W nocy w położonym nieopodal Charkowa rosyjskim Biełgorodzie zapaliły się składy ropy naftowej. Niewykluczone, że to wynik rajdu ukraińskiej armii. Tymczasem prezydent Wołodymyr Zełenski zdymisjonował dwóch generałów, których nazwał „antybohaterami”. Tak zaczął się 37 dzień wojny na Ukrainie.
Biełgorod położony jest 30 km od granicy z Ukrainą. Od ostrzeliwanego przez Rosjan Charkowa dzieli go ledwie 60 km. W mieście znajdują się między innymi składy ropy wykorzystywane przez rosyjską armię. W nocy doszło tam do potężnych eksplozji. Według agencji RIA Novosti w ogniu stanęło osiem zbiorników. Zagrożone były kolejne. Przedstawiciele rosyjskiej administracji o spowodowanie wybuchów oskarżyli ukraińską armię. Zbiorniki miały zostać ostrzelane z dwóch śmigłowców, które nadleciały od strony granicy. Niebawem w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania przedstawiające maszyny przelatujące nad osiedlem mieszkaniowym, rzekomo już po ataku. W tle widać słupy ognia. Do godziny ósmej polskiego czasu armia Ukrainy nie potwierdziła jednak tych informacji.
Tak więc 37. dzień wojny rozpoczął się mocnym akcentem. Nie jedynym zresztą. Przed świtem prezydent Wołodymyr Zełenski poinformował o dymisji dwóch ukraińskich generałów. Stanowiska stracili szef departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego Andrij Naumow i były szef biura SBU w regionie Chersonia Serhij Kriworuczko. Obydwaj zostali też zdegradowani. Zełenski nazwał ich antybohaterami. – Nie trzeba nam tu przypadkowych generałów. Nie mam czasu zajmować się wszystkimi zdrajcami, ale stopniowo wszyscy będą ukarani – stwierdził.
Tymczasem ukraiński Sztab Generalny poinformował, że w nocy doszło do kolejnego przegrupowania rosyjskich wojsk rozlokowanych na północ od Kijowa. Część ruszyła w kierunku granicy z Białorusią. Żołnierze mieli korzystać nie tylko z wojskowych pojazdów, ale też z autobusów, a nawet samochodów osobowych zarekwirowanych wcześniej ukraińskim cywilom. Ale ruchy wojsk wcale nie muszą oznaczać, że Rosja wycofuje się z okolic ukraińskiej stolicy. Z danych brytyjskiego wywiadu, które rano opublikowało tamtejsze ministerstwo obrony wynika, że Kijów i Czernichów nadal znajdują się pod ostrzałem rakietowym. Wcześniej resort poinformował, że Rosjanie przerzucają na Ukrainę oddziały stacjonujące w Osetii Południowej. Liczba żołnierzy może sięgać dwóch tysięcy. Mają oni wzmocnić siły agresora na wschodzie ukraińskiego terytorium. To tam trwają obecnie najcięższe walki. Według informacji Ukraińców ostatniej nocy w okolicach Doniecka i Ługańska ich wojska odparły aż siedem rosyjskich uderzeń, które miały na celu przełamanie frontu.
To nie jedyny sukces ukraińskiej armii. Według informacji brytyjskiego wywiadu podawanych przez BBC, Ukraińcy zdołali odbić wioski Słoboda i Łukasziwka w obwodzie czernichowskim. „Ukraina kontynuuje udane, choć ograniczone kontrataki na wschodzie i północnym wschodzie Kijowa” – przekazują Brytyjczycy. Ukraińcy mieli też odzyskać kontrolę nad jedenastoma miejscowościami położonymi w obwodzie chersońskim na południu kraju.
Do zakończenia wojny cały czas jednak daleko. Wczoraj szef NATO Jens Stoltenberg ostrzegł, że Rosja może niebawem zaatakować ze zdwojoną siłą. Rosjanie nadal stosują taktykę spalonej ziemi, a celem ich uderzeń każdego dnia stają się cywile. Według najnowszych danych Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka od początku agresji na Ukrainę zginęło 1232 cywilów, a 1935 zostało rannych. Urzędnicy zaznaczają jednak, że to tylko przypadki potwierdzone. Faktyczna liczba ofiar jest znacznie wyższa. Dziś ma dojść do kolejnej próby ewakuowania mieszkańców pozostających w oblężonym Mariupolu. Ale już od rana Ukraińcy donosili, że może być z tym problem, bo Rosjanie blokują chcące wjechać do miasta autobusy.
Obok walk na froncie cały czas też trwają zabiegi dyplomatyczne, które mają pomóc Ukrainie. Rankiem polskiego czasu w mediach pojawiła się informacja, że Australia jest gotowa przekazać tamtejszej armii transportery opancerzone Bushmaster. A jeszcze w czwartek przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola ogłosiła, że jest w drodze do Kijowa, gdzie spotka się z przedstawicielami ukraińskich władz.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze