Trening na sali gimnastycznej i pogadanka o wyposażeniu, które może przydać się na selekcji. Potem kilkugodzinny marsz po lesie i noc pod gołym niebem. To część zadań, jakie czekały uczestników preselekcji do Jednostki Wojskowej Komandosów. – Podaliśmy kandydatom wiedzę w pigułce. Niech korzystają, drugiej takiej szansy nie będzie – mówi płk Michał Strzelecki, dowódca JWK.
Kilkadziesiąt osób stawiło się w piątek po południu w Jednostce Wojskowej Komandosów w Lublińcu. Wśród nich żołnierze z jednostek powietrznodesantowych, terytorialsi, podchorążowie Akademii Wojsk Lądowych oraz przedstawiciele innych służb mundurowych, m.in. strażnicy więzienni i policjanci. Wszyscy przyjechali do JWK, by wziąć udział w preselekcji. Lubliniecka jednostka zaprosiła na szkolenie osoby, które chciałyby służyć w wojskach specjalnych. Po co? By wśród ochotników znaleźć najlepszych.
– Projekt roboczo nazwaliśmy preselekcją, ale zapewniam: nie chcemy was eliminować. Chcemy, żebyście dobrze poznali zasady naboru do naszej jednostki – mówił do uczestników szkolenia płk Michał Strzelecki, dowódca JWK. – Chcemy ukierunkować wasze przygotowania, podpowiedzieć co możecie jeszcze poprawić i nad czym warto popracować. Od naszych instruktorów dostaniecie cenne podpowiedzi w sprawie wyposażenia i treningów. Korzystajcie, bo drugiej szansy nie będzie – dodał.
Silny, zwinny, szybki
– Szukamy najlepszych kandydatów i chcemy trochę im pomóc, by uniknęli głupich błędów – mówi „Mixu”, były operator i wieloletni szef selekcji JWK. Przykładami sypie jak z rękawa: źle dobrane lub nowe buty, zbyt ciężki plecak, brak baterii do latarki, itp. – Nie chcemy, by pierdoły eliminowały nam dobrych kandydatów na bojówkę – dodaje „Mixu”.
Wszyscy, którzy chcieli wziąć udział w spotkaniu w JWK musieli wypełnić odpowiednie dokumenty i przynieść ze sobą m.in. ubezpieczenie. – Jedna osoba odpadła już na dzień dobry, bo nie spełniła formalności. Jeśli kiedyś przyjdzie na selekcję, to najpierw dwa razy sprawdzi czy ma ze sobą wszystkie dokumenty – mówi „Mixu”.
Na szkolenie przedselekcyjne zgłosiło się ok. 60 osób, ale do jednostki ostatecznie przyjechało czterdziestu śmiałków, w tym jedna kobieta. Większość to osoby zdeterminowane, które chcą zostać żołnierzami WS. Ale nie wszyscy zamierzają służyć w JWK, niektórzy nie czują się jeszcze gotowi fizycznie, albo nie są przekonani czy taka służba jest dla nich dobra. Wahał się np. Marcin, tegoroczny absolwent Akademii Wojsk Lądowych, dowódca plutonu w WOT. – Pochodzę z Lublińca, dlatego gdy dowiedziałem się o preselekcji, postanowiłem spróbować. Chciałem spotkać się z ludźmi, którzy tu służą i dowiedzieć się jakie warunki trzeba spełnić, żeby dostać się do JWK. Potem zobaczymy – przyznaje. Ania, która także niedawno rozpoczęła służbę w WOT, zasta\nawia się nad służbą w Lublińcu. – O bojówce w ogóle nie myślę, ale może w zabezpieczeniu… kto wie. Nie jestem jeszcze zdecydowana, przyszłam tu, bo chciałam poznać tych ludzi, ich pracę. To bardzo cenne doświadczenie – podkreśla.
Program preselekcji bezpośrednio nawiązuje do sprawdzianu, jaki przechodzą kandydaci do służby. Selekcja JWK składa się z kilku etapów: rozmowy z psychologiem, egzaminu z WF-u i gry terenowej, która także jest podzielona na dwie części. – Zaczęliśmy od spotkania z panią psycholog, która mówiła o cechach idealnego kandydata na komandosa oraz o tym, czym jest stres i jak sobie z nim radzić – mówi żołnierz JWK.
Następnym krokiem było przygotowanie kursantów do egzaminu ze sprawności fizycznej. Instruktorzy wyjaśnili uczestnikom preselekcji, jak poprawnie wykonywać każde z obowiązkowych ćwiczeń. – Są one opisane w Internecie, a mimo to kandydaci nie wiedzą jak właściwie wykonywać ćwiczenia. Dla nas to są oczywiste rzeczy, dla nich już nie. Dlatego mówimy, w jaki sposób podciągać się na drążku, jak układać ciało podczas sprintu, by uzyskać lepszy wynik, jakie konkurencje składają się na Biegowy Test Siłowy – dodaje „Mixu”.
fot. Magdalena Kowalska-Sendek
W czasie egzaminu sprawnościowego kandydaci muszą zaliczyć bieg na 3 km, podciąganie na drążku i brzuszki (średnia z tych konkurencji nie może być niższa niż 4,75). Poza tym przygotowują się do biegu 10mx10m, dźwigania 17,5-kilogramowego kettla naprzemiennie lewą i prawą ręką, pływania 50 metrów, pływania pod wodą, BTS-u i tzw. deepów (prostowanie ramion na poręczach).
Dobry plecak, stare buty
– Na te zajęcia chyba czekałem najbardziej – mówi dwudziestopięcioletni Paweł. – Jestem żołnierzem, więc nie boję się o sprawdzian na hali gimnastycznej. Bardziej interesuje mnie, jak powinien wyglądać ekwipunek w górach – dodaje. Zgodnie z regulaminem preselekcji, jej uczestnicy mieli do Lublińca przyjechać z pełnym wyposażeniem – dokładnie tak, jakby właśnie ruszali na grę terenową w góry. – Czeka was kilka dni marszu, pamiętajcie, że z każdym dniem plecak robi się coraz cięższy. Dlatego ekwipunek trzeba starannie zaplanować i zminimalizować liczbę zabranych rzeczy – przestrzega „Mixu”. Instruktor ze szczegółami omówił każdy z elementów obowiązkowego wyposażenia. Pokazywał, w jakiego rodzaju plecaki warto inwestować, czym charakteryzuje się dobry śpiwór, na podstawie swoich doświadczeń podpowiadał, co jest lepsze na selekcji – namiot czy norka. – Najgorsze co możecie zrobić, to iść na selekcję w góry z nowymi rzeczami, np. markowymi, ale nigdy nie sprawdzonymi butami – mówił dalej. – Ćwiczcie pakowanie i rozpakowywanie plecaków. Na selekcji będziecie to robić wiele razy, w ograniczonym czasie – uzupełniał. Szef preselekcji podpowiadał także, jaka bielizna i podkoszulki sprawdzają się podczas wysiłku. – To nic niezwykłego, że z selekcji odpadają kandydaci, którzy mają zły sprzęt: źle dobrany plecak, za ciasne buty, ubrania, które zbyt szybko chłoną wilgoć a zbyt wolno schną. To wszystko może utrudniać działania – wymienia „Mixu”.
Patryk swoją selekcję już rozpoczął: zdał egzamin z WF-u, czeka na rozmowę z psychologiem i zaproszenie do wyjazdu w góry. Przyznaje, że selekcja to dla niego ogromne wyzwanie, dlatego przygotowuje się do niej już ponad rok. – Ostatnie trzy miesiące poświęciłem głównie na treningi, żeby jak najlepiej wypaść na egzaminie z WF-u – opowiada. Dlaczego wziął udział w preselekcji? – Chciałem zobaczyć, czy sprzęt który przygotowałem jest przydatny. I okazało się, że nie jest źle, ale muszę wprowadzić pewne poprawki, wymienić kilka elementów np. bidon na wodę – dodaje.
Noc pod gwiazdami
Sprawdzili wyposażenie, spakowali plecaki…. I ruszyli w drogę. Maszerowali po lesie ponad cztery godziny i pokonali niemal 30 kilometrów. Mrok rozświetlali sobie jedynie latarkami czołowymi. – Podkręciliśmy tempo, żeby posmakowali tego, co się dzieje na selekcji. Gdy już nie dawali rady, zwalnialiśmy, by po chwili znowu przyspieszyć – opowiada jeden z instruktorów.
Gdy było już dobrze po północy komandosi pozwolili rozbić obozowisko. Nikt jednak nie spał długo. Pierwsza pobudka była już po 10 minutach, potem była zbiórka i znowu zgoda na odpoczynek. Potem kolejne przymusowe wstawanie. Ostatecznie kursanci spali tej nocy kilka godzin. Wstali tuż przed wschodem słońca. Mieli chwilę, by zjeść i się spakować.
– Przygotowywałem się przez kilkanaście miesięcy, choć ze sportem jestem związany od zawsze, bo kilka lat trenowałem boks. Przed selekcją ćwiczyłem na siłowni, ostatnio zacząłem trenować biegi długodystansowe, bo myślałem że to mi pomoże przygotować się do egzaminu z WF-u. No i test sprawnościowy zdałem, ale czy to wystarczy by ruszyć w góry? – zastanawiał się 33-letni Kuba, strażnik więzienny. – Muszę teraz dać z siebie wszystko. Cieszę się, że zdecydowałem się na udział w tym przedsięwzięciu. Żołnierze otworzyli mi oczy na wiele spraw, może dzięki nim nie odpadnę z selekcji – dodaje.
Kolejnym etapem preselekcji był trening z topografii, praca z kompasem, wyznaczanie azymutów. Ostatnim punktem – trening wysokościowy, podczas którego uczestnicy preselekcji ćwiczyli wejście po drabince speleo.
A jak instruktorzy oceniają uczestników preselekcji? – Niektórzy muszą jeszcze sporo pracować nad swoją kondycją, ale kilku kursantów zwróciło naszą uwagę. Są zmotywowani, dobrze przygotowani fizycznie, jeśli posłuchają naszych rad dotyczących dobrania ekwipunku, być może zaliczą test w górach – ocenia „Mixu”.
Preselekcja odbyła się w JWK pierwszy raz, prawdopodobnie projekt będzie kontynuowany. Natomiast selekcja do Jednostki Wojskowej Komandosów odbywa się dwa razy w roku: jesienią i wiosną. Zaliczona selekcja jest przepustką do służby w zespołach bojowych jednostki.
autor zdjęć: Daniel Dmitriew/JWK, Magdalena Kowalska-Sendek
komentarze