okulicki doskonale znał Sowietów, wiedział, na co stać NKWD. Kilka lat wcześniej sam był więźniem Łubianki. Wyszedł dopiero po interwencji gen. Andersa, który na mocy układu Sikorski–Majski został dowódcą polskiej armii w ZSRS. „Ja tam nie chcę iść. Ja tam już raz siedziałem i oni drugi raz mnie nie wypuszczą” – stwierdził podczas jednej z konspiracyjnych narad. Sprawa nie była jednak taka prosta.

Kilkanaście dni wcześniej przywódcy wielkiej trójki spotkali się w Jałcie, gdzie praktycznie uzgodnili kształt powojennej Europy. Było jasne, że Polska straci Kresy Wschodnie i wpadnie w sowiecką strefę wpływów. Na osłodę miała otrzymać rząd jedności narodowej, w którym znajdzie się miejsce dla wszystkich sił politycznych. Ale chyba nawet na Zachodzie mało kto wierzył, że do tego dojdzie. W Polsce karty rozdawał Stalin. Sowieckie wojska parły na zachód, a na zajętych terytoriach zaprowadzały własne porządki. Taktyczny sojusz z polskim podziemiem szybko okazał się fikcją. Trwały aresztowania i wywózki w głąb ZSRS. Do tego w lipcu 1944 roku został powołany Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, czyli faktycznie samozwańczy rząd całkowicie podległy Kremlowi. – Przywódcy konspiracji wiedzieli, że ewentualna zgoda na rozmowy z Sowietami wiąże się z olbrzymim ryzykiem. Z drugiej strony stanęli pod ścianą. Obawiali się, że odrzucenie propozycji może ostatecznie wykluczyć emigracyjnych polityków z rozmów o przyszłym rządzie. Sowiecka propaganda zapewne też oskarżyłaby podziemie o zaognianie konfliktu – wylicza prof. Grzegorz Hryciuk, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego. Ostatecznie zaproszenie zostało przyjęte. Decyzję zaaprobowała Rada Jedności Narodowej, czyli konspiracyjny parlament, rząd na uchodźstwie zaś wydał w tej sprawie instrukcje. Uczestnikom rozmów polecał przede wszystkim, by przekonali Sowietów do zaniechania terroru i deportacji polskich obywateli.

Po kilku wstępnych spotkaniach z udziałem z jednej strony Pimienowa, a z drugiej m.in. Jankowskiego strony miały zasiąść do stołu w pełnym składzie. Sowieci zapewniali, że na Polaków będzie czekał sam gen. Iwanow. Na miejsce rozmów wyznaczono jedną z willi w Pruszkowie. Polscy delegaci zaczęli tam zjeżdżać 26 marca 1945 roku. Na ich czele stali gen. Okulicki i Jankowski. Sowieci jednak nie dotrzymali słowa. Swoich rozmówców na raty zapakowali do samolotów i wywieźli do Moskwy. Posłużyli się przy tym podstępem. Zapewnili Polaków, że kierują ich do Londynu, by umożliwić konsultacje z emigracyjnym rządem. Ale prawda szybko wyszła na jaw. Jeden z uprowadzonych, Adam Bień, wspominał: „Spojrzałem przez okno samolotu i zobaczyłem, że lecimy w innym kierunku, niż się spodziewaliśmy. Zapytałem: dlaczego? W odpowiedzi usłyszałem, że lecimy do Moskwy, do Stalina”. Wtedy zapewne pojął sens słów jednego z sowieckich oficerów, który jeszcze przed startem zagadnął Polaków: „A zabraliście panowie w tę drogę garść ojczystej ziemi?”.

Znak dla Churchilla

Aresztowani trafili do więzienia na moskiewskiej Łubiance. Zostali osadzeni w oddzielnych celach i poddani żmudnemu śledztwu. Jak przyznawali po latach, Sowieci nie stosowali wobec nich przemocy fizycznej. Były za to wielogodzinne przesłuchania prowadzone w środku nocy, okraszone ledwie zawoalowanymi groźbami.

Tymczasem wiadomość o zniknięciu delegatów szybko dotarła do Londynu. Przedstawiciele rządu na uchodźstwie powiadomili o tym władze Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a ambasadorowie tych państw próbowali interweniować w Moskwie. Bezskutecznie. Sowieci zapewniali, że cała historia to wymysł Polaków. Dopiero 3 maja ludowy komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow przyznał, że przywódcy podziemia zostali aresztowani i że niebawem staną przed sądem. Sowieci krok po kroku przygotowywali pokazówkę w stylu procesów politycznych z czasów wielkiej czystki. Za podstawę prawną przyjęli umowę, którą w lipcu 1944 roku Mołotow podpisał z przewodniczącym PKWN Edwardem Osóbką-Morawskim. Dotyczyła ona ochrony tyłów frontu i mówiła, że obywatele polscy mogą być sądzeni według prawa sowieckiego, jeśli ich czyny zostaną uznane za wrogie wobec Armii Czerwonej. Drugim dokumentem, na który się powoływali, była uchwała o pasie przyfrontowym zaakceptowana przez polski rząd tymczasowy. Dziś eksperci nie mają wątpliwości: taka wykładnia nie mieściła się w jakichkolwiek cywilizowanych standardach prawnych.

– Stalinowi chodziło przede wszystkim o efekt propagandowy. Chciał skompromitować podziemie powiązane z rządem londyńskim. Pragnął wykazać, że w swojej działalności skupiało się ono na antysowieckiej dywersji, a dla osiągnięcia celu gotowe było nawet współpracować z Niemcami – wyjaśnia prof. Hryciuk. Proces miał zastraszyć polskich polityków niechętnych komunistom, stanowił też sygnał dla Zachodu. Zwrócił na to uwagę dr hab. Sławomir Kalbarczyk, gdy powoływał się na wspomnienia gen. Nikołaja Afanasjewa, jednego z oskarżycieli w procesie szesnastu. Prokurator opisuje w nich naradę, którą Stalin zwołał na początku czerwca. Uczestniczyli w niej m.in. Mołotow, Beria i Malenkow, słowem – cała sowiecka wierchuszka. Podczas spotkania Stalin argumentował: „Nie chodzi w ostatecznym rozrachunku o Okulickiego i jego emisariuszy, lecz o to, że trzeba wytrącić wszystkie atuty z rąk Churchilla i nie dopuścić do zainstalowania reżimu Mikołajczyka w Polsce, człowieka wrogo nastawionego do Związku Sowieckiego. W Polsce powinien być Rząd Ludowy – a Churchill ciągle swoje, chce poprzedniego rządu na czele z Mikołajczykiem. Nie możemy do tego dopuścić, dlatego Mikołajczyka i jego bandę trzeba zdemaskować przed ludźmi i zdyskredytować tak, żeby wszyscy, a w pierwszej kolejności Churchill, zrozumieli, że Mikołajczyka i jego kompanii w Polsce nie będzie”.

Ostatecznie szesnastu członków polskiego podziemia oskarżono o organizowanie podziemnych oddziałów zbrojnych na tyłach Armii Czerwonej, działalność terrorystyczno-dywersyjną i planowanie wystąpienia przeciwko ZSRS w sojuszu z Niemcami. 18 czerwca 1945 roku przed sądem w Moskwie ruszył proces.

„Chcę przyjaźni z Rosją…”

