Powierzenie Polsce dowództwa nad lądową częścią szpicy NATO świadczy o tym, że sojusznicy doceniają nasz potencjał wojskowy i mają zaufanie do Sił Zbrojnych RP. Jest dowodem na to, że nie tylko jesteśmy beneficjentem bezpieczeństwa, ale chcemy również działać na rzecz pozostałych sojuszników – mówi Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.
Panie Ministrze, jaka jest pozycja Polski w NATO?
Mariusz Błaszczak: Członkostwo w najpotężniejszym sojuszu wojskowym na świecie nie tylko dało Polsce gwarancje bezpieczeństwa w postaci art. 5 traktatu waszyngtońskiego, lecz także doprowadziło do wzrostu pozycji i znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej. Jesteśmy postrzegani jako wiarygodny sojusznik, wnoszący wymierny wkład we wspólne bezpieczeństwo państw NATO, istotny element obrony kolektywnej, zaangażowany w kluczowe inicjatywy. Polska jest największym krajem wschodniej flanki NATO, zaangażowanym w działania na rzecz jej obrony i wzmocnienia. Stanowi też ważne zaplecze do działań sojuszu w obszarze Morza Bałtyckiego. Uważam, że pozycja Polski stała się silniejsza po szczycie NATO w Warszawie. Przypomnę, że był to największy szczyt w historii paktu. W wyniku postanowień z lipca 2016 roku w naszym kraju są obecne wojska amerykańskie, brytyjskie, chorwackie i rumuńskie. Co więcej, nie tylko korzystamy ze wsparcia sojuszników, lecz także sami go udzielamy innym. Polscy żołnierze służą w wielonarodowych grupach bojowych w Rumunii i na Łotwie. Kiedy ich odwiedzałem, spotykałem się z ministrami obrony i najwyższymi dowódcami obu tych państw. Za każdym razem mówili o profesjonalizmie naszych żołnierzy.
Ten szczyt zatem wiele zmienił w funkcjonowaniu NATO. Podczas wcześniejszych spotkań zapadało jednak wiele ustaleń, których potem nie wykonywano.
Tym razem jest lepiej. Szczyt przyniósł wiele istotnych decyzji dotyczących budowy rzeczywistego potencjału odstraszania i obrony wschodniej flanki NATO – decyzję o rozmieszczeniu w Polsce i państwach bałtyckich bojowych oddziałów w ramach wzmocnionej wysuniętej obecności [eFP], podkreślenie roli Polski przez utworzenie dywizyjnego dowództwa koordynującego działania wszystkich czterech batalionowych grup bojowych eFP. Wielonarodowa Dywizja Północny Wschód osiągnęła pełną operacyjność w grudniu 2018 roku. Zdecydowano też o utworzeniu wysuniętej obecności [tFP] w regionie Morza Czarnego. Polska – jako wiarygodny sojusznik – zdecydowała się wesprzeć tFP pododdziałem naszych sił zbrojnych.
Wielokrotnie spotykałem się z żołnierzami amerykańskimi w Bemowie Piskim i Żaganiu. Ich obecność w tych miejscach jest potwierdzeniem, że ustalenia szczytu warszawskiego wcielono w życie. Polskie wojsko regularnie ćwiczy z sojusznikami, co zwiększa nasze umiejętności. Nieraz miałem okazję obserwować te ćwiczenia, dlatego pragnę podkreślić profesjonalizm naszych żołnierzy.
Na mocną pozycję Polski w NATO ma również wpływ fakt, że należy ona do niewielkiej grupy państw członkowskich przeznaczających duże środki finansowe na obronność.
W 2018 roku wydaliśmy na obronność 2% PKB. To było jedno z moich priorytetowych zadań po objęciu 9 stycznia 2018 roku stanowiska szefa resortu obrony. Dzięki dynamicznie rozwijającej się polskiej gospodarce pieniędzy jest coraz więcej. Tegoroczny budżet Ministerstwa Obrony Narodowej jest największy w historii. W 2019 roku przeznaczymy na wydatki obronne ponad 44 mld zł. Nasze potrzeby jednak też są bardzo duże, bo musimy zniwelować gigantyczne zapóźnienia. Warto przypomnieć, że została przyjęta ustawa gwarantująca powiększenie nakładów na obronę do 2030 roku do poziomu 2,5% PKB. To pozwala na stabilne finansowanie modernizacji technicznej, a co za tym idzie – na stałe zwiększanie potencjału Sił Zbrojnych RP.
Czy znacząca część tych pieniędzy zostanie przeznaczona na modernizację techniczną sił zbrojnych? W lutym podpisano bardzo ważną umowę dotyczącą zakupu systemu rakietowego HIMARS.
HIMARS to nowoczesne uzbrojenie, jakiego Wojsko Polskie dotąd nie miało. Zasięg rakiet do 300 km i ich precyzja rażenia sprawiają, że amerykański system jest skuteczną bronią odstraszającą, bo może niszczyć cele w głębi terytorium wroga. Co ważne, wynegocjowaliśmy dobrą cenę tego sprzętu. Kwota maksymalna przyjęta przez Kongres USA za dywizjon wynosiła 655 mln dolarów, a my nabyliśmy go za 414 mln dolarów. To był już drugi tak duży kontrakt podpisany w tym roku. W styczniu kupiliśmy cztery śmigłowce S-70i Black Hawk dla wojsk specjalnych. Nasza armia jest zatem sukcesywnie wyposażana w nowoczesny sprzęt. W 2018 roku oprócz kontraktu na dwie baterie rakiet Patriot zawarliśmy wiele innych umów. Beneficjentem wielu z nich był polski przemysł obronny. Mam na myśli m.in. zakup 780 lekkich moździerzy z Tarnowa, pistoletów Vis 100 z Radomia, najnowocześniejszych samolotów szkolno-treningowych M-346, dronów czy jelczy. Do jednostek trafiły kolejne kraby, raki i rosomaki.
W przeszłości pozycję Polski w sojuszu budowało zaangażowanie w misje zagraniczne, z których największa była ta w Afganistanie. Jak teraz wygląda aktywność naszego kraju w natowskich operacjach i ćwiczeniach?
Nadal jesteśmy obecni w Afganistanie. Polscy żołnierze służą też w misjach natowskich w Iraku i Kosowie. Pełnimy oprócz tego dyżur w ramach Baltic Air Policing. Przy czym nasza aktywność nie ogranicza się do operacji natowskich. Nasi żołnierze są zaangażowani w misje Unii Europejskiej w Bośni i Hercegowinie, Republice Środkowoafrykańskiej oraz na Morzu Śródziemnym. Od połowy 2019 roku razem z państwami Grupy Wyszehradzkiej będziemy też pełnić dyżur w unijnej grupie bojowej.
Regularnie podpisuję też zgody na udział naszych żołnierzy w ćwiczeniach z sojusznikami. W 2018 roku bardzo ważnym wydarzeniem była „Anakonda”. Ćwiczenia te udowodniły, że nasze procedury wojskowe są tożsame z natowskimi. Certyfikowanie dowództwa Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód w Elblągu jest świadectwem, że coraz bardziej przejmujemy odpowiedzialność za bezpieczeństwo w tej części Europy. Ważną rolę odgrywa tutaj również dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie. Bierzemy udział w ćwiczeniach i misjach, bo one zwiększają zdolności bojowe Wojska Polskiego i jego interoperacyjność. Stanowią też doskonałą okazję do zacieśniania relacji z siłami zbrojnymi sojuszników, którzy zresztą bardzo nas cenią. Mogłem się o tym przekonać, chociażby podczas rozmów z ministrem obrony Chorwacji w Zagrzebiu. Nie bez przyczyny Chorwaci zdecydowali się dołączyć do dyżuru Wyszehradzkiej Grupy Bojowej Unii Europejskiej. Silniejsze osadzenie Wojska Polskiego w strukturach sojuszu północnoatlantyckiego, w tym pogłębienie relacji z wojskami amerykańskimi, to jeden z trzech moich priorytetów jako szefa Ministerstwa Obrony Narodowej.
A pozostałe dwa?
Drugim są wspomniane już zakupy nowoczesnego uzbrojenia i sprzętu wojskowego, trzecim zaś zwiększenie liczebności Wojska Polskiego. Działania prowadzące do tego celu to utworzenie 18 Dywizji Zmechanizowanej i kampania „Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej”. Od trzech lat konsekwentnie odbudowujemy potencjał obronny na wschodzie kraju. Nowa dywizja realnie wzmocni bezpieczeństwo Polski na tym kierunku.
Wróćmy do spraw natowskich. W 2020 roku mamy dowodzić lądowym komponentem wspólnych sił operacyjnych bardzo wysokiej gotowości, tzw. szpicy NATO. To duże wyzwanie?
Tak, ale jesteśmy dobrze do tego przygotowani. Wielokrotnie rozmawiałem o tym z obecnym i poprzednim dowódcą 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Powierzenie nam dowództwa nad lądową częścią szpicy świadczy o tym, że sojusznicy doceniają nasz potencjał wojskowy i mają zaufanie do Sił Zbrojnych RP. Doceniają także profesjonalizm naszych żołnierzy. Jest dowodem na to, że nie tylko jesteśmy beneficjentem bezpieczeństwa, ale chcemy również działać na rzecz pozostałych sojuszników. To ambitne zadanie. Dla nas jest ważne, by dobrze wypełnić ten dyżur. Mamy bowiem świadomość, że wzmocnienie Sił Odpowiedzi NATO zwiększa bezpieczeństwo nie tylko Polski, lecz także całego regionu.
Jak członkostwo w NATO przekłada się na pozycję Polski na arenie międzynarodowej?
Dobrą miarą pozycji Polski jest to, że prowadzimy ze Stanami Zjednoczonymi rozmowy o zwiększeniu obecności amerykańskich wojsk w naszym kraju. Świadczy o niej też fakt, że w Warszawie w lutym odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona sprawom Bliskiego Wschodu. Za jednym stołem zasiedli wiceprezydent i sekretarz stanu USA, premier Izraela i przedstawiciele państw arabskich. To zupełnie inna sytuacja niż przed kilku laty, gdy polski rząd i dyplomacja akceptowały federalną Europę z dominującą pozycją Niemiec. Teraz gramy już w wyższej lidze.
Nasze notowania mogą jeszcze wzrosnąć dzięki utworzeniu dużej, stałej bazy wojskowej NATO. Na zachodzie Europy pojawiają się jednak głosy, że będzie to prowokacja wobec Rosji.
Te opinie wynikają z różnych kalkulacji politycznych państw. Nasza uwaga oczywiście koncentruje się na wschodniej flance, a dla części krajów ważniejsze jest południe. Ważne są też interesy polityczne, jak chociażby niemiecko-rosyjskie, których odzwierciedleniem jest gazociąg Nord Stream 2. To inicjatywa na wskroś polityczna, a nie gospodarcza. Obecność wojsk amerykańskich w Polsce, a właściwie jej wzmocnienie, bo w naszym kraju obecnie przebywa niemal 5 tys. żołnierzy USA, to gwarancja nie tylko bezpieczeństwa naszego kraju, ale także całego regionu i – w konsekwencji – stabilności międzynarodowej.
W rozmowach o stałej bazie NATO w Polsce naszym głównym partnerem są Stany Zjednoczone. Jak ocenia pan kontakty z Amerykanami w tej kwestii?
Są one bardzo intensywne. Wzmocnieniem obecności wojsk amerykańskich w Polsce zajmują się członkowie grupy roboczej, którą powołano w Ministerstwie Obrony Narodowej i Pentagonie. Jej przedstawiciele spotkali się w styczniu 2019 roku w Waszyngtonie. Departament Obrony jest zobowiązany przedstawić w marcu Kongresowi raport w tej sprawie. Na ten temat rozmawiałem z amerykańskimi politykami podczas pięciu moich wizyt w USA w 2018 roku – doradcami prezydenta Donalda Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, ambasadorem Johnem Boltonem i jego poprzednikiem, gen. Herbertem McMasterem. W Kapitolu odbyłem spotkania z kluczowymi członkami komisji sił zbrojnych Senatu i Izby Reprezentantów, republikanami senatorem Jamesem Inhofem i kongresmenem Makiem Thornberrym oraz demokratami senatorem Jackiem Reedem i kongresmenem Adamem Smithem. Podczas tegorocznej konferencji o bezpieczeństwie, która odbyła się w Monachium, spotkałem się z kolei z nowym sekretarzem obrony Patrickiem Shanahanem. Po tych rozmowach uważam, że jesteśmy na dobrej drodze do osiągnięcia wspólnego sukcesu. Z Amerykanami nie rozmawiamy już o tym, czy ich obecność wojskowa w Polsce ma być wzmocniona, lecz o tym, w jaki sposób to zrobić.
Tekst pochodzi ze specjalnego dodatku do miesięcznika „Polska Zbrojna” wydanego z okazji 20. rocznicy wejścia Polski do NATO.
autor zdjęć: Jakub Szymczuk
komentarze