„Dziękuję żołnierzom, po raz kolejny udowodniliście, że można na Was liczyć!” – napisał na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak. We wtorek po południu żołnierze ukończyli w Warszawie montaż mostu pontonowego na Wiśle. Wkrótce zostanie na nim ułożony rurociąg, którym ścieki z uszkodzonego kolektora warszawskiej „Czajki” popłyną do oczyszczalni.
Do awarii kolektora doszło tydzień temu. Uszkodzeniu uległy rury, którymi ścieki z siedmiu dzielnic lewobrzeżnej Warszawy pod dnem Wisły były przesyłane do oczyszczalni „Czajka”. Miejscy urzędnicy zdecydowali wówczas o kontrolowanym zrzucie nieczystości do rzeki. Spływają one w tempie 260 tysięcy metrów sześciennych na dobę. Do akcji wkroczyło wojsko.
Od piątku żołnierze budowali pontonowy most, na którym ma zostać ułożony zastępczy rurociąg. Wczoraj wczesnym popołudniem przeprawa połączyła brzegi Wisły na wysokości uszkodzonego kolektora i oczyszczalni. – Dla wojska było to standardowe zadanie. Takie mosty budowaliśmy już wielokrotnie podczas różnego rodzaju ćwiczeń – podkreśla mjr Dariusz Kurowski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Standardowe nie oznacza jednak łatwe.
W miejscu, gdzie początkowo miał stanąć most, brzegi Wisły okazały się trudno dostępne. Żołnierze musieli rozłożyć poszczególne jego elementy w odległości niemal dwóch kilometrów. Nabrzeże zostało tam umocnione za pomocą płyt żelbetowych tak, by nad samą wodę mogły zjechać ciężarówki. Części przeprawy były z nich zrzucane do wody i spławiane w pobliże mostu Grota-Roweckiego. Tam były łączone w całość. W sumie most ma prawie 240 metrów długości i składa się z ponad 80 modułów. Każdy z nich waży 3,6 tony. W budowie przeprawy wzięło udział przeszło 170 żołnierzy z 2 Pułku Inżynieryjnego oraz 2 Pułku Saperów. Do dyspozycji mieli ponad sto jednostek sprzętu, w tym ciężarówki, dźwigi i siedem kutrów, przy pomocy których elementy przeprawy były przemieszczane po rzece. – Mimo że montaż mostu dobiegł końca, grupa żołnierzy pozostanie na miejscu. Będzie czuwała nad przeprawą, choćby podczas montażu na niej rurociągu – zapowiada mjr Kurowski. – Oczywiście most jest wystarczająco wytrzymały, by udźwignąć jego elementy. Zwykle przecież po takich konstrukcjach przemieszczają się czołgi, czy pojazdy opancerzone. Ale kwestie bezpieczeństwa nakazują, by przeprawy doglądać – dodaje.
Tymczasem nad Wisłą pracują nie tylko żołnierze, ale też około 80 specjalistów cywilnych. W tej chwili zgrzewają oni ze sobą rury, z których utworzony zostanie tzw. bypass. Przedstawiciele Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”, zapewniają, że pracują przez całą dobę. Jednocześnie na brzegu Wisły powstaje czerpnia, czyli miejsce gromadzenia ścieków wypływających z kolektora. Z czerpni nieczystości będą wtłaczane do rurociągu przy użyciu pomp. Dwanaście urządzeń zapewni przesył rzędu czterech metrów sześciennych na sekundę. – Jutro rozpoczniemy montaż pierwszej nitki rurociągu. Druga powinna być gotowa w piątek. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w sobotę ścieki przestaną spływać do Wisły – zapowiada Sergiusz Kieruzel z Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Most z zastępczym rurociągiem pozostanie na Wiśle do czasu zakończenia naprawy kolektora. Prace mogą potrwać kilka tygodni. Warszawskie wodociągi, powołując się na prowadzone codziennie badania wody, przekonują, że awaria nie spowodowała zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców stolicy czy miast położonych na północ od Warszawy. Jednak w komunikacie wydanym wczoraj przez Polski Klub Ekologiczny pojawia się określenie „katastrofa ekologiczna”.
autor zdjęć: mjr Dariusz Kurowski
komentarze