Na ławie oskarżonych zasiadło piętnaście osób. Sprawa Antoniego Pajdaka ze względu na stan jego zdrowia została wyłączona do odrębnego postępowania. Poszczególne rozprawy trwały od 11.00 do 23.00 z dwugodzinną przerwą. Zeznania były filmowane, na salę wpuszczono też przedstawicieli prasy – nie tylko sowieckiej, lecz także zachodniej. – Każdego dnia w gazetach ukazywały się relacje z procesu. O sprawie obszernie pisał choćby „Czerwony Sztandar” skierowany do lwowskich Polaków. Już po zakończeniu procesu wydano nie tylko skrócone sprawozdanie, lecz także niemal pełny stenogram z sali rozpraw, który w dodatku błyskawicznie przetłumaczono na język polski – wymienia prof. Hryciuk. W sprawie zeznawali m.in. członkowie organizacji NIE – ppłk Feliks Janson i kpt. Władysław Herman. Podczas długiego śledztwa Sowieci odpowiednio ich do tej roli przygotowali… Oskarżeni bronili się, jak mogli. Okulicki dowodził po rosyjsku: „Proces ma charakter polityczny. Nie możecie dowieść, że nie walczyliśmy z Niemcami w ciągu pięciu lat (…). Oskarżacie nas o współpracę z Niemcami, godząc w nasz honor. Oskarżając 300 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej, oskarżacie cały naród polski (…). Chcę przyjaźni z Rosją, ale pod jednym warunkiem. Jest nim utrzymanie niepodległości Polski”. Kiedy wypowiadał te słowa, w innej części Moskwy były premier emigracyjnego rządu Stanisław Mikołajczyk toczył z polskimi komunistami rozmowy o podziale władzy. W pewnej chwili Władysław Gomułka powiedział jego stronnikom: „Nie obrażajcie się, panowie, że my wam ofiarujemy miejsca w rządzie, jakie sami uznajemy za możliwe. Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”.

W tym ujęciu toczący się kilka ulic dalej proces z pewnością był narzędziem presji. Sowieci jednak wykorzystali rozprawę także w inny sposób. – Podczas jego trwania NKGB bardzo aktywnie sondowało nastroje na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej. Z tej działalności zachowały się obszerne sprawozdania. Sowieci liczyli, że rozprawa może przełożyć się na decyzje Polaków o opuszczaniu terytoriów wcielonych do ZSRS – podkreśla prof. Hryciuk.

Wyroki w procesie szesnastu zapadły w nocy z 20 na 21 czerwca 1945 roku. Były stosunkowo łagodne. Jak się jednak niebawem okazało, większość najwyższych rangą skazanych miała już nigdy nie opuścić więzienia. Okulicki najpewniej został zamordowany w zakładzie na Butyrkach. Doszło do tego w wigilię 1946 roku. W tym samym roku, także na Butyrkach, zmarł Jasiukowicz. Z kolei Jankowski przeżył jeszcze siedem lat – zmarł w marcu 1953 roku we Włodzimierzu. W tym czasie komuniści mieli już w Polsce pełnię władzy.

Podczas pisania korzystałem z następujących publikacji: „Sprawozdanie sądowe w sprawie organizatorów, kierowników i uczestników polskiego podziemia w zapleczu Armii Czerwonej na terytorium Polski, Litwy oraz obwodów zachodnich Białorusi i Ukrainy, rozpatrzonej przez Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR 18–21 czerwca 1945 r. w Moskwie”, Moskwa 1945; Sławomir Kalbarczyk, „Proces szesnastu we wspomnieniach oskarżyciela”, „Biuletyn IPN” 9/2018; Eugeniusz Duraczyński, „Generał Iwanow zaprasza. Przywódcy polskiego państwa podziemnego przed sądem moskiewskim”, Warszawa 1989; Norman Davies, „Powstanie ’44”, Kraków 2004; Adam Bień, „Listy z Łubianki”, Kraków 1997.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
 
Awanse dla medalistów
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
W drodze na szczyt
Zrobić formę przed Kanadą
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Olimp w Paryżu
Ryngrafy za „Feniksa”
Posłowie o modernizacji armii
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Czworonożny żandarm w Paryżu
Rekord w „Akcji Serce”
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Wiązką w przeciwnika
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Podchorążowie lepsi od oficerów
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Wybiła godzina zemsty
Polskie Pioruny bronią Estonii
„Niedźwiadek” na czele AK
Olympus in Paris
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Kluczowy partner
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Zmiana warty w PKW Liban
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Ochrona artylerii rakietowej
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
Rehabilitacja poprzez sport
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Więcej powołań do DZSW
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Kluczowa rola Polaków
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Fiasko misji tajnych służb
Rosomaki i Piranie
Chirurg za konsolą

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO