Zwiększymy obecność wojsk rotacyjnych w Polsce i w Rumunii, ponieważ mamy święty obowiązek wynikający z Artykułu 5 Traktatu NATO, by bronić tych krajów. Nie mamy tego obowiązku w stosunku do Ukrainy, chociaż bardzo niepokoi nas to, co się tam dzieje – mówił Joe Biden na spotkaniu z dziennikarzami, na którym podsumowywał rok swojej prezydentury.
Dziś przypada pierwsza rocznica zaprzysiężenia Joe Bidena na 46. prezydenta USA. Z tej okazji wczoraj polityk spotkał się z dziennikarzami. Na konferencji wiele uwagi poświęcono Rosji, Ukrainie i sytuacji politycznej na wschodniej flance NATO.
Biden powiedział, że rozmawiał z Władimirem Putinem i otwarcie mówił mu, co sądzi o ewentualnych planach inwazji na Ukrainę. – Powiedziałem mu: „Panie prezydencie, okupowaliście wcześniej inne kraje, ale cena tego była bardzo wysoka. Można wejść i okupować Ukrainę, ale to niesie za sobą wielkie straty, również ekonomiczne. Ile chcecie, by to trwało? Rok? Trzy lata? Pięć? Dziesięć? Ile to będzie kosztować? Ile na tym stracicie?” – przytoczył rozmowę Joe Biden. – Putin poprosił mnie o gwarancję w dwóch sprawach. Po pierwsze, by Ukraina nie stała się częścią NATO. Po drugie, by na jej terytorium nie znalazła się broń strategiczna i atomowa – mówił Biden. – Jeśli chodzi o obecność Ukrainy w NATO, to szanse na to są dziś niewielkie. A druga kwestia… Możemy coś wypracować w tym temacie – powiedział Biden.
Jeden z dziennikarzy zapytał o sankcje wobec Rosji, które miałyby być na nią nałożone, jeśli zaatakuje Ukrainę oraz dlaczego Putin miałby się ich obawiać, skoro wcześniej takie groźby nie robiły na nim wrażenia. – Cóż, ponieważ nigdy nie widział sankcji takich jak te, które obiecałem, że zostaną nałożone – odpowiedział prezydent USA. – Rosja zostanie pociągnięta do odpowiedzialności, jeśli dokona inwazji na Ukrainę. W zależności od tego, co zrobi, jak duża będzie ta inwazja, tak poważne będą konsekwencje – dodał Biden.
Ponieważ to zdanie wzbudziło wiele kontrowersji, a dziennikarze zaczęli dopytywać o to, czym jest „mała inwazja”, Biały Dom po konferencji doprecyzował słowa Joe Bidena. – Jeśli jakiekolwiek siły rosyjskie przekroczą ukraińską granicę, będzie to ponowna inwazja, która spotka się z szybką, ostrą i wspólną odpowiedzią USA i naszych sojuszników – powiedziała Jen Psaki, rzeczniczka prasowa Białego Domu.
Wśród pytań pojawiło się również to dotyczące stacjonowania wojsk USA w Europie. Biden kategorycznie powiedział, że nie planuje, aby wojska USA na stałe stacjonowały w państwach wschodniej flanki. Natomiast jeśli dojdzie do ruchów Rosji wskazujących na inwazję, USA zwiększą ilość wojsk rotacyjnych w Polsce czy Rumunii. – To wynika z Artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, naszym świętym obowiązkiem jest ich bronić. Tego obowiązku nie mamy wobec Ukrainy, ale bardzo nas niepokoi to, co się tam dzieje – powiedział Biden.
Dziennikarze pytali też prezydenta Bidena o intencje Putina. – Wydaje mi się, że Putin nadal nie chce pełnowymiarowej wojny. Czy myślę, że będzie testował Zachód, USA i NATO? Tak, wydaje mi się, że będzie to robił. Ale zapłaci za to naprawdę wysoką cenę, o której teraz nawet nie myśli. Nie ma pojęcia, ile go to będzie kosztowało. Myślę, że pożałuje, że to zrobił – odpowiedział Biden. Dodał jednak, że obawia się, że sytuacja może się wymknąć spod kontroli. – Jedyna wojna, która jest gorsza od zamierzonej to ta niezamierzona – podkreślił prezydent USA.
Padły również pytania dotyczące wątpliwości co do jedności NATO. Biden powiedział, że „nie kupuje narracji o braku jedności NATO wobec agresji Rosji”. Przyznał natomiast, że członkowie NATO mają różne zdanie co do sankcji, które ewentualnie zostaną nałożone na Rosję. – To bardzo ważne, by wszyscy w NATO stali na tym samym stanowisku. I tak, są różnice w NATO dotyczące tego, co możemy zrobić w zależności od tego, co się stanie – powiedział Biden.
autor zdjęć: AP / Associated Press / East News
komentarze