moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Historia Liberatora wyjaśniona

W 1944 r. samolot B-24 Liberator lecący z misją pomocy dla polskiego państwa podziemnego został zestrzelony pod Krakowem przez niemiecki nocny myśliwiec. 75 lat po tym zdarzeniu ekspertom ze Stowarzyszenia „Wizna 1939” udało się wydobyć z ziemi cztery silniki maszyny i wiele innych jej elementów. Dzięki lokalizacji silników potwierdzono też tezę, że samolot nie lądował awaryjnie, jak dotąd sądzono, a rozbił się o ziemię.

W październiku 1944 r. czterosilnikowy Liberator EW-250 L należący do Dywizjonu Drugiego Skrzydła Południowoafrykańskich Sił Powietrznych SAAF 205 – Grupy Bombowej RAF leciał z zaopatrzeniem dla Armii Krajowej. W rejonie Krakowa, maszyna została ostrzelana przez niemiecki myśliwiec. Z ośmioosobowej załogi brytyjskich i południowoafrykańskich pilotów przeżył jednie strzelec pokładowy, sierż. Ronald Pither. Poległych lotników w tymczasowym wspólnym grobie pochwali okoliczni mieszkańcy. Po wojnie ciała zostały przeniesione na Cmentarz Rakowicki w Krakowie.

 

Od wielu lat pasjonaci historii, w tym m.in. ze Społecznego Komitetu Upamiętnienia Poległych w Katastrofie Lotniczej Pilotów RAF i SAAF Liberatora B24L EW-250 w 1944 r., próbowali w szczegółach odtworzyć przebieg katastrofy. – Mamy spore doświadczenie poszukiwawcze, w tym także badania pól bitewnych i miejsc upadków samolotów. W ubiegłym roku koledzy z komitetu poprosili nas o pomoc w odnalezieniu szczątków samolotu – mówi kpt. Marcin Sochoń, wiceprezes Stowarzyszenia „Wizna 1939”, a jednocześnie oficer sekcji wychowawczej Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu. Dodaje, że już od dłuższego czasu działalność Stowarzyszenia nie skupia się jedynie na temacie wojny 1939 roku. Poza doprowadzeniem do ekshumacji szczątków mjr. Władysława Raginisa i kpt. Stanisława Brykalskiego, dowodzących w bitwie pod Wizną, eksperci odkryli w Andrzejewie zbiorową mogiłę ochotników z 201 Pułku Piechoty, którzy polegli w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Brali też udział w poszukiwaniach: pierwotnej mogiły zamordowanego przez Niemców w 1944 roku mjr. Konstantego Mikołaja Radziwiłła „Koraba”, oficera Armii Krajowej i uczestnika Powstania Warszawskiego, a także elementów PZL 23B „Karaś” w Nowych Grabiach k/Wołomina, gdzie przypadkiem udało się im odnaleźć szczątki kpr. Stanisława Zarzeckiego, pilota samolotu zestrzelonego 7 września 1939 r.

Pierwszy ślad

Pierwsze prace poszukiwawcze w rejonie miejsca upadku samolotu, na polach pomiędzy Krzczonowem a Kociną (woj. małopolskie), członkowie Stowarzyszenia przeprowadzili w kwietniu ubiegłego roku. – Na kilkuhektarowym polu chcieliśmy dokładnie zlokalizować miejsce katastrofy i odnaleźć jakiekolwiek elementy maszyny. Na początku to było jak szukanie igły w stogu siana, tym bardziej, że nie mieliśmy pewności, czy coś w ogóle znajdziemy. Minęło przecież tyle lat, więc elementy samolotu mogły zostać już wcześniej wyniesione z tego rejonu – mówi Marcin Sochoń.

Na początek Dariusz Szymanowski, prezes Stowarzyszenia, wbił w ziemię znacznik, od którego badacze mieli zacząć poszukiwania, poruszając się przed siebie. Szybko się okazało, że los im sprzyja, nie zawiodła też często towarzysząca im w poszukiwaniach intuicja. – Gdy Darek uruchomił „ramę Lorenza”, czyli detektor służący do głębokich poszukiwań w gruncie, dała ona bardzo silny sygnał, potwierdzający obecność metalu. Okazało się, że tuż pod znacznikiem, na głębokości niecałych 3,5 metrów, znajduje się ważący ponad pół tony silnik Pratt and Whitney o mocy 900 KM od Liberatora. Śmieliśmy się, że nie potrzebujemy specjalistycznego sprzętu, wystarczy znakomite wyczucie prezesa – mówi Marcin Sochoń. Zwieńczeniem pierwszego etapu poszukiwań było odsłonięcie w Kocinie Pomnika Lotników Liberatora. 

Jesienią eksperci wrócili w rejon poszukiwań. Wtedy odnaleziono drugi silnik, piastę śmigła bombowca, a także wiele innych elementów rozbitej maszyny, w tym tabliczkę znamionową oraz magazynki do broni zrzutowej przeznaczonych dla żołnierzy Armii Krajowej. Trzeci etap poszukiwań odbył się w sierpniu tego roku. W wyniku prac zostały odnalezione pozostałe dwa silniki.

Liberator w Muzeum AK

Znalezienie materialnych dowodów katastrofy pozwoliło badaczom przybliżyć okoliczności, w jakich do niej doszło. – Miejsca ułożenia silników w jednej osi oraz ich lokalizacja na głębokości mniej więcej trzech metrów dają pewność, że samolot nie lądował awaryjnie, jak wcześniej sądzono, a wbił się w ziemię, spadając z wysokości. Układ warstw ziemi z kolei jest dowodem, że po upadku doszło do pożaru maszyny. Załoga nie miała żadnych szans na ratunek – mówi Sochoń. Jedyny ocalały sierż. Pither uzyskał pomoc od żołnierzy oddziału Armii Krajowej dowodzonego przez st. sierż. Mieczysława Jańca ps. „Lot”. Jego syn Jacek Janiec był zresztą obecny podczas trzech etapów poszukiwań.

– Naszym badaniom towarzyszyło spore zainteresowanie. Było z nami wielu mieszkańców, którzy w różnym stopniu znali historię Liberatora, ale pojawiały się też całe rodziny. Dla mnie to budujące, że właśnie w taki sposób rodzice zaszczepiają w dzieciach chęć poznawania historii – mówi kpt. Sochoń.

Dwa z odnalezionych silników i wiele innych elementów Liberatora trafiły już do Muzeum Armii Krajowej im. gen. Emila Fieldorfa „Nila” w Krakowie. – Mamy nadzieję, że wszystkie odnalezione elementy maszyny trafią do naszej placówki. Czekamy jednak na formalne rozstrzygnięcia, jakie w tej materii są konieczne – mówi Piotr Makuła, kustosz Muzeum AK. I dodaje, że części maszyny na pewno będą wymagały przeprowadzenia prac konserwacyjnych. – Dopiero po ich zakończeniu, razem z posiadanym przez naszą placówkę kombinezonem sierż. Pithera, szczątki samolotu będą mogły stać się częścią ekspozycji poświęconej historii Liberatora. Konieczna jednak będzie tu aranżacja przestrzeni, wymaganej dla znaleziska archeologicznego o tak szczególnym charakterze – podkreśla Piotr Makuła. W krakowskim muzeum znajduje się też odłamek pocisku kal. 22 mm, wyjęty z rany sierż. Pithera.

Paulina Glińska

autor zdjęć: Wikipedia, archiwum Stowarzyszenia „Wizna 1939”

dodaj komentarz

komentarze

~romo
1568609940
Moja babcia pamięta to wydarzenie, wylatującego strzelca zidentyfikowała jako zasobnik. Choć u dziadek był odpowiedzialny za łączność dotyczącą zrzutów (wieś Sępichów na północ od Kszczonowa), to nic do końca wojny nie wiedzieli o sgt Pinterze, taka była tajemnica.
69-38-88-10

Olimp w Paryżu
 
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Chirurg za konsolą
Kluczowy partner
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Rehabilitacja poprzez sport
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Wybiła godzina zemsty
„Niedźwiadek” na czele AK
Rosomaki i Piranie
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Kluczowa rola Polaków
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
W drodze na szczyt
Posłowie o modernizacji armii
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Awanse dla medalistów
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Wiązką w przeciwnika
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
Olympus in Paris
Zrobić formę przed Kanadą
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Zmiana warty w PKW Liban
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Polskie Pioruny bronią Estonii
Rekord w „Akcji Serce”
Podchorążowie lepsi od oficerów
Więcej powołań do DZSW
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Ryngrafy za „Feniksa”
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Czworonożny żandarm w Paryżu
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ochrona artylerii rakietowej
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Fiasko misji tajnych służb
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